Strona 112 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 16, 2011 10:53 pm
autor: zocha
:'(

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 16, 2011 11:02 pm
autor: unipaks
:'(

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 16, 2011 11:05 pm
autor: alken
biedactwo, taki bezbronny :( ogłądałam sobie niedawno początki tematu, jak Dżumek był malutki, Herman był nierozsądnym samobójcą a Misiu jego przeciwwagą...kto by pomyślał, że los tak pomiesza...

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 16, 2011 11:10 pm
autor: Paul_Julian
Piękny ten filmik, strasznie smutny, pełen milosci. Dżumek taki ufny....
Chyba nie lubię czytać początków tematów, człowiek sobie przypomina te male kochane istotki... Niektóre już dorosły, zestarzały sie , odeszły ... I smutno...

Re: moje szczupaki kochane

: śr lut 16, 2011 11:27 pm
autor: Nietoperrr...
Ból chwyta za serce...Ten filmik...
Nasze zmagania z ICH chorobami,całe zaangażowanie,trud,nadzieja,zawziętość w walce o każdy ich dzień...
Nasza wiara,nasza siła i ich słabość,kruchość tych maleńkich,cudownych ciałek...Taka walka z wiatrakami...
Najcudowniejsze na świecie,małe istnienia,najkrócej żyjące.
Ech,ryczeć się chce.
ol...
Nie,nie wiem co napisać.

Re: moje szczupaki kochane

: czw lut 17, 2011 9:14 pm
autor: Jessica
ten filmik... :'(
nic nie jestem wstanie napisać. nic nie będzie odpowiednie. :'(
OL :-[

Re: moje szczupaki kochane

: czw lut 17, 2011 10:20 pm
autor: Anka.
Dżum ['], i dokąd się tak pośpieszyłaś...

po prostu brak słów, bardzo mi przykro Ol. :'(
pięknie pożegnałaś Mandżurka

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 20, 2011 1:01 pm
autor: ol.
nie takim chcę go zapamiętać, ale też zapomnieć o tych właśnie chwilach, to wyrzec się cząstki Dżuma, który bliższym niż w tych dniach już chyba nie mógł mi się stać


był dzielny, ale choroba nie dała mu szansy, każdego dnia coś zabierała

nie mógł trzymać się życia łapkami, ale ząbki opierał na dziobie strzykawki i chciwie pił; z wrogiego obiektu ta strzykawka stała się jego jakby drugą pępowiną; jadł chętnie, choć samemu stopniowo wychodziło mu to coraz gorzej, wychodząc rankiem w zeszłym tygodniu zostawiałam mu talerzyki na tapczanie w klatuszy, w której zabezpieczony spędzał te godziny, wracając zastawałam papki pyszczkiem przemieszane i umorusane kocyki, smutne świadectwo jego prób skorzystania z jadła;

stopniowo rezygnowałam z podsuwania mu jedzenia, którego chciał, ale nie mógł zjeść; co się dało przerabiałam na papki;
coraz wolniej zwalniałam też tłoczek, podążając za jego tempem, lecz i tak wciąż mniej trafiało tam gdzie języczek zagarniał
coś pozbawiało go sił

pozbawiało też okrutnie koordynacji, kiedy byłam blisko podążam za nim dłonią, żeby oszczędzić obnażających wywrotów, kulania się; ale w pracy prześladowała mnie wizja przewróconego żuczka, który nie może wrócić do normalnej pozycji, może marznie,
na początku tygodnia jeszcze na trochę wracałam go szczupakom, właściwie potem byłoby to już zbyt niebezpieczne, za dnia i część nocy spędzał w swojej szufladzie lub słomianym domku

napady bólu na początku trwały kilkanaście sekund, zapierał się przednimi łapkami lub je krzyżował wyprężony, a głowę cofał dociskając brodą do klatki piersiowej, potem nawet do kilku minut trwało zanim przestał mrużyć oczy, szczękać ząbkami i wracał do odprężonej pozycji

po tramal sięgnęłam w niedzielę rano, kiedy ból wdarł się również w rytm oddechu

w poniedziałek z rana w nagłej inspiracji przearanżowałam najwyższe pięterko wykładając je wszystkimi kocykami Dżuma, wstawiła jeszcze jeden domek, zatarasowałam zejście na dół
był obok nich


wstępując z pracy po serek dla niego, odganiałam od siebie myśli, że to na ostatni posiłek, mogło się okazać, że wrócę, Dżum ze smakiem wypije i pójdziemy razem przez następne dni i noce - bure kochanie wypełniające dłoń

