To coś u Kluski jest w innym miejscu, inaczej wygląda i ma inną konsystencję – trudno powiedzieć, czy rośnie, bo zauważyłam to dopiero wczoraj. Niezbyt twarde coś... natomiast drugie coś, co wygląda jak poprzedni syfek, robi się jej na klacie. Wrrr i grrr normalnie...
A łapka Pączka – ja nie wiem, może ja po prostu panikuję oczekując, że małej się powinno w tydzień polepszyć na max, a ona może zwyczajnie ma dni lepsze i gorsze jak wszyscy, źle stąpnie i ją zaboli, to oszczędza... nie wiem

Dziś na przykład leciuteńko stąpa na tę łapkę (nie zawsze), je jedną, ale myć się próbuje obydwiema – z tym, że tej chorej jakby nie może dociągnąć do pysia, jak wcześniej, i tylko nią macha. Zwykle trzyma ją podniesioną, a ostatnio jakby lekko odgiętą na zewnątrz.
Postanowiłam, że po prostu muszę przetrwać do 23 do RTG i wtedy będę się ewentualnie martwić, jeśli będzie czym, bo do tego czasu i tak nikt nic nie wymyśli i nie poradzi, a ja ewentualnie osiwieję i zamęczę otoczenie
Przy okazji – tak w ogóle bardzo Wam dziękuję, że pamiętacie i zaglądacie, to naprawdę duże wsparcie, jak jest komu pomarudzić i dużo dla mnie znaczy
Oprócz tego Pączek jest jak każda inna dziewuszka w tym wieku – ciekawska, wesoła i przefajna

Siedzimy z nią i bawimy się, czasem nawet da się czymś zainteresować – przed chwilą ganiała za uciekającą chusteczką, a tak się tym zmęczyła, że zakopała się na łóżku w mój szlafrok i się zdrzemnęła

Zaraz muszę wyjść, ale później zrzucę fotki z buszowania
