Strona 13 z 30
Re: Borsuk i zakichaniec
: czw sie 30, 2012 10:30 pm
autor: Lilien
Musiała tam wejść gdy jego brat otworzył szafkę i brał jakieś ciuchy po czym nieświadomy że ona tam jest zamknął ją:/ Ewentualnie z tyłu jest jakieś wejście ale musze to sprawdzić jutro. Aż mi się jej szkoda zrobiło, była taka wystraszona ale grunt, że już jest z dziewczynkami. Wepchały się do jednego hamaka i zerkały na mnie, a wyroooosły! O rany, takie kluski że ja nie mogę. Jay jest wielka Zosia też Lili najmniejsza i coraz bardzej haszczeje, ale nadal jest piekna, a Roxy to gigant!

Mam nadzieje, że jak jutro spędze z nimi ten czas to jednak wróci im pamięc o tm kim ja jestem najgorzej z maluchami (musze przestac używać tego określenia) Z Zosia i Jay byłam najkrócej. Gdyby udało mi się w miare szybko znaleźc klatkę wzięłabym je do siebie a tu narazie lipa.
Re: Borsuk i zakichaniec
: pt sie 31, 2012 9:35 am
autor: Agusta
Musisz przyczaić na allegro albo na tablicy taką średnią klatkę

Dobry transporter i możesz je wozić ze sobą

Re: Borsuk i zakichaniec
: sob wrz 01, 2012 10:58 pm
autor: Bratka.a10
A ja chciałabym poprosić o jakieś zdjęcia panienek
Wymiziaj i wyczochraj!

Re: Borsuk i zakichaniec
: ndz wrz 02, 2012 6:10 pm
autor: Lilien
Na zdjęcia trochę będziecie musiały zaczekać.Sytuacja wygląda aktualnie tak : Zosia do mnie przybiega daje się głasiać moge wziąć ją nawet na kolana i głasiać jest bardzo miziasta

Roxy Pierwszego dnia gdy ją głaskałam to uciekała gdzie tylko mogła wzięta na ręce piszczała tak głośno jakbym jej futro rwała i uciekała raz dwa do klatki teraz jednak już nie piszczy, ale nadal się troche wyrywa, więc biore je tylko na chwile na ręce (zaczęła mnie razem z Zosia lizac po ręku więc nie jest już tak źle). Lili nawet nie chce bardzo podchodzić owszem mogę ją pomiziać w hamaku ale gdy jest poza hamakiem w klatce ucieka gdzie tylko może wzięta na ręce wyrywa się jak opętana, a Jay tu jest chyba najgorzej

:( bo nie moge jej pogłaskać również ucieka jak ją lekko musne palcem to odskakuje i chowa się

a gdy siedzi w hamaku i podsuwam tam dłoń to powącha skubnie paznokcieć ale przeraża mnie to że obnaża zębiska i musze się wycofać.
Będzie ciężko, ale małymi kroczkami jakoś je do siebie przekonam mam nadzieję, nie mogę się poddawać.
A właśnie właśnie mała ciekawostka związana z moim prezencikiem dla nich: W klatce pojawiło sie wielkie kółko...wszystkie się zleciały obwąchały ze wszystkich stron, ale chyba stwierdziły że to stojące wielkie coś jest bardzo niebezpieczne bo raz dwa wszystkie jak na jeden sygnał od niego uciekły i nie wykazują zbytniego zaintresowania nowym przedmiotem

A tak się cieszyłam...

Re: Borsuk i zakichaniec
: ndz wrz 02, 2012 10:17 pm
autor: Bratka.a10
Ehh no trudno będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość.
Trzymam kciuki za dalsze oswajanie.
Z czasem może bardziej zainteresują się kółeczkiem.
Wymiziaj, wyczochraj i wycałuj.

Re: Borsuk i zakichaniec
: wt wrz 04, 2012 8:31 am
autor: Agusta
Działaj Lilien

Bierz dużo na ręce i męcz. A co do kółka to w sumie nic dziwnego, mądry szczur pomyśli "po cholerę sie w tym kręcić bez celu?"

Re: Borsuk i zakichaniec
: wt wrz 04, 2012 4:15 pm
autor: Lilien
Działam i robimy postępy! Może niekoniecznie uczciwie bo zaczęłam ostro przekupywać je gerberkiem ale coś się dzieje więc jest fajnie

Roxy i Zosia są najbardziej w porządku podejdą liżą po rękach dają się głaskać, Lilunia już nie ucieka jak opętana choć uparciuch przyjdzie na zawołanie tylko poza klatką i jak mam coś dobrego do jedzenia, jak nie dobre to nawet nosa nie wytawi. Jay lubi mnie tak bardzo że dziś ugryzła mnie dwa razy, a raczej złapała za palec, raz moja wina bo wsadziłam rękę do hamaka "jak ja mogę z łapami się do jej domu pchać?!" a później złapała mnie na wybiegu jak próbowałam ją wyciagnąć z łóżka (w tym momencie mnie wkurzyła otwarcie się przyznaje), ale jakoś mam nadzieje, że ją do siebie przekonam. Jej ogon bardzo ładnie się zabliźnia nic nie odpadło jest troche zawinięty na końcu no ale niestety tak już będzie miała. Grunt że nie wdała się martwica czy inne cholerstwo. Klatkę im coraz bardziej zapełniamy nowymi zabawkami. Kółko w końcu je zainteresowało i dziś patrzyłam jak Roxy ładnie w nim biega, może zaraz za nią skusi się reszta. Dodatkowo ruszyłam głową i zamiast kupować drogie zabawki w sklepie internetowym mogę choć część zrobić sama. Wczoraj wyciagnęłam prześcieradło, takie wielkie które służyło jakiś czas jako koc dla dziewczynek na łóżku żeby kołdry nie zasikały. Pocięłam na pasy, i splotłam trzy długie liny które dziś powiesiliśmy w klatce - strzał w 10 ! Naciągnięte, grube, calkiem stabilne i mięciutkie, ale jednak lekko się kołysze i trzeba utrzymywać równowagę. Dziewczynki z zainteresowaniem zaczęły po nich spacerować

Re: Borsuk i zakichaniec
: wt wrz 04, 2012 5:53 pm
autor: Bratka.a10
Noo noo! Gerberek zawsze smaczny!
Jay w końcu przestanie gryźć zobaczysz - przyzwyczai się

Z czasem będzie tylko lepiej.
Cieszę się, że z ogonkiem wszystko dobrze.
Świetny pomysł na zabawkę!
Wymiziaj i wyczochraj

Re: Borsuk i zakichaniec
: czw wrz 06, 2012 7:00 pm
autor: Lilien
Postępy robimy codziennie, ale tak samo robimy kilka kroków w tył jeśli o Jay chodzi

Nie jest chyba pisane mi dogadanie się z tym szczurem. Jak już jest dobrze, podchodzi zaczepia ostrożnie co prawda ale jednak to zaraz musi się wydarzyć coś co ją przerazi. Wczoraj spędziłam noc u ogonów, mój facet pilnował aukcji (udało mi się kupić klatkę 100x55x40, co prawda niska bo królikowa ale napewno będą miały wygodnie) Otworzyłam klatkę, dalam po dropsiku wszystko super pięknie dziewczyny zaczepiają liżą po rękach a Jay korzystając z mojej nieuwagi ucieka... Wszystko było by fajnie gdyby nie to, że była 12 w nocy:/ I zaczęło się szeptanie, zachęcanie a ona nic. Zero, wystarszona chciała wrócić do klatki ale nie wiedziała jak:( w końcu ją wyciagnęłam na siłe bo inaczej się nie dało bez pisków się nie obyło, ale co zrobić ? Na noc jej w pokoju nie zostawimy. Przejął ją mój chłopak o dziwo u niego siedziała grzecznie, nie nasikała, streso kupek też nie było tyle dobrego zaraz wróciła do klatki, ale oczywiście ja jestem ta zła na nowo

zaraz jednak chciała wyjść znowu więc chyba aż tak wystraszona nie była. Z przyjemniejszych rzeczy cóż, z Zosi zrobi się ładny miziak, Lilunia daje się miziać jedynie w klatce w hamaczku, ale kiedy ma dość wypycha moją dłoń łapkami to słodkie bo liże i jednocześnie od siebie odsuwa " Już już starczy wygłasiałaś miło było ale teraz idz sobie chce spać"

Jej nie boje się włożyć dłoni do hamaka, do Jay nie jestem w stanie się zbliżyć bo od razu "poluje" pokazuje ząbki i wodzi za moim palcem do tego łapie łapkami chyba, że ma chwilowo dobry humor to skupnie za paznokieć albo za gumke czy pierścionek ale poza tym to jestem pewna że chętnie obgryzłaby mi palce. Roxy dziś mnie bardzo miło zaskoczyła, wsadziłam jej reczniiczki papierowe, bardzo lubi się nimi bawić i robić gniazdko. Podczas jej zabawy zaczęłam ją głaskać, a ona co ? Wywaliła się na plecki! Pierwszy raz! i mogłam ją swobodnie głaskac po brzuszku, to było świetne

Po chwili wstała polizała mnie i zaczęła na nowo robić swój domek

Re: Borsuk i zakichaniec
: czw wrz 06, 2012 8:00 pm
autor: Bandziornooo
oj Jay Jay

Proponuje brak ją osobno i poświęcac dużo czasu, żeby się oswoiła

Możesz tez próbwać śpiewać jej piosenkę
http://www.youtube.com/watch?v=xbK60FRYxkw
Re: Borsuk i zakichaniec
: pt wrz 07, 2012 9:42 am
autor: Bratka.a10
Jay jay ... Poświęcaj jej dużo czasu a na pewno z czasem będzie tylko lepiej.
To musi słodziutko wyglądać jak Cię liże i wypycha jednocześnie haha!
A widzisz widzisz szczurki potrafią miło zaskoczyć
Trzymam kciuki za Jay i za całą gromadkę!
Wymiziaj i wyczochraj.

Re: Borsuk i zakichaniec
: czw wrz 13, 2012 1:26 pm
autor: Lilien
Coraz lepsze dni nastają!

Znów zostałam pokochana przez maleństwa i nawiązałam na nowo nić porozumienia z Lilunią (znów mnie nie boi się jako jedynej i na moje zawołanie wychodzi choć jeszcze troche jest z niej mały dzikusek, ale taka już chyba zostanie. Jay bardzo ładnie zagoił się ogon został jeszcze maleńki strupek, ale jak odpadnie zostanie jedynie blizna. Ona nadal lubi mnie najmniej chociaż jak ją troche potrmosze i wyczochram to boi się mniej i chętniej podchodzi do ręki. Zosia jest chętna do zabawy i uwielbia ganiać za moją ręką w klatce, chce się bawić, ale po chwili gdy nie wie jak się zachować to podnosi łapki w góre i piszczy jakby się bała gdy ją zaczepiam

Jest bardzo uległym szczurkiem i trzyma się z Roxy one we dwie jedynie nie boją się chodzić swobodnie po pokoju. Chociaż wszystkie wyrywają się jeszcze gdy wyciagam je z klatki (doprawdy nie wiem dlaczego...ale to chyba przez zaniedbanie mojego chłopaka) Nad wszystkim pracujemy. Są szczęsliwe i rozrabiają niesamowicie, do kółka pakują się już nawet po dwie chociaż ze względu na brak współpracy zawsze któraś wypadnie

Dodatkową atrakcją jaką ostatnio otrzymały były orzechy włoskie, nie rozłupane w skorupkach. Jaka to była radość! Najpierw dostały jednego, ale bitwa powstała niesmowita o ten orzeszek bo przecież każda chciała go mieć dla siebie. A co to takie duże i okragłe? A co się z tym robi ? Jak się do tego dobrać? Z początku myślałam, że sobie nie poradzą ale rano wszystkie orzechy były otwarte i wyłuskane

Mają dobrą zabawę i dodatkowo pościerają ząbki.
Re: Borsuk i zakichaniec
: czw wrz 13, 2012 6:29 pm
autor: Bratka.a10
Wiedziałam, że będzie tylko lepiej! Robicie coraz większe postępy - oby tak dalej!
Orzechy włoskie - ojj musiala być zabawa
Ja wciąż czekam na zdjęcia
Re: Borsuk i zakichaniec
: pt wrz 14, 2012 7:11 pm
autor: anka28
Mądre dziewczynki! Moje to pierwszego orzecha miały tydzień,musiałam sama pokazać że w środku niespodzianka jest
już następne łupane była zawzięcie już wieczorem

Re: Borsuk i zakichaniec
: ndz wrz 16, 2012 1:46 am
autor: Lilien
Mądre aż za bardzo
Jak się u nas sprawy mają, ciekawie ciekawie nie powiem, że nie. Mamy nowa klatkę króliczówke 100, rozstaw prętów 2.5cm jak ją poskładałam pierwszą myślą było, że w
niektórych miejscach Lili może się przecisnąć jako, że ona jest najmniejszym szczurkiem w całym stadzie. Klatka wyszykowana panienki przyniesione. Pochodziły, pozwiedzały, powachały i..uciekły..WSZYSTKIE! Przez pręty, zrobiłam oczy jak sowa, bo gdzie taki tłuścioch jak Jay się przeciśnie, a tu prosze niespodzianka dziekujemy tyle się nacieszyłam klatką i ogólnym spokojem tego dnia. Kiedy one biegały zaczęłam kombinować jak by tu klatke zabezpieczyć bez siatki, w końcu mnie natchnęło i poprzeciagałam miedzy prętami kawałki grubego papieru i tektury - zestaw wymianiałam już trzeci raz ale do poniedziałku muszą wytrzymać bo dopiero kupie siatkę ewentualnie drut żeby zmniejszyć odstepy. Co do zachowania cóż u mnie biegają jak szalone z Zosią i Roxy nie ma problemu nawet Lili zaczęła wychodzić na zawołanie, ostrożnie bo ostrożnie, ale jak podam jej dłoń to na nią wejdzie i łasi się na kolana. Niestety ze szczurem nr cztery są problemy. Jay mnie bardzo nie lubi i daje mi to do zrozumienia, ale bardziej byłabym skłonna stwierdzić jednak, że bardzo się boi. Na zawołanie nie przychodzi, ucieka i chowa się po kątach a jak musze zagonić je do klatki to z nią jest najgorszy problem. Żeby jej nie stresować ciągłymi gonitwami, czasem działa plan z transporterem, ktory podstawiam jej pod nos, a ona do niego wchodzi i na spokojnie mogę wsadzić ją do klatki. Niestety nie zawsze to działa i wtedy trzeba zrobić za szczurem gonitwe, ograniczyć dostęp do różnych miejsc, a kiedy się znajdzie np pod szafą gdzie spokojnie mogę wsadzić rękę i ją wyciagnąć ona skutecznie mi to udaremnia. Jak ? Gryzie, a raczej podgryza ostrzegawczo, staje na tylnich łapkach i rzuca się na rękę i czasem skubnie nieco mocniej póki co jeszcze do krwi mnie nie ugryzła. Od dziś zaczęłam powtórne oswajanie, siedziała ze mną całkiem długo w bluzie, łaziła po mnie była głaskana. Na rękach zachowuje się grzecznie, czasem odpycha nosem rękę jak ma dość głaskania ewentualnie łapką - podgryza gdy nie daje jej gdzieś przejść.
Dziś pierwszy raz ją zdominowałam bo dziabnęła mnie nieco mocniej, w sumie zatakowała bo wybierałam pociete papiery z klatki, pisnęła ale udało mi się ją zdomninować i co mnie rozbawiło - Zaraz na pomoc przyszła Lilka! Lilka super hero wybawi z każdej opresji! Podeszła, powąchała, polizała mnie, odepchnęła moją rękę łapką, Jay poiskała trzy razy i wróciła spać do hamaka
