Strona 12 z 81

Re: Słodziaki moje

: wt sie 10, 2010 8:24 pm
autor: manianera
Dziękujemy za buziaczki!

Ciężkie jest życie człowieka nagle pozbawionego aparatu... Leia zdobywa mistrzostwo w skrętach i niemożliwych pozycjach, Neve śpi z jedną nogą wystająca przez dziurę w nogawce piżamki, Stefan ... to Stefan - a ja nie mam czym pstrykać :'( . Oby do weekendu...

Re: Słodziaki moje

: śr sie 11, 2010 8:47 am
autor: ol.
znam to skręcanie mananiera, kiedy któryś szczupak robi coś wyjątkowo malowniczego ze swoim ciałem a bateria akurat się ładuje ::)
czasami się zatanawiam czy u mnie to już nie jest uzależnienie od pstrykania i ile obrazów straciłam, które, gdyby nie unieruchomione i raz na zawsze okeślone na zdjęciach, zarejestrowałyby się w mojej własnej pamięci - żywe
ale ... - tak, to już uzależnienie :-\


nóżka Neve w dziurze ? korzystasz mam nadzieję z tak rozkosznego (i bezpiecznego :P ) zaproszenia do miętolenia ? ;)

eh, weekendzie ! weekendzie przybywaj !

Re: Słodziaki moje

: śr sie 11, 2010 7:35 pm
autor: Sysa
To może będziemy wtedy malowac obrazy? :)

Re: Słodziaki moje

: śr sie 11, 2010 8:59 pm
autor: manianera
ol. pisze: ale ... - tak, to już uzależnienie :-\
Mam podobne podejrzenie co do siebie, a mój TŻ't to już nawet nie ma podejrzenia tylko absolutną pewność. Skoro jednak pozwoliłam mu zabrać (jego własny...) aparat na prawie 2 tygodnie bez bicia, kopania, jęków i szlochów, to może jest dla mnie nadzieja...?
Sysa pisze:To może będziemy wtedy malowac obrazy? :)
Pomysł przedni, czekam na Twoje wypociny, bo ja raczej się nadaję na abstrakcjonistkę i moglibyście mieć kłopot z odróżnieniem Lei od Neve, nie mówiąc już o różnicowaniu zada od głowy...

Słodziaki dzisiaj dość miziaste, nawet Nevinka dała się poskrobać po pleckach :) . No i obżarte do rozpęku, bo nie dość, że przerzuciliśmy się na Timę i włochate świętują, to zaczął się czas na kolby kukurydzy, a wszystkie trzy nauczyłyby się chętnie szczekać i grać na fujarkach gdyby było to warunkiem dostania w/w...

Re: Słodziaki moje

: śr sie 11, 2010 9:26 pm
autor: ol.
Sysa pisze:To może będziemy wtedy malowac obrazy? :)
:P


kukurydza, oj tak, w kukurydzy są moce niezmierzone :D

Re: Słodziaki moje

: śr sie 11, 2010 11:16 pm
autor: unipaks
manianera pisze: wszystkie trzy nauczyłyby się chętnie szczekać i grać na fujarkach gdyby było to warunkiem dostania w/w...
:D :D
To może zacznij stawiać warunki już dziś ..? ;) Byłoby na co popatrzeć ..! ;D

Re: Słodziaki moje

: czw sie 12, 2010 4:39 pm
autor: manianera
Wiedziałam, że ktoś to zaproponuje... Jednak na razie się powstrzymam, zwłaszcza, że takie wymagania w czasie upału, zamiast baseniku, zakrawałyby na torturowanie niewinnych.

Oczywiście Stefan najwyraźniej podczytała, że nie mam aparatu i z tej okazji urządziła dzisiaj cykl spania w roztkliwiających pozycjach, z ukazywaniem brzuszka włącznie. Cierpię...

Re: Słodziaki moje

: czw sie 12, 2010 9:10 pm
autor: unipaks
Nie cierp... :) Chłoń , chłoń i zapamiętuj te widoki , a potem wycałuj słodkie brzusio :-*

Re: Słodziaki moje

: czw sie 12, 2010 9:56 pm
autor: zocha
manianera pisze:
ol. pisze: ale ... - tak, to już uzależnienie :-\
Mam podobne podejrzenie co do siebie, a mój TŻ't to już nawet nie ma podejrzenia tylko absolutną pewność. Skoro jednak pozwoliłam mu zabrać (jego własny...) aparat na prawie 2 tygodnie bez bicia, kopania, jęków i szlochów, to może jest dla mnie nadzieja...?
To chyba wszystkie od tego jesteśmy uzależnione, ale ja nie jestem tak silna jak Ty i nie pozwalam na zabranie aparatu jak wyjeżdża ;D , no bo jak ja wytrzymam bez aparatu, robieniu fotek, filmików? no jak? :P ::)
unipaks pisze:Nie cierp... :) Chłoń , chłoń i zapamiętuj te widoki , a potem wycałuj słodkie brzusio :-*
No tak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)

Re: Słodziaki moje

: pt sie 13, 2010 4:38 pm
autor: manianera
unipaks pisze:Nie cierp... :) Chłoń , chłoń i zapamiętuj te widoki , a potem wycałuj słodkie brzusio :-*
Chłonę, całuję, miziam i rozklejam się... :)

Dzisiaj okazało się, że TŻ't wróci dopiero w niedzielę, nawet nie będę pisać co myślę, bo to mocno niecenzuralne.

