Póki nie zostawiają za sobą brudnego śladu, jak ślimak zostawiający śluz na ścieżce- nie jest źle
O bogowie, padłam.
Babcie mają się dobrze, nadal są osowiałe, ale piją i skubią karmę.
Żeby nie było tak smutno trochę kocilli:
Mawu
Zwana też mikrokotkiem, kotkiem w wersji kieszonkowej i mini mini.

Waży całe 2 kg i jest wielkości połowy dorosłego kota, mimo że ma już ok 10 miesięcy.

Badania na karłowatość wyszły jej negatywne, niemniej już na zawsze zostanie taka malutka.

Do tego ma takie rozkoszne kociakowe proporcje pyszczka - duże oczka i małą mordkę. :serducho: Prawą przednią łapkę ma trochę dłuższą niż lewą, ma nierównej wielkości poduszki i krzywy zgryz.

Jak na razie zupełnie jej to nie przeszkadza, biega, skacze i wspina się po zasłonach.

Jestbardzo płochliwa w stosunku do nowych ludzi - gdy tylko słyszy hałasy koło drzwi i obce głosy, pędzi na łeb, na szyję do szafy lub do środka kanapy i stamtąd nie wychodzi.

Gdy wyciągamy ją na siłę i pokazujemy gościom, wygląda, jakby miała stan przedzawałowy.

Do nas również przyzwyczajała się powoli, ale teraz mruczy, ociera się i śpi z nami w łóżku.

Za to miauczeć nie umie: wydaje z siebie jakieś dziwne skrzekliwe miłki.

Adoptowana z kotkowa.
Gorąco...
Dianka
Inaczej nazywana gremlinem, tucznikiem lub kretynkiem. Jej cechą charakterystyczną, oprócz wagi, jest brak mózgu. :] Uwielbia wszelkie foliowe torebki - namiętnie je liże (tak! liże!) i na nich śpi, tak samo kartonowe pudełka. Nawet jak w pudełku mieści się tylko połowa jej tyłka, Diance to nie przeszkadza. :mrgreen: Poza tym poluje na skarpetki - wyciąga je z kosza na bieliznę i biega z nimi w pyszczku, donoście miaucząc. Trzeba wtedy wziąć ją na ręce, wyjąć jej skarpetkę z buzi, głaskać i mówić, jaka Dianka jest dobra i jak ładnie upolowała skarpetkę. Dopiero wtedy wyłącza sygnał dźwiękowy. :] Oczywiście kocha to robić ok 3 nad ranem. Rzucanie w nią poduszkami i ubraniami nie daje rezultatów.

Kocha też wszystkich innych ludzi, szczególnie gości, ona po prostu MUSI się ocierać, wchodzić na kolana, wywracać brzuchem do góry, itp., oczywiście domagając się głaskania. Lubi też specyficzny sposób głaskania: mocne ugniatanie, tarmoszenie, klepanie, drapanie, itp., wtedy przebiera łapkami i mruczy.

Lubi spać z wyciągniętym językiem i mruczy przy każdym dotknięciu.

Urodziła się ok czerwca 2008. Ma więc trzy latka.

Trafiła do nas z kotkowa na DT - była po wypadku samochodowym, miała połamane tylne łapki i miednicę. Ogon musiał być amputowany. Na początku zachowywała się agresywnie i poprzedni DT musiał ją nam oddać (stąd przezwisko gremlinek). Ale szybko jej przeszło i teraz jest mega miziakiem. :DD Początkowo miała problemy z poruszaniem się i rokowania były średnie... została, bo nie mieliśmy serca jej oddać, w dodatku z niepełnosprawnością. Do tej pory nie daje rady się wspinać, ale już swobodnie biega i skacze na wysokość ok 80 cm, więc mamy niemal pełną rehabilitację.
Freya
Królowa.

Alfa pełną gębą.

Uosobienie kociej godności, dumy, niezależności i poczucia władzy.

Podporządkowuje sobie wszystkie inne koty, czy to nasze, czy tymczasowe.

Nasz pierwszy tymczas z kotkowa.

Gdy do nas trafiła miała ok 3 lat, teraz ma pewnie ok 6. Zaczęła się łasić, ocierać, przytulać i rozwalać władczo na fotelach - musiała więc zostać. :mrgreen: Uwielbia wylizywać inne koty (obojętnie, czy im się to podoba czy nie

), mnie, a nawet szczury. :roll:

Kilka razy dziennie ma "napady" na ocieranie się, pcha się na kolana i wciera... wciera się w twarz, w ręce, w szyję, w stojącą obok lampkę, itp. głośno przy tym mrucząc :mrgreen: Nie da się jej wtedy odłożyć - wskazuje z powrotem i upomina nas miauczeniem. :lol: Trzeba jej pozwolić się poocierać.

Lubi się przytulać, mogę ją tulić jak poduszkę i kłaść na niej głowę.

Nadal jest aktywna i chętna do zabawy (ale tylko gdy ona ma ochotę - gdy jakiś kot zaczepia ją gdy Freya nie ma ochoty, to może oberwać prawego sierpowego

). Gdy tylko może, śpi z nami w łóżku. Wita gości, a potem ich odprowadza.

Podanie jej tabletki to koszmar - warczy, syczy, wyrywa się, drapie i próbuje nawet gryźć. Przecież alfie nie można robić takich rzeczy... :]
Kocia miłość:
