Strona 12 z 175

Re: Majaki Nocne

: sob lip 24, 2010 6:21 pm
autor: Dulcissima
Hmm.. to może i ja dorzucę parę pomysłów od siebie :P
W końcu też paluchy maczałam w wyciąganiu małej ze schroniska ::)

Neftis - egipska bogini niespodzianek
Arisu - z japońska wymawiane "Alice", oznacza kogoś ze szlachetnego rodu - myślę, że to w sam raz dla małej księżniczki :)
Hoshi - gwiazdka :)
Yuki - szczęście, dobry los

i z norweskiego - Gunda - oznacza wojowniczkę

Re: Majaki Nocne

: ndz lip 25, 2010 12:47 pm
autor: alken
ale teraz Duża Majakowa będzie miała w czym wybierać ;D

Re: Majaki Nocne

: ndz lip 25, 2010 5:58 pm
autor: Dulcissima
A-ha ha, a ja już wiem, jak bidula ma na imię ;D ;D

Wiem, ale nie powiem - poczekam, aż Duża Majaczka sama objawi tę tajemnicę :P

Re: Majaki Nocne

: ndz lip 25, 2010 6:19 pm
autor: manianera
No nie... tak nas trzymać w niepewności, mimo naszego twórczego zaangażowania ::)!
Wstyd!

A serio - najważniejsze, że ex-Xena dalej z nami i zasłużyła na imię :D !

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 7:25 am
autor: Paul_Julian
IHime pisze:Dzisiaj maleńka waży dokładnie 228 gramów.
Propozycji na imię przybywa, kilka nam się podoba, sami też mamy parę pomysłów, ale na razie nie zapeszam. Podobają mi się wasze!
Na zachętę, maleńka odpoczywa po zastrzyku i szamanku:
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

228 gr , toż to klucha ! :D Moja 8miesieczna Labinka wazy 200 gr. I futerko ładnie wygląda, chociaż rzadziutkie. Walcz, maluszku !

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 9:02 am
autor: WildHeart
ślemy buziaki od całej naszej bandy :-* niech zdrowieje :-*

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 10:54 am
autor: IHime
Paul_Julian pisze:228 gr , toż to klucha ! :D Moja 8miesieczna Labinka wazy 200 gr. I futerko ładnie wygląda, chociaż rzadziutkie. Walcz, maluszku !
To jest ten lepszy profil. Na drugim ma gojącą się ranę po martwicy.

Sorki, że dopiero teraz o tym piszę, ale mała dostała imię w obiecanym terminie.
W sobotę miała miejsce rodzinna narada. Mnie podobało się wiele imion, Majakowi Największemu - tylko jedno. Przed północą maleńka oficjalnie otrzymała nowe imię:
Obrazek
czyli CHI
Chi waży dzisiaj 235 gramów!

Ale poza tym, dobrych wieści nie mam. Byłyśmy na czyszczeniu tego, co zostało z wrednego ropnia. Okazało się, że pod spodem siedzi nowotwór. Miejsce na pyszczku jest kompletnie nieoperacyjne. Póki ma apetyt i nie męczy się za bardzo, będziemy jej pomagać i mieć nadzieję, że to chol*rstwo będzie rosło wolno, a stan zapalny będzie się trzymał z dala.

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 11:06 am
autor: WildHeart
:( trzymam kciuki :(

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 6:18 pm
autor: unipaks
:(
Niech więc malutka nabiera sił , żeby nie dać się temu świństwu i jak najdłużej zostać ze swoją nową rodziną!
Buziaczki dla Was :-*

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 9:16 pm
autor: ol.
a to okrutna ironia losu :-[

ale mała malutka jest waleczna i ma wolę życia - nareszcie w swoim domu, wśród oddanych jej ludzi, niech się tym cieszy jak najdłużej
nadal kciukam za jej zdrowie, za Chi

Re: Majaki Nocne

: pn lip 26, 2010 11:25 pm
autor: Paul_Julian
A może napisać do jakiegoś lekarza z W-wy w sprawie tego nowotworu ? Tam mają większe możliwości sprzętowe, z tego co pamiętam, nawet był tam usuwane oczko , bo był jakiś nowotwór. A jak sie nie da, to pozostają antybiotyki. Warto jednak zapytać , podesłać zdjęcia i podjechać. A może ktoś spróbuje się zmierzyc z paskudztwem.

