Strona 13 z 96
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 3:20 pm
autor: Nina
Ile razy ja słyszałam, że tylko męcze 'te biedne szczury', po co je ciągam do weta, że przecież mam ich dużo i zawsze moge mieć nowego...
Wycięcie Solisi guzów to też męczenie jej, bo powinna sobie normalnie umrzeć (po co usypiać...). To, że przed śmiercią kilka miesięcy męczyłaby się z gigantycznym guzem to przecież szczegół.
Dopóki Milka walczy, walcz razem z Nią, a my będziemy trzymać kciuki, żeby się Wam obu udało.
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 5:11 pm
autor: Nakasha
Wiem, że powtórzę to, co pisali inni, ale... walcz razem z nią, póki jest w niej chęć życia, póki ma siły, póki jeszcze daje radę. To szczur, zwierzątko, które jest dla Ciebie ważne, które jest przyjacielem. Jej wielkość nie ma znaczenia...
A gdy już nie będzie dawała rady godnie żyć, skrócenie cierpienia będzie oznaką Twojego oddania...
Trzymaj się...
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 5:29 pm
autor: Babli
Tylko, nie wiem czy..czy ona nie żyje nie godnie już teraz.. Przewraca się, nie chodzi, turla się. Mało je, ale dużo pije..Nie potrafię chyba sama tego określić

...Staram się, wiem że gdy nadejdzie ten dzień to będę musiała podjąć decyzję. Według mnie teraz, ona walczy, chociaż momentami wydaje się cierpieć..co mnie bardzo stresuje i męczy. Męczy mnie to, że ona cierpi. Jest pod moją odpowiedzialnością, ktoś mi ją powierzył. A ja dopuszczam do jej cierpienia
Wie może ktoś jak dawkować Lakcid

Chcę jej dać osłonowo "pod" antybiotyk.
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 6:23 pm
autor: RattaAna
ja osłonowo podaję trilac - 1/3 kapsułki w godzinę po podaniu antybiotyku (wetka powiedziała, że można dać nawet i pół, jesli ciur zechce zjeść);
sądzę, że z lakcidem podobnie (tylko chyba trzeba go rozpuścić w cieplej wodzie, żeby zrobiła się zawiesina?)
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 6:25 pm
autor: odmienna
Babli: stworzenie, które chce żyć, jest kochane i otoczone troską,
żyje godnie. Zupełnie cierpienia wyeliminować nie możesz (tak jak Twoi Rodzice nie są w stanie do końca ochronić przed nim Ciebie).
Nieskoordynowane ruchy, świadczą o zaburzeniach neurologicznych i niekoniecznie muszą wiązać się z bólem. Pisząc Ci, że może stracić apetyt, nie chciałam Cię nastraszyć, tylko właśnie zwrócić uwagę, że długo podawany antybiotyk, bardzo pustoszy organizm ( właśnie miałam pytać, czy podajesz probiotyk) nie wiem, czy mój Jędrulka nie przetrwał tej choroby tylko dla tego, że przed nią był troszkę spaślaczkiem; po kilkunastu dniach antybiotyku, był chudzieńki i nie przyjmował żadnego pokarmu(mimo probiotyku)... właśnie strasznie dużo pił (to chyba po enrofloksacynie ) najgorsze, że chciał pić wyłącznie wodę, bez jakichkolwiek dodatków.
Lakcid rozpuść w ampułce (o ile masz w ampułkach) i podaj na łyżeczce- jeśli nie zechce, to może zlizywać z palca. To małe stworzonko i nie potrzebuje wiele jednorazowo.
Umieść ją w takim miejscu, by nie mogła z niczego spaść. Lepiej, żeby nie traciła sił na niepotrzebne wędrówki i wspinaczki, bo będzie jej tych sił bardzo potrzeba.
(Dobrze by było, gdybyś dawała jej beta-glukan). Nikt nie może obiecać, że wygracie, ale zawalczyć warto. Ona jest dzielna i Ty jesteś dzielna (i masz wsparcie Fantastycznych Rodziców). Trzymajcie się.

...
edit; o ile pamiętam, to na jakąś zdecydowaną poprawę przy tym świństwie trzeba czekać ok dwóch tygodni...
Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 6:56 pm
autor: Babli
RattaAna, dzięki
odmienna, probiotyk..(hmm..za mądra to ja nie jestem..to jest "coś" takiego co działa pozytywnie, na organizm w czasie podawania pustoszących antybiotyków. tak?), jeśli to to o czym myślę.. to tak. Mam Lakcid w ampułkach. U mojej Milkusi chyba się zaczyna..

