Czarnulka nadal na antybiotyku.
W nocy łaziła nieco po pokoju i pochrupała trochę ziarna, ale poza tym z apetytem kiepsko, tyle ile wcisniemy strzykawką; bez perswazji, a nawet z pewnym zadowoleniem, przyjmuje tylko gorzkie leki podawane z miodem.
Wczoraj gmerała coś dziwnie przy pyszczku i przestraszylismy się, że będzie to samo, co u Dżumy, więc po krótkim wahaniu umoczyłam wacik w pioktaninie i zbliżyłam się z nim zdradziecko ku kapturce, wylewając z siebie przemyślnie słodkie słówka dla odwrócenia uwagi delikwentki.
Jakież było nasze zdumienie, kiedy szczura z nagłym ożywieniem poruszyła noskiem, a następnie sama, nie czekając żadnych podchodów z naszej strony, pochwyciła w rączki nasączony gencjaną patyczek i skwapliwie wepchnęła go sobie do pyszczka. Przez chwilkę, z rozpędu zapewne, nawet zamlaskała z ukontentowaniem. Złudna to jednak błogość była, przedwczesna i mamiąca... Oczka Czarnulki zrobiły się prawie podwójne, potem niemal zlały się w jedno wielkie pośrodku czoła, a języczek zamarł - stało się oczywiste, że szczura uzmysłowiła sobie pomyłkę...
Dżumka w nieco lepszej kondycji i z niezłym apetytem, wsuwa co jej smakuje gładko i bez ponaglania, zadziwiająco wściekle broni się wszystkimi łapkami przed tym, czego nie ma ochoty spożyć - a wtedy ma kończyn tyle co indyjski bożek.

Jednak co jakiś czas ponawia się u niej ten wyciek śliny z krwią; siedzi wówczas nastroszona, przycupnięta smutnie w kąciku swojej pufy.
Dziewczynki sporo czasu spędzają razem - przeważnie to Dżuma pakuje się bezceremonialnie do wnętrza domku i uwala na siostrę, ale ostatnio widziałam Czarnulkę w środku pufy.
Obu dziewczynom trzeba było nieco przykrócić ząbki, bardziej oczywiście Dżumce, żeby przez jakiś czas uchronić ją przed poranieniem warg i jezyczka.
Czarnulka dłuższy czas odreagowywała traumatyczną w wydźwięku wizytę u weta; po zaliczeniu kolacji i lekarstw legła jak trusia u siebie udając, że nikogo tam nie ma.
Dopiero późną nocą zdecydowała się biedulka wyjść z domku i pospacerować.
Siostrzyczki pozdrawiają i dziękują za kciukanie, prosząc nadal o pamięć i dobre myśli