nie dał rady nic przełknąć


słoneczny dzień, w ludzkim świecie tak wyróżniony
a moje kochanie:
trzy zastrzyki
przed tym ostatnim

taki był silny, tak walczył


napisałam to żebyście Wy, którzy z nami tutaj jesteście, wiedzieli, że to nie on odpuścił

byłam i jestem w wielkiej niewiedzy do do Dżuma, co do Trudy
zgasiłam ich światło ze strachu przed ciemnością która szła
chciałam dla nich ulgi, choć nie wiem czy jej zaznali
ja nie: i wiem że to było słuszne, i wiem, że nie jest ludzką rzeczą podejmować takie decyzje


miał wystarczyć sam obraz, jak zwykle zabrnęło mi się w słowa :-\


Truda
o Trudzie nie wiem nawet co napisać, powinnam dostać więcej czasu na przyjaźń z nią, czarna Trucizna zasługiwała na więcej

brana na ręce lubiła zwisać z przedramienia całym ciałem, z ramionami szeroko rozwartymi na świat
i ufna, że nie puszczę jej stóp
(...)

______________________________

zostali we trójkę grzmot, dziewczynka i lisek
(i Gudrun za ścianą)

Hermaniątko zwolniło trochę, krótsze są jego eksploracje i poszukiwanie przygód, dłuższe polegiwania; razu jednego, jak wieczorem umościł się i wyciągął w kołdrze, tak do rana jej nie opuścił, dawał brzuszek i stopiny dopieszczać (mmmm), ale na nocny posiłek nie udał się ani razu :-\
teraz już przygotowuję mu porcyjki i kiedy słyszę Urczyka z Witalisem przy miskach w klatce, podsuwam też Hermaństwu;
chętniej je na leżąco, bo kiedy siedzi czuje dyskmfort i co chwilę zmienia pozycję; widzę, że czas już na przeciwbólowe :-[

coraz bardziej mnie wzrusza, a to chyba niedobry znak
gdzie jest - niezależny i mędrkujący jak ten czub ?
a on - nabiera przejrzystości, i nie myślę o kolorze a "konsystencji" Hermaństwa - dłonią „widzi się” wnętrze Słońca
:(
dłoń ucieka też do trzy razy rozcinanego boczku, w którym znów nacieka...

tak :(


smutki, smutki
małe codzienne radości też, tylko dużo cienia już się położyło


ja chętnie wracam do początków szczupakowa
oczywiście, żal, że to minęło, ale – było
nie tylko ostatnie chwle

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 20, 2011 1:06 pm
autor: ol.
*chwile

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 20, 2011 1:49 pm
autor: Cyklotymia
Poryczałam się...
I dalej brak mi słów.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 20, 2011 3:29 pm
autor: manianera
Tak bardzo bałam się tu zaglądać...
Dżum, mała rycerko walcząca do końca... Truda, czarna tajemnico... Mam nadzieję, że tam dokąd odchodzicie weźmiecie całą czułość, którą dostałyście tu, na ziemi...
ol. pisze: ja chętnie wracam do początków szczupakowa
oczywiście, żal, że to minęło, ale – było
nie tylko ostatnie chwile
Życzę, by wiele jeszcze było chwil godnych zapamiętania, rozświetlających pochmurne dni. I dużo sił dla Ciebie ol., a także dla trzech szczupaczków.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz lut 20, 2011 10:37 pm
autor: unipaks
:'(
Ten obraz Dżuma pozostawił we mnie ból i zasiał wątpliwości, z którymi się zod pewnego czasu zmagam... :-\
Ale dobrze, że go nakreśliłaś; mnie też Dżum ostatnich dni bliższy był niż kiedykolwiek wcześniej
Miło jest wracać do początków szczupakowa, czerpać z nich pociechę dla obolałego serca
Przytul od nas wszystkich, Ciebie też przytulam , choć na odległość...

Re: moje szczupaki kochane

: pn lut 21, 2011 9:00 am
autor: Jessica
nie potrafiłam powstrzymać łez :'( :'( :'(
manianera pisze:Mam nadzieję, że tam dokąd odchodzicie weźmiecie całą czułość, którą dostałyście tu, na ziemi...
napewno :-* zaznały raju na ziemi :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn lut 21, 2011 10:44 am
autor: zocha
:'(

Trzymaj się ciepło ol.
Wygłaszcz ode mnie Gudrun i szczupaczki :-* :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn lut 21, 2011 9:01 pm
autor: Anka.
Ol.,brak mi słów, to wszystko jest okropne i bezsensowne.

['][']['] :'(