Re: ciurka , która miała wylecieć za drzwi razem z córką...
: pt kwie 03, 2009 10:56 pm
Leia : tak - to ława ; nabyliśmy ją ze względu na owe kafle właśnie oraz na wysokość lepszą nieco niż innych . Niemiłosiernie widać każdziuchną plamkę oraz kurz – rano zmyjesz , po południu sama w to nie wierzysz ….
Ława ma półkę pod spodem , z powodów bliżej nam niewiadomych nielubianą przez Szczurcię ; kiedy okazuje się , iż niunia zogniskowała swoje obuwnicze zapędy na kapciach pana , TŻ zaczyna je odkładać tam właśnie . Fajny obrazek : nocna pora , fotel przezornie odsunięty jak najdalej od okna , ława – ze względu na bliskość stolika RTV i tym samym parapetu - od wersalki , pod ławą na półce grzecznie spoczywają kapcie pana .
Jak się tak przyjrzeć z boku naszemu domowi i nam samym …. Może to wyglądać cokolwiek dziwnie .
Ja na przykład chodzę po domu ubrana w jeden z trzech – czterech „strojów dyżurnych” , a więc dość monotonnie , i nie wynika to bynajmniej z braków w konfekcji .
Kiedy byłam małą dziewczynką , śmieszyła mnie nieco moja babcia , przebierająca się zaraz po przyjściu do domu w ciuchy na „po domu” ; odkąd mamy ciurkę , sama wskakuję w swój domowy uniform od razu po powrocie z pracy , i na tych właśnie kopciuszkowych konfekcjach pozostają ślady rivanolu , jedzenia wcieranego łapkami Szczurci oraz ( niestety ) jej wonne pachnidła . Próbowałam kiedyś ze szlafrokiem , ale po pierwsze było mi gorąco , a po drugie – ogonek wślizgiwał się pod spód
i kropił aż miło . Nie mam pojęcia , jak radzą sobie z tym problemem inni , w każdym razie ja zmieniam po prostu te rzeczy na inne , których też mi nie będzie żal , i tak w kółko .
Ale jest coś i na pociechę – Szczurcia nie potrzebuje manikiurzystki , a my nie jesteśmy podrapani , gdy zjeżdża po naszych rękach czy nogach ; jeśli zdarza się jakaś kropka po głębszym naciśnięciu pazurkiem , to tylko wtedy , gdy coś ją nagle wystraszy i ogonek odbije się gwałtownie do ucieczki – na inne zadrapania pracujemy sami . A widok Szczurci pielęgnującej swoje paznokietki jest zaiste osobliwy : siedzi sobie taki ciurek na niebieskiej dupce, paluszkami jednej łapki przytrzymuje drugą, po czym chwyta pazurek w zęby i ciach !
Po zmianie łapki przedniej przychodzi kolej na kończyny tylnie i wtedy bywa czasem zabawnie , gdy ciurek nie wyważy dostatecznie dobrze siły ciężkości i obala się z wyżej wzmiankowanej niebieskiej na takież plecki ; częstokroć podejrzewa przy tym któreś z nas o niemądry dowcip . Czasami natomiast malutka prezentuje całkiem niezły patent na pozycję optymalną i podczas zabiegów pielęgnacyjnych paznokci opiera się o poduszkę , zabezpieczając się w ten sprytny sposób przed wywrotką .
Kiedy Szczurcia myje się siedząc na ramieniu pana , ten chwali ją głośno , mówiąc coś w stylu : No jaki grzeczny szczurek , jaki czysty , no – piękny !
Ona wtedy przerywa na chwilę po to , by wspiąć się na łapki i polizać go w nos albo – co trochę dziwne – po swetrze , i znów skupia się na skrupulatnie przeprowadzanej ablucji .
Wybieramy się na weekend do przyjaciół , bez ciurki , która zostaje w domu z młodą panią ; w sumie nie będzie nas tylko jedną noc , ale to właśnie ona mnie martwi – córa ze względu na swą piekielną alergię nie będzie mogła wziąć małej do siebie ani spać w naszym pokoju , a Szczurcia ma we zwyczaju (przy)(po)biegać (do)(po) nas na łóżku każdej nocy i szkoda mi jej , że nas nie będzie , poza tym nie wiem , czy okiełzna niunię przy płukaniu .
Ale ci znajomi to fajni ludzie i lubimy się z nimi spotykać , więc jedziemy .
Z córą będziemy w kontakcie telefonicznym lub poprzez Skype’a , a w razie czego to tylko niecałe dwie godziny jazdy .
Jak można się domyślić , kontaktujemy się często , a młoda bez zniecierpliwienia powtarza , że wszystko w domu w porządku , a Szczurcia przepłukana rivanolem rozrabia przy niej , i - co jest miłą informacją , przy drugiej koleżance , nieuczulonej na szczurki i przez Szczurcię bardzo lubianej – razem oglądają filmy ; maraton filmowy potrwa do nocy , więc ogonek ma szansę się zmęczyć , zostanie raz jeszcze potraktowany żółtym paskudztwem i pewnie będzie spał smacznie do samego rana .