Pije mniej. Nutri drinka, po ok 10-14ml dziennie + kaszki dziecięce, bardziej o konsystencji płynnej niżeli stałej. Poczekamy, zobaczymy.. ale jeśli będzie źle. Bardzo źle, to podejmę odpowiednią decyzję. Bo nigdy bym sobie nie wybaczyła jeśli bym trzymała ją w dużym bólu, długo.
edit:
podałam jej lakcid..i co? Pija aż miło

. Potem szukała go. Dałam jej kaszki bananowej, i samego banana zmiażdżonego ! Skoro tuczące, chyba teraz nie zaszkodzi

Re: Mój oddział.
: czw lis 13, 2008 8:24 pm
autor: Nakasha
Możesz też dawać awokado i gotowane żółtko jajka

.
Re: Mój oddział.
: pt lis 14, 2008 12:58 am
autor: pin3ska
Nakasha pisze:Możesz też dawać awokado i gotowane żółtko jajka

.
avokado jest trujące dla szczurow...
Na innym forum jest napisane:
"Awokado – jego wszystkie części nie nadają się do jedzenia dla zwierząt. W owocu tym jest persin - substancja trująca dla zwierząt (udowodniona toksyczność dla ptaków, psów, kotów, koni, krów, królików, szczurów, ryb, owiec ...). Spożycie awokado może u zwierząt prowadzić do wymiotów, biegunki, zapalenia gruczołu mlekowego, uszkodzenia mięśnia sercowego, zaburzeń krążenia i oddychania".
Jak cos pprzeczytam istotnego to długo pamietam...

Re: Mój oddział.
: pt lis 14, 2008 12:36 pm
autor: Nakasha
Hmmm jakiś czas temu awokado było bardzo polecane i szczurom nic się nie działo

. Ciekawe, poszukam więcej info na ten temat.
Re: Mój oddział.
: pt lis 14, 2008 12:45 pm
autor: zalbi
ja też czytałam, jak awokado było polecane...
Babli, to jest taki sprawdzian dla Ciebie. Musisz być silna. Milka żyje godnie, ponieważ żyje w dobrych warunkach i ma znakomitą opiekę. Pozwalasz jej godnie żyć a jeżeli już będzie czas, pozwolisz jej godnie odejść.
Opiekuj się nią dobrze, ona na pewno wie, że bardzo się o nią martwisz.
Re: Mój oddział.
: pt lis 21, 2008 3:25 pm
autor: Babli
[*] Lotta. Nie tak. Ja tak nie chciałam. Nie wiem co się stało.
Kocham i tęsknię Locianka. [*]
Re: Mój oddział.
: pt lis 21, 2008 4:17 pm
autor: odmienna
Babli... tak mi przykro... [*]
Re: Mój oddział.
: pt lis 21, 2008 8:38 pm
autor: Anka.
Babli , nie wiem co powiedzieć... [*]
Re: Mój oddział.
: śr gru 10, 2008 9:06 am
autor: Babli
Cicho tu. Aparat mi ukradli. Nie ma więc niestety zdjęć.. Ale..:
Nowa klacioszka niedługo. 80x80x135cm. Wolierę sprzedam

Chociaż brak odzewu od strony sprzedającego, wciąż czekamy.
Smutno po Lociance. Brak mi tu małej huskusiowatej, grubiutkiej mordeczki..
Dżindżer i jego "córki" (bo zachowuje się moim zdaniem jak ojciec..

) dba otóż o "swoje" maluszki. Waży obecnie 0,65 kg
Babliś wariuje, rozrabia ..dostaje szajby. Już 8 miesięcy z głowy. A tak to nie dawno było jak się rodziły.. A ja doszłam do wniosku, że głupia 0,5 roku nie świętowałam

...
Klee.. oj odwala jej.. Rujkę ma non stop, ku "uciesze" gawiedzi.. Denerwuje wszystkich naraz i każdego po kolei..
Aluzyjsko, jak to ona.. Zaopatrzyłam się w adrenalinę, bo ostatnio z nie jakiejś wielkiej rany (Babli miała taką samą) kapało dłuugo. Mamy problem z krzepliwością krwi. Trudno, i tak kochana (wredna, paskudna, aspołeczna w stosunku do ludzi, dla pobratymców nachalna.)
Gruba, jak to ona je-śpi-biega-wnerwia-je-śpi-biega....

Nic się wielkiego nie dzieje u niej. Poza tym, że podlizuje się Dżinusiowi.. Nie ma to jak pół kilo samicy, na jego biednej głowie podczas snu/jedzenia/picia/a nawet czasem biegania.
Milkuś.. Milkuś.. Milkuś. Jest o niebo lepiej !

Chodzi sama, je twarde pokarmy..pije. Cieszę się z tego niezmiernie. Sama nie wiem kiedy tyle czasu upłynęło.. Została tylko lekko przekrzywiona głowa..
Kyuu&Terakota. Malusie, maleńkie. 200g +/- 10g. Jako, że Dżinuś duży..używają go jako... konia! Ha! "wsiadają" i jeżdżą po klatce. Wygląda to..

Rozkosznie.
Fruzia, zapędy do alfy. Obecnie nikt nie rządzi i jest troszkę nieładu. Ale Fruzia ma do tego ogromne zadatki. Jest dobrą alfą. Chociaż Klee też widocznie ma zapędy, są między nimi niegroźne bójki.
Krótko opisałam

. Jak tylko aparat nowy będzie, to zabieram się za focenie.
Re: Mój oddział.
: wt gru 16, 2008 2:34 pm
autor: Babli
(*) Kocham, tęsknie.. pamiętam.. nie zapomnę.
Proszę o zmianę tematu, na :
Mój oddział - Milka za TM