Zaszalałam i dałam dziewczynkom brokuła i młode ziemniaczki.

Jakież to było szaleństwo.

Gapa jest gruba jak nie wiem co!

Jedzenie to jej pasja.

W stadku maluchów to Jagunia jest szefową, Oli to taki misio ciastuś - plastuś.

Jagódce futerko się już kręci.

Lusia moja kruszyna się taka dorosła zrobiła.

Bez zmian to chyba tylko u Buni (no oprócz wieku

) i Czarnulek. Szalone jak zawsze.
Chyba będę niedługo próbowała wyciągnąć jakąś szczurę z zoologa, bo już nie mogę patrzeć na te biedne ryjki.

Oby się udało!
W sobotę druga dawka insectinu. A już wiem skąd te paskudy się wzięły... Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!
Jeżdżę często na wieś z moją znajomą do jej teściowej. A jak tam już jesteśmy, to chodzę z dzieciakami do stajni. Ostatnio urodziła się kózka i jak to ja mam w zwyczaju musiałam ją wyprzytulać.

No i tak sobie w tą sobotę też poszłam po moje małe koźlątko Lolo.

Patrzę, patrzę a on ma wszoły!

I już wszystko jasne.

Cóż, czasu nie cofnę i zostaje nam teraz wytępienie tych robali.