Słowo się rzekło , dziewczę rzeczywiście okazuje się spolegliwe i obowiązków pilnuje .
Kiedy wracamy , naczynia wprawdzie w zlewie nieumyte (o rychłym dotarciu nie uprzedzilim ) , ale ogonek wita nas pod drzwiami pokoju radosny , tupiący nóżkami i … widać po nim , że młode się sprawiło jak trzeba .
Ciurka ani patrzy w jej stronę - zapewne pełna świeżej obrazy za żółte doznania - tylko leci do nas ; wspina się po nogach , włazi na głowę i uczepiona koafiury wita się jak umie najpiękniej , wprawiając swój mały języczek w ruch szybkoobrotowy . A łypie przy tym na córkę jak na zarazę .
Cóż , chciały żaby króla , dostały bociana …
Dzień później wracamy we trójkę do domu po miłym spotkaniu rodzinnym ; nie ma nas jakieś pięć i pół godziny – Szczurcia rzadko zostaje sama długo i najwyraźniej tęskni , bo gdy otwieramy drzwi , ona już stoi wyciągnięta na pufie i patrzy na nas wyczekująco ; nawet się nie rozbieram , tylko rzucam w bok torebkę , ujmuję małą w dłonie i przycupnięta na wersalce tulę ogonka , który wydaje się jakiś smutny . Małe ciałko rozpręża się , czuję westchnienie i niunia wyciąga się jak długa pod pieszczotami , ale naraz coś – nie mam pojęcia co bo niczego nie słyszę – płoszy ją tak gwałtownie , że przerażona Szczurcia podrywa się raptownie , niepostrzeżenie szybko przebiega całą długość wersalki
i w mgnieniu oka znika w jej wnętrzu . Zaniepokojeni przyzywamy ogonka nawołując uspakajająco , ale w środku panuje cisza ; nie pomaga markowanie po mycia podłogi w pobliżu miseczek
z jedzeniem, brak jakiejkolwiek reakcji na szelest rozwijanego trufla – malutka nie wychodzi .
Po jakimś zaś czasie , gdy cały dom przycicha i także hałas za oknem robi się mniej napastliwy ,
z głębi łóżka do naszych uszu dobiegają nabrzmiałe skargą dźwięki wydawane przez Szczurcię .
Nie przychodzi do nas tej nocy , a jej skarga jeszcze kilka razy wybrzmiewa w ciszy domu , przycichając jedynie na jakiś czas , gdy nawołujemy ją przestraszeni i smutni .
Ława ma półkę pod spodem , z powodów bliżej nam niewiadomych nielubianą przez Szczurcię ; kiedy okazuje się , iż niunia zogniskowała swoje obuwnicze zapędy na kapciach pana , TŻ zaczyna je odkładać tam właśnie . Fajny obrazek : nocna pora , fotel przezornie odsunięty jak najdalej od okna , ława – ze względu na bliskość stolika RTV i tym samym parapetu - od wersalki , pod ławą na półce grzecznie spoczywają kapcie pana .
Jak się tak przyjrzeć z boku naszemu domowi i nam samym …. Może to wyglądać cokolwiek dziwnie .
Ja na przykład chodzę po domu ubrana w jeden z trzech – czterech „strojów dyżurnych” , a więc dość monotonnie , i nie wynika to bynajmniej z braków w konfekcji .
Kiedy byłam małą dziewczynką , śmieszyła mnie nieco moja babcia , przebierająca się zaraz po przyjściu do domu w ciuchy na „po domu” ; odkąd mamy ciurkę , sama wskakuję w swój domowy uniform od razu po powrocie z pracy , i na tych właśnie kopciuszkowych konfekcjach pozostają ślady rivanolu , jedzenia wcieranego łapkami Szczurci oraz ( niestety ) jej wonne pachnidła . Próbowałam kiedyś ze szlafrokiem , ale po pierwsze było mi gorąco , a po drugie – ogonek wślizgiwał się pod spód
i kropił aż miło . Nie mam pojęcia , jak radzą sobie z tym problemem inni , w każdym razie ja zmieniam po prostu te rzeczy na inne , których też mi nie będzie żal , i tak w kółko .
Ale jest coś i na pociechę – Szczurcia nie potrzebuje manikiurzystki , a my nie jesteśmy podrapani , gdy zjeżdża po naszych rękach czy nogach ; jeśli zdarza się jakaś kropka po głębszym naciśnięciu pazurkiem , to tylko wtedy , gdy coś ją nagle wystraszy i ogonek odbije się gwałtownie do ucieczki – na inne zadrapania pracujemy sami . A widok Szczurci pielęgnującej swoje paznokietki jest zaiste osobliwy : siedzi sobie taki ciurek na niebieskiej dupce, paluszkami jednej łapki przytrzymuje drugą, po czym chwyta pazurek w zęby i ciach !
