
W badaniu pod wziewką uwidoczniła się w głębi rana języczka, zaczyna się już goić. Od resztek pokarmu zapewne u nasady dolnej wargi jest stan zapalny ze śladem ropy; także śluzówka jest rozpulchniona i zapewne bardzo bolesna, ale na szczęście nic złego nie widać przy ząbkach trzonowych i jest nadzieja, że stan zapalny nie objął kości szczęki - czego tak bardzo, bardzo się bałam. Wszyscy byliśmy strwożeni obawą, że dzisiejsza wizyta może okazać się tą ostatnią, i pożegnaniem z naszą Dżumką...

Korzystając z okazji zrobiliśmy korektę ząbków, podpiłowano, co skrócenia wymagało, a jak wróciliśmy do domu. Dżuma z rozpędu wetknęła nos w michę z ziarnem, z bezsilną złością wygarniając niedostępne dla niej twarde kawałki poza naczynie. Nie dała też sobie rady ze zmielonym - ani suchym, ani dodanym do jogurtu; ma problemy z łykaniem nawet gęstszej papki, więc jedynie spija co rzadsze jedzonko. Schudła znów biedulka, waży 375 gramów.

Niedawno po karmieniu, pojeniu i płukaniu przejechałam jej w pysiu wacikiem , na który naniosłam troszkę kupionego Solcoserylu dentystycznego; aktualnie śpi sobie w pufie i mam nadzieję, że znajdzie ulgę po tym środku.

Dziś była ostatnia dawka Marbofloksacyny, teraz czekamy na wyniki posiewu.
Wczoraj mieliśmy trochę więcej czasu, by nacieszyć się towarzystwem Martini oraz Finlandii.
Parę fotek ze słodkiej rekompensaty dla dziewczynek za mniejszą ilość takich chwil w zapracowanym tygodniu:














Ale państwo czuwali i szczura skończyła swoje w spokoju, a potem było co następuje niżej:

