O 11:10 odebrałam dziewczynki od TŻ merch
a potem biegiem do pociągu i jazda do środmieścia ze wschodniego... szybko do metra w którym spędziłyśmy 20 minutek i potem już tylko 2 przystanki autobusem i byłyśmy w domu.
Sky już w trakcie jazdy pociągiem i metrem wciskała nosek we wszelkie otworki transportera i obwąchiwała moje palce, a Graphi udawała że jej wcale nie ma.
W domu stopniowo wyjaśniałam dziewczynkom że ta wielka klata to teraz ich apartament. Stopniowe wyjaśnianie polegało na sukcesywnym wyjmowaniu polarków z transporterka który stał na środku klatki a następnie zabraniu tegoż transporterka i pozostawieniu tylko 1 kawałka polarku, który leży do tej pory na jednej z półeczek.
przez ostatnie dni zastanawiałam się czy nie powinnam osiatkować góry bo istniała szansa że dziewczyny wpadną na pomysł iż da się tamtędy wyjść... no to po 5 minutach zwiedzania klatki przez Sky przekonałam się że takie wyjście górą to coś oczywistego.
Sky po prostu chciała wejść na moje ramię no i szybko wprowadziła pomysł w życie, droga od parteru do góry zajęła jej kilka sekund a potem siedziała już sobie na mnie. A ja przełożyłam panienki do transportera i biegiem pognałam do OBI po siatkę.
Klatka została zabezpieczona a my w końcu mogłyśmy poświęcić całą uwagę dziewczynkom. Przygotowując się na przyjazd ogonków przewertowałam raz jeszcze forum i dział oswajanie.. i zastanawiałam się jak to będzie...
No to jest tak, że Graphi przesiaduje w kapturze bluzy mojej córki i tylko czarny ogonek widać między blond kosmykami, a Sky u mnie na szyji myjąc mnie zresztą dokładnie... albo po prostu obie siedzą u mnie na plecach zmieniając tylko miejsce w zależności od tego co robię. Klatka została już zwiedzona cała, poukrywane w różnych miejscach dropsy odnalezione i zjedzone.
Dziewczyny wiedzą też gdzie jest poidełko i patrząc na to co się działo przez ostatnią godzinę trudno byłoby powiedzieć że dopiero dziś do mnie przyjechały.
Pewnie merch mnie za to zabije ale muszę napisać: To złoto a nie szczurki
w doskonałej kondycji fizycznej - tłuściutkie, z błyszczącym futerkiem, i psychicznej - miziaste, do człowieka podchodzą z pełnym zaufaniem i najchętniej by z niego nie schodziły - cud, miód, malina
D: Zresztą co do tego, że tak będzie to ja nie miałam wątpliwości.. jedyne czym się martwiłam to to, czy aby one nas polubią...
W każdym bądź razie my jesteśmy w panieneczkach zakochane po uszy
Merch - jeszcze raz serdecznie dziękuję za zaufanie i powierzenie maluszków!
Co do zdjęć to nadal niestety jest to kamerka internetowa... więc daję miniaturki bo na nich coś jeszcze widać