Po zmianie łapki przedniej przychodzi kolej na kończyny tylnie i wtedy bywa czasem zabawnie , gdy ciurek nie wyważy dostatecznie dobrze siły ciężkości i obala się z wyżej wzmiankowanej niebieskiej na takież plecki ; częstokroć podejrzewa przy tym któreś z nas o niemądry dowcip . Czasami natomiast malutka prezentuje całkiem niezły patent na pozycję optymalną i podczas zabiegów pielęgnacyjnych paznokci opiera się o poduszkę , zabezpieczając się w ten sprytny sposób przed wywrotką .
Kiedy Szczurcia myje się siedząc na ramieniu pana , ten chwali ją głośno , mówiąc coś w stylu : No jaki grzeczny szczurek , jaki czysty , no – piękny !
Ona wtedy przerywa na chwilę po to , by wspiąć się na łapki i polizać go w nos albo – co trochę dziwne – po swetrze , i znów skupia się na skrupulatnie przeprowadzanej ablucji .
Wybieramy się na weekend do przyjaciół , bez ciurki , która zostaje w domu z młodą panią ; w sumie nie będzie nas tylko jedną noc , ale to właśnie ona mnie martwi – córa ze względu na swą piekielną alergię nie będzie mogła wziąć małej do siebie ani spać w naszym pokoju , a Szczurcia ma we zwyczaju (przy)(po)biegać (do)(po) nas na łóżku każdej nocy i szkoda mi jej , że nas nie będzie , poza tym nie wiem , czy okiełzna niunię przy płukaniu .
Ale ci znajomi to fajni ludzie i lubimy się z nimi spotykać , więc jedziemy .
Z córą będziemy w kontakcie telefonicznym lub poprzez Skype’a , a w razie czego to tylko niecałe dwie godziny jazdy .
Jak można się domyślić , kontaktujemy się często , a młoda bez zniecierpliwienia powtarza , że wszystko w domu w porządku , a Szczurcia przepłukana rivanolem rozrabia przy niej , i - co jest miłą informacją , przy drugiej koleżance , nieuczulonej na szczurki i przez Szczurcię bardzo lubianej – razem oglądają filmy ; maraton filmowy potrwa do nocy , więc ogonek ma szansę się zmęczyć , zostanie raz jeszcze potraktowany żółtym paskudztwem i pewnie będzie spał smacznie do samego rana .
Słowo się rzekło , dziewczę rzeczywiście okazuje się spolegliwe i obowiązków pilnuje .
Kiedy wracamy , naczynia wprawdzie w zlewie nieumyte (o rychłym dotarciu nie uprzedzilim ) , ale ogonek wita nas pod drzwiami pokoju radosny , tupiący nóżkami i … widać po nim , że młode się sprawiło jak trzeba .
Ciurka ani patrzy w jej stronę - zapewne pełna świeżej obrazy za żółte doznania - tylko leci do nas ; wspina się po nogach , włazi na głowę i uczepiona koafiury wita się jak umie najpiękniej , wprawiając swój mały języczek w ruch szybkoobrotowy . A łypie przy tym na córkę jak na zarazę .
Cóż , chciały żaby króla , dostały bociana …
Dzień później wracamy we trójkę do domu po miłym spotkaniu rodzinnym ; nie ma nas jakieś pięć i pół godziny – Szczurcia rzadko zostaje sama długo i najwyraźniej tęskni , bo gdy otwieramy drzwi , ona już stoi wyciągnięta na pufie i patrzy na nas wyczekująco ; nawet się nie rozbieram , tylko rzucam w bok torebkę , ujmuję małą w dłonie i przycupnięta na wersalce tulę ogonka , który wydaje się jakiś smutny . Małe ciałko rozpręża się , czuję westchnienie i niunia wyciąga się jak długa pod pieszczotami , ale naraz coś – nie mam pojęcia co bo niczego nie słyszę – płoszy ją tak gwałtownie , że przerażona Szczurcia podrywa się raptownie , niepostrzeżenie szybko przebiega całą długość wersalki
i w mgnieniu oka znika w jej wnętrzu . Zaniepokojeni przyzywamy ogonka nawołując uspakajająco , ale w środku panuje cisza ; nie pomaga markowanie po mycia podłogi w pobliżu miseczek
z jedzeniem, brak jakiejkolwiek reakcji na szelest rozwijanego trufla – malutka nie wychodzi .
Po jakimś zaś czasie , gdy cały dom przycicha i także hałas za oknem robi się mniej napastliwy ,
z głębi łóżka do naszych uszu dobiegają nabrzmiałe skargą dźwięki wydawane przez Szczurcię .
Nie przychodzi do nas tej nocy , a jej skarga jeszcze kilka razy wybrzmiewa w ciszy domu , przycichając jedynie na jakiś czas , gdy nawołujemy ją przestraszeni i smutni .