bardzo wszystkim dziękujemy
Dziś wieczorem Herman pierwszy wyszedł z klatki, jak tylko ją otworzyłam, co jest raczej niecodzienne. Zazwyczaj jeszcze przez chwilę zaspane szczupakowo leżakuje łaskawie dając się podrapywać jak na filmie.
Tak też tym razem reszta. Jeden Herman wyskoczył przed szereg, pokręcił się chwilę i poszedł pod tapczan, co przyjęłam ze zrozumieniem, jako że inne szczupaki jeszcze nieskore były wyjść. Herman się pośpieszył i trafił w towarzyską próżnię. Przez chwilę słychać było chrobotanie jego siekaczy po gałązkach, które wczoraj zostały zawleczone do skrzyni pod tapczanem, później chrobot ucichł.
Po półgodzinie wyszła reszta szczupaków i zaczęła się krzątać po ulubionych kątach. U Hermana cicho.
Zabrałam się za klatkę, różne części ciała szczupaków mi migały z różnych kątów pokoju. Hermana nie uraczysz.
Przyniosłam smakołyki, zaszeleściły papierki

- "Czub ma o coś pretensje albo bardzo twardo śpi" - myślę sobie.
Siedziałam jeszcze przy komputerze, Misiaczek dreptał w te i wewte, młodzi się gonili. Po jakiejś godzinie wyszłam z pokoju zostawiając drzwi otwarte, wracam, a co przede mną sunie ? Ogon Hermański ! Beztrosko wraca sobie z ok. 1,5 godzinnego wypadu do zakazanowa.
Co tam zdziałał jeszcze nie sprawdzałam. Pole do popisu miał duże, bo reszta mieszkania absolutnie nie jest szczuroodporna. Spenetrowane mogły zostać zarówno kosz na śmieci, miseczka z fistaszkami stojąca na stole, buty, balkon lub łazienka

. Wyrzutów mu nie robiłam, bo wina bardziej moja niż jego.
Ale zupełnie na sucho ten wyskok Hermanowi też nie uszedł
Kiedy tylko dołączył do stada Michu zaczął go gonić z niezwykłą jak na siebie werwą. Jak żona męża wracającego do domu po mocno zakrapianej nocy

Tylko tłuczka brakowało... ale sobie wyobraziłam