To teraz marudnik...
Martwi mnie Neve, a dokładnie - nasze kontakty. Nie wiem już co zrobić, żeby je poprawić i co jakiś czas świta mi w głowie myśl, że ktoś inny może poradziłby sobie lepiej :( . Widzę postępy, jakie zrobiła i je doceniam - w klatce przychodzi na wołanie, w określonych sytuacjach daje się głaskać po pleckach, bierze z ręki jedzonko, daje się złapać i przenieść na krótki (bardzo) dystans bez wielkiej szamotaniny, włazi za plecy i tam potrafi chwilkę posiedzieć. Wie kiedy czas na wybieg i chętnie wtedy wyskakuje jak torpeda z klatki, uprawia biegi z podskokami razem z kolorowymi. Z pozostałymi czuje się świetnie i wiem, że z nimi jest szczęśliwa. To plusy.
A minusy? Bezpardonowo dziabie w to, co gołe. Nie ważne - palec, udo, stopa, łokieć - co znajdzie, to naznaczy. Skończył się też niestety etap miziania w hamaku kiedy przegryzła mi paznokieć... W sumie jest tak, że na wybiegu muszę uważać, i w razie czego chować goliznę. Neviś skrada się i w końcu podchodzi, a ja muszę się ruszyć, by zostało w jej pobliżu tylko to, co osłonięte (o ironio zawsze próbuje podejść od strony stopy albo uda...). Efekt jest taki, że na mój ruch (a wierzcie mi, że bardzo się staram poruszać wolno i z gracją baletnicy) zwykle reaguje ucieczką i tyle... Ja mam potem wyrzuty sumienia, że się ruszyłam, ale próby nieruchomości zawsze kończyły się lżejszym lub cięższym ugryzieniem. A z noszeniem jest tak, że póki trzymam ją jedną ręką wokół ciałka, a drugą podstawiam pod stópki - nie jest zadowolona, ale ją przeniosę. Kiedy położę ją sobie na ręcę, na kolana, gdziekolwiek bez zabezpieczenia - momentalnie ucieka w szaleńczym tempie i z brakiem poszanowania swojego zdrowia (próby skoków z każdej wysokości). Od może tygodnia łapię ją na wybiegu i sadzam z innymi na kolanach, czasem wytrzymuje kilka sekund, ale często tylko odbija się od moich nóg i leci się ukryć :'( .
Czasem myślę, że w złym momencie trafiłyśmy na siebie - akurat w czas upałów, więc pakowania pod bluzę było tylko kilka dni... Z drugiej strony - to był dla Neve jedyny możliwy moment...
Podsumowując - nie chodzi o to, że sobie nie radzimy, bo wszystko jest ułożone tak, że nie ma większego kłopotu ze zgryźliwością Nevinki. Tylko we mnie cały czas jest poczucie, że nie potrafię dać jej tego, co daję pozostałym i że przez to w pewien sposób jest traktowana gorzej. Mniej miziana, nie chowana pod bluzką, mniej czule traktowana...
Ech, ulało mi się. Kto zdołał przeczytać i ma jakieś podpowiedzi, niech pisze, może jest coś, czego nie wypróbowałam, co można zrobić lepiej!

Leia chyba wczoraj wyczuła moje smuteczki, bo przyczłapała i ułożyła się do miziania, za które chwaliła mnie roznaleśniczając się, zgrzytając zębami w trybie arcygłośnym i pulsując oczkami. Słodzinka :) . Jedyna z naszych kochanych, która docenia mizianko...

Re: Słodziaki moje

: pt sie 13, 2010 8:40 pm
autor: IHime
Na Nevinkę nie mam rady, sama podobne odczucia mam co do Cookie. Tyle, że ona nie gryzie zwykle. Mam wrażenie, że urażam ją, wręcz robię jej krzywdę, próbując dotykać. Może obie nasze labisie potrzebują jeszcze czasu? Duuuużo czasu.
Też mi czasem przechodzi przez myśl, że może ktoś inny by lepiej do niej dotarł. Ale ciągle robimy postępy, czasem tak malutkie, że zapominam się cieszyć. Dlatego jeszcze się nie poddałam.

