Strona 125 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: pt kwie 15, 2011 5:13 pm
autor: odmienna
O! jejkusieeeeeeeeee! A cóż Tutaj się narobiło! To ja się wgapiam jak zaczarowana w to miejsce: http://www.bociany.ec.pl/ (jakby, z depresji mnie to „wyciąga” :P ) a tu coś znacznie Bliższego się narobiło..... ♥♥♥♥♥♥♥ cudne malusie.... a i TO, enigmatycnie „i....” nazwane :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pt kwie 15, 2011 6:46 pm
autor: manianera
Gratuluję! Żelutki przecudne! I zaraz widać, że mamusia daje radę, bo bębenki pełne ;D !
I Hermańska ciocia cudowna jak zwykle :-* !

Re: moje szczupaki kochane

: pt kwie 15, 2011 7:19 pm
autor: ol.
Odmienna, jak miło Cię widzieć ;)

Ano porobiło się, porobiło, dziś jeszcze się ostatecznie „do-robiło” ;)
Albowiem
... wspominałam o wielkim, czarnym jako smoła co za mną chodziło ?
:)
Przyjechało dziś – Vlad. Może nie wielki, ale czarny – jak najbardziej :D
To trywialne, że przywiązuję do tego wagę, ale on tam był - Czarnota, pisany ...
Dopiero teraz czuję, że Greta może spocząć w pokoju. Nie mogła być pomyłką, ale nie była też przeznaczeniem
[^]

Nareszcie poczucie, że wszyscy są w domu. Nareszcie Gudrun nie będzie dłużej sama :) tak przykro było na nią patrzeć snującą się, to patrzącą jak znikam za drzwiami i mieć świadomość, że leży pod nimi, czeka...
Szczurom ostatnio poświęcałam więcej niż jej uwagi...
Tym razem musi być wszystko dobrze !
Kurcze – MUSI BYĆ !


Szkoda, że ani Vlada, ani robaczków nie mogę przedstawić dziś na wizji, ale aparat wróci dopiero po weekendzie ;/

A robaczki:
Są już na świecie 36 godzin :) Urodziły się wczoraj o świcie. Obudziło mnie ich gaworzenie, ale samo „wejście” przespałam.
Są takie … niedorobione, a takie kosmiczne ! :D

Ale pod opieką Asche stopniowo na pewno nabędą wszystkiego co szczurka czuni ;) Opiekuje się nimi nawet aż za pilnie. Niepokoiłam się, że pochłonięta maleństwami, za mało sobie poświęca uwagi, ale xxx mnie uspokoiła, że wilczy apetyt, który wykazywała w czasie ciąży, jeszcze powróci i malutka odrobi straty :) Czekam na to ::)

Możecie wierzyć, albo nie, ale od przedwczorajszego wieczora do wczorajszego ranka twarzyczka Asche się zmieniła, z takiej dziecięco-słodko-naiwnej w skupioną-dorosłą...

A zaczęło się w środę wieczorem.
Beżyki zaszamotały się w kołdrze. Po chwili wybiegła stamtąd Grenadyna z czerwonym nosem. Myślę sobie, o kurczak, co ten Aschul ???, ale zaraz potem naszło mnie, że może w mrokach kołdry coś się zaczęło dziać i Gerdnadyna umoczyła w tym ciekawski nos :-X
Sięgam do kołdry i już na wstępie dostaję dziaba. Coś zdecydowanie jest na rzeczy, ponieważ Asche dotąd nie ugryzła mnie nigdy. A pękata już była w tę środę ... Dalejże wyciągać ją z kołdry, co w gmatwaninie materiałów wcale łatwe nie było. Wydostałam i do porodówki.
Zawis wybałuszony ol. nad porodówką ...
Asche dotąd nie miała zastrzeżeń do przygotowanego przeze mnie gniazda, za to teraz wszystko zaczęło latać !
Wyleciało do gołej dechy, a następnie po aschowemu zostało ułożone od nowa. Długo się biedna męczyła, bo wymarzyło sobie szczurzę ściany i sklepienie dla maleństw, a białe ręczniczki które miała za budulec wciąż jej się osypywały ::) Ale ie miałam w ten wieczór nic innego.

Kluski na pewno były w drodze, ale jeszcze nie u progu. Nie tego wieczora.
Poszłam spać, a rano – rano mnie obudziły :) I było oczywiste, że to one !
Zdążyłam jeszcze świadkować pożeraniu łożyska, zdążyłam policzyć kosmitów wijących się u stóp młodej mamy, i skonstatować, że ręczniczki zaiste lipne są bo lekko zmoczone przy porodzie kleją się do klusków :-\ Ale też - że Asche kontroluje sytuację.
Do teraz kontroluje...
Kredyt zaufania którego udzieliła mi właśnie Grenadyna (jest taka zadziwiająca, cudna :-* (a w nos Aschul rzeczywiście ją urąbał, do teraz ma szramkę i lekką opuchliznę :-\ ), wycofała na czas nieokreślony jej krewniaczka ::)
Ale co tam, na pewno wie co robi. A ja się cieszę, bo całą resztę dobrze robi :)


O Hermanie jutro ;) ...

Re: moje szczupaki kochane

: pt kwie 15, 2011 8:37 pm
autor: unipaks
Kurczę, jestem taka przejęta jakby to u mnie się działo..!
Siedem, to nie najgorzej (chyba). Wierzę, że znajdą się dla tych wszystkich osesków kochające dobre domki, nim się obejrzysz. :)
Z Vlada cieszę się wraz z Tobą i Gudrun i całemu zwierzyńcowi pomyślności życzę :)

http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05650.jpg Wit niczym przyczajony dzik... :D
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05625.jpg http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05608.jpg http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05569.jpg wrażeń było sporo, mogły nieco zmęczyć . Najważniejsze, że bystrość spojrzenia powróciła :) - http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05667.jpg tej bystrości i czystości w oczach mocno życzymy! :)
Buziaczki dla Was :-*

Re: moje szczupaki kochane

: sob kwie 16, 2011 9:06 pm
autor: alken
jakież to wszystko ekscytujące ;D jak wróci aparat to koniecznie codzienna fotorelacja z metamorfoz małych glizdków się należy, o !

Re: moje szczupaki kochane

: ndz kwie 17, 2011 11:19 am
autor: ol.
Baaardzo ekscytujące, i przy ich ciągłej metamorfozie, faktycznie niefortunny brak tego aparatu :-[ ale mam nadzieję, że tylko do jutra.

Tymczasem:
Miałam już ćwierki w dłoni :D Jejku ! takie są kadłubki-ciągutki, lekko lepkie, głaskać tego nie sposób, moja skóra wydaje się za szorstka do spotkania z nimi. Całować nie wolno, żeby nie zostawić zapachu. Pozostaje chłonąć widok: stópki i