Re: Majaki Nocne

: śr lip 28, 2010 8:29 am
autor: unipaks
IHime , jak malutka się miewa? Da się jej jakoś pomóc?
Trzymamy kciuki za dzielną szczurzynkę , buziaczki dla Was! :-*

Re: Majaki Nocne

: sob lip 31, 2010 9:29 am
autor: IHime
Pisałam do Warszawy i Wrocławia, ale czy to ze względu na sezon urlopowy, czy straconą sprawę, odpowiedzi nie dostałam. A właśnie na oko moje i wet. Małgorzaty Jóźwik z Sowy, sprawa jest dość beznadziejna. Mała jest nadal wycieńczona, ma niedobory, zerową odporność, chociaż szprycuję ją czym mogę. Wydaje się, że nie ma szans przetrwać jakiejkolwiek narkozy. Poza tym forma samego guza: główny guz jest pod oczodołem, wrośnięty w kość, ale ziarna (przerzuty?) zachodzą na żuchwę, w której stan zapalny wyżarł duży ubytek. Trzeba by usunąć część policzkową czaszki i żuchwę?
Być może nie mam racji, ale nie chcę już męczyć Chi.

Chi dwa dni temu o mało nie przyprawiła mnie o zawał. Wchodzę do pokoju, a mała leży na plecach, łapki sztywno wyciągnięte do góry. Pierwsza myśl: "stało się!" Ale przypatrzyłam się i zauważyłam, że oddycha. Lekko pomiziałam po brzuszku, a ona rozkosznie się przeciągnęła. Czasem tak sobie śpi i daje się drapać po brzusiu. Słodziutka jest. :D
Regularnie robi rozwałkę w klatce. Nie lubi w niej siedzieć. Woli sobie spać w kocyku na łóżku.

Re: Majaki Nocne

: sob lip 31, 2010 1:27 pm
autor: manianera
IHime pisze:Być może nie mam racji, ale nie chcę już męczyć Chi.
Myślę podobnie. Ma teraz to, czego potrzeba, spokój, ciepłe uczucia, kocyk na łóżku. Przeszła już tak wiele, że kolejne operacje o niepewnym skutku mogłyby być niepotrzebnym męczeniem ogonka, który w końcu znalazł spokojną przystań...

A co z resztą stadka? Pewnie Chi absorbuje myśli, ale jednak ciekawa jestem co u pozostałych :) !

Re: Majaki Nocne

: ndz sie 01, 2010 1:22 am
autor: IHime
manianera pisze:A co z resztą stadka? Pewnie Chi absorbuje myśli, ale jednak ciekawa jestem co u pozostałych :) !
Pozostałe od kilku dni są nieco zaniedbane. Mój czas dla nich uszczuplała Chi i 10 szczurów Dulcissimy. Długo się naczekały na naprawę hamaczków, ale za to jakie były szczęśliwe, jak już je powiesiłam. A przed chwilą Gadzinka wzięła się pracowicie za obgryzanie wszystkich mocowań. Ech...
Z Cookie mamy problem ten co zawsze: byle stres czy zmiana w otoczeniu cofa ją do stanu zupełnie dzikiego. Przestała wracać do klatki na kolację, w związku z czym zawieszeniu uległ pakt o nieagresji. Czyli trzeba ją zaganiać. Majak Największy zapędzał ją do klatki, a ona poczuła się przyparta do muru i rzuciła się na jego dłoń. Zarobił sześć naprawdę głębokich dziabnięć. Awantura była dzika, bo wściekł się i chciał ją uśpić. Kategorycznie się nie zgodziłam.
Oswajam ją od nowa, ale naprawdę nie wiem już, co z tą schizolką robić. Wróciłam do treningu zaufania, ale idzie to strasznie opornie, skoro nie tylko nie chce brać jedzenia z ręki, ale nawet do michy nie zejdzie, póki ktoś patrzy w jej stronę.

Jestem dość przybita stanem Chi i zachowaniem i perspektywami Cookie, a moja teściowa wyprowadza mnie z równowago tekstami typu "po co ty się przejmujesz jakimś szczurem". Wrrr...