Re: Słodziaki moje

: sob sie 14, 2010 8:24 pm
autor: manianera
IHime pisze:Może obie nasze labisie potrzebują jeszcze czasu? Duuuużo czasu.
Też mi czasem przechodzi przez myśl, że może ktoś inny by lepiej do niej dotarł. Ale ciągle robimy postępy, czasem tak malutkie, że zapominam się cieszyć. Dlatego jeszcze się nie poddałam.
Dokładnie.
Dzięki IHime, ciągle kibicuję Ci w przekonywaniu Cookie do siebie...

Dzisiaj jeden z tych dni, kiedy Neve zachowuje się zachwycająco (pomijając otwieranie paszczy w pobliżu mojej ręki w klatce ::) ). Najpierw jako pierwsza odkryła wszelkie możliwe sposoby korzystania z lekko zmienionego wystroju klatki, potem jako pierwsza przestała mieć focha (że śmiałam wszystko odpachnić, czyt.: umyć) i rozłożyła się na nowym hamaczku z poszewki od jaśka. Na wybiegu po mistrzowsku łowiła smakołyki z basenu i często podchodziła (jak na razie) dając się głaskać po bieluchnych plecach.

Co najlepsze - jest przyzwyczajona, że głaszczę ją kiedy podchodzi do wyjścia z kuchni i ostatnio omijała to miejsce kiedy tylko mogła, a dzisiaj po kilku już mizianiach przyszła do owego kąta czułości stanęła do mnie tyłeczkiem, spojrzała wymownie wykręcając łebek i poczekała aż pogłaskałam! Może to moja nadinterpretacja, ale i tak miód na moje serce...

Z serii humor sytuacyjny:
Neve ma wyraźne ciągoty w kierunku prowadzenia pojazdów i zdaje się silniejsza niż pozostała dwójka. Zwykle kiedy tylko wejdzie do czegoś domkopodobnego, co nie posiada podłogi, momentalnie zaczyna jeździć - na oślep i na duże odległości. Dzisiaj wrócił na wybieg spełniający wymagania pojazdowe domek z podłużnej doniczki i oczywiście białas przystąpił do jazd próbnych. Zazwyczaj wywołuje to nieopanowany uśmiech na mojej twarzy, dzisiaj jednak skończyło się niekontrolowanym parsknięciem, bo Stefik zainteresowała się przesuwającym się cudem, oparła się i w końcu wskoczyła na tyły w momencie bezruchu, a nieświadoma labina ze spokojem przez chwilę kontynuowała podróż. Mina Stefana - bezcenna :) ! Pikanterii dodaje tu fakt, że Neviś nijak nie sięga do kategorii wagowej Stefana, ale jak już pisałam - krzepę ma ;D !

Re: Słodziaki moje

: sob sie 14, 2010 9:05 pm
autor: unipaks
Ehh , zobaczyć coś takiego na żywo! ;D zazdraszczam !
Miejmy nadzieję , że i jedna , i druga dziewuszka przekona się wreszcie do swoich państwa i będziecie się musiały opędzać od panien , namolnie dopraszających się głaskania i miziania :D

Re: Słodziaki moje

: ndz sie 15, 2010 11:21 am
autor: ol.
Neve jako kierowca samochodu z przyczepką - uśmiałam się :D . Więcej takich scenek i nieśmiałych zachęt do pieszczoty w kąciku :)

Ja myślę, że Neve dokładnie wie czego chce. My ludzie mamy coś takiego, że każdemu byśmy chcieli dobrze i po równo. A szczury nie zawsze tego samego oczekują. Na pewno Neve więcej przyjemności sprawiły głaski w czasie i miejscu przez nią wybranym, niż gdyby ją ścigać i na siłę takimi samymi pieszczotami obdarzyć, w jakich smakują Stefan i Leia.
Dajecie jej dom dokładnie taki jaki jest dla niej najlepszy. Ma ciepło sióstr, swobodę ruchu i jest akceptowana taką jaką jest, nawet mimo Twoich, naturalnych, marzeń o większej bliskości.
Czy nieszczęśliwa szczura robiłaby za Panią Samochodzik :)
A patrząc na tę żywą iskierkę, wierzę, że nadejdzie ten dzień kiedy dojedzie do Twoich stóp i zatrąbi po windę na kolana :)


To co , niedziela, znaczy że aparat w drodze ;)

Re: Słodziaki moje

: ndz sie 15, 2010 12:22 pm
autor: unipaks
ol. pisze: A patrząc na tę żywą iskierkę, wierzę, że nadejdzie ten dzień kiedy dojedzie do Twoich stóp i zatrąbi po windę na kolana :)
Taaa ... i pewnie jeszcze będzie to nocą głęboką i senną ... :P jak nasze panny , kiedy chcą się cudzym wysiłkiem dostać na swoją mansardę na górze mebli ::)
Też myślę , że szczęśliwy ciurek to rzecz najważniejsza , a czas i Twoje serce dla niej zrobią swoje :)