Strona 12 z 37

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 7:29 pm
autor: aleksa
wiesz mi niedawno spadła mała klatka z szafki na podłogę( oczywiscie szczurka ani innego zwierza w niej nie było stałą pusta przygotowana w razie gdyby łaczenie Yumi nie poszło) i Lex strasznie sie wystraszyła ( bo biegały w tedy po łóżku) i tak samo nie chciałą do mnie przyjsc chowala się , nie chciała wyjść z klatki... bala się ale zrobiłam przemeblowanie w pokoju i już jest wszystko ok co prawda tylko klatka dziewczyn stoi nieco inaczej i zmienilam kapę na łóżku rzeczy na półce poprzemieniałam i jest ok :)

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 7:48 pm
autor: Effie
Tahti, zadziwiające, bo Junior już powoli o tym zapomina, cokolwiek to było. One nie należały do strachliwych. Tego dnia, kiedy to się stalo, zdzierałam przy Szarusi folię z nowej klatki, która właśnie do nas przyszła, a ona stała zaraz obok i pomimo szarpania i targania i dzwonienia tymi kratami próbowała ją z drugiej strony dokładnie obwąchać. Nie przeszkadzało jej niegdyś że jakieś obce osoby chodzą po pokoju tylko ochoczo sobie chodziła pomiędzy nimi. Nie wiem co się mogło wydarzyć, ale musiałoby to być naprawdę coś strasznego. Pytałam mojego faceta o to, czy stało się coś niezwykłego, ale mówi, że nie. Weszły pod łóżko i tam siedziały, już nie wyszły spod niego jak zwykle tylko trzeba je było wyciągać, a jak je wyciągał to się podobno trochę szamotały. Zwykle tego nie robiły, były odważne i wogóle maksymalnie oswojone.
Paul, skoro jedna już zapomina o tym i zaczyna znowu lgnąć do mnie, a druga się zachowuje jakbym była deratyzatorem we własnej osobie, nie chce ode mnie jeść i najchętniej wogóle powinnam się zdematerializować dla jej komfortu psychicznego to czy wogóle jest szansa że będzie jak dawniej?
Ola, właśnie taka nadzieja mi pozostała, że może jak całe otoczenie się zmieni, a Karolina będzie jednym z niewielu rzeczy, które się nie zmienią, to przestanie Karolinę traktować jak największe zło na świecie :(

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 7:57 pm
autor: aleksa
Karola będzie dobrze ;) musi być dobrze :) tylko trochę cierpliwości , czasu i jej przejdzie :)
zmień cos w pokoju moze jak się przeniosą do lotni to im się odmieni :)
ja wierzę w twoja siłę sprawczą i przede wszystkim wierzę w Twoje Szczurcie ;)

ja i moje panny trzymamy w kciuki ;)

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 7:58 pm
autor: WildHeart
miałam kiedyś szczurzyce która się panicznie przestaszyła jednej piosenki i dziczała po usłyszeniu jej 2 dni. nie wiem co, czy melodia, czy bass czy o co kaman, ale to była ewidentnie ta piosenka. panika jaka sie jej właczyła byla nie do opisania.
może u Twojej szczurci to tez jakas blachostka.. dzwięk, zapach... nie zmienilas pefum? moze Twój facet zmienił zapach? albo słuchaliscie czegos czego do tej pory nie sluchaliscie? albo cos z dworu doleciało?

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:05 pm
autor: tahtimittari
Ciężko wymyślić, co to było..
Ale musi wrócić do normy.. pofoszy, pofoszy i jej przejdzie.. Trochę czasu tylko - oby jak najmniej. Trzymam kciuki za to.

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:11 pm
autor: Effie
Tak pół żartem pół serio: cokolwiek to nie było- miało skuteczność 2/3. Dwie oswojone zdziczały i jedna dzika się oswoiła. Od tamtej pory z kolei Wata lgnie do mnie jak mała przylepa. O0

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:19 pm
autor: aleksa
Heh ;) jakiś pozytywny aspekt się pojawił ;D

bo Waciki to chyba wszystkie robią się takie przylepy moja też nie jet gorsza i wchodzi na rękę na ramie na kolana nawet sie głaskać daje :D

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:23 pm
autor: WildHeart
no ja mam wśód wacikow mam 1:1... Vanu sie klei, Pitbull pożera żywcem -.-

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:46 pm
autor: Effie
Ja bym chyba nie mogła z takim pitbullem... No po prostu bałabym się go dotknąć. Ipowiem Ci, że podziwiam Cię za tą wyrozumiałość dla niego.

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 8:58 pm
autor: WildHeart
próbowałam po dobroci, próbowałam siłą, została kastracja -.- a wyrozumiałość wyrozumialością, sama się go troche boje, wyjmuje go zwykle przez budowlane rekawice, potem na łóżku jak biegaja to jest w miare spokój, raczej nie atakuje :) już mu nie raz groziłam, ze go odam, albo jak nikt go nie bedzie chciał to pole wypuszze, ale groźbą tez sie nie daje :(

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 9:05 pm
autor: Effie
No co za chłop, taką fajną Pancię? Zębami? Ja to bym go chyba dawno do drzewa przywiązała :P
Mam nadzieję, że kastracja pomoże i też będzie kochanym miziakiem ;)
Swoją drogą, ech, te kobiece sposoby... zawsze w jajca uderzają ;)

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 9:06 pm
autor: WildHeart
ale ja go próbowałam od tego uchronić! sam na siebie wyrok wydał! dokladnie na własne jajka!

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 9:26 pm
autor: Effie
Nie dziwię się wcale, wiem jak to wkurza. Ty z sercem na dłoni a on z zębami, maszkaron jeden.
Szczerze mówiąc... ja się zastanawiam czy nie pozbawić jakiegoś pana jajek ażeby mógł zamieszkać w moim haremie. Ale mam moralne opory przed tym. W sumie po co narażać zdrowego normalnego szczura na odjajkowanie, skoro można wziąść dziewczynkę. Ale z drugiej strony też bym chciała się przekonać jak to jest mieć samcolka, ale drugiego stada nie założę na pewno...

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 9:33 pm
autor: WildHeart
om, problem z dwoma stadami jest taki ze bron boze nie moga sie spotkac, wiec wez tu czlowieku podziel czas pomiedzy jedno i drugie :)

Re: A tak sobie...

: pt sie 27, 2010 10:01 pm
autor: Effie
No właśnie... Ja się przyznam bez bicia, że moje codziennie nie biegają. A zwłaszcza teraz, kiedy nie da się ich wcale złapać. Puszczam je w przedpokoju, gdzie nie mają dokąd zwiać. Wcześniej mogły się bujać po pokoju. Biegały przedwczoraj i będą biegać jutro. Więc gdybym miała drugie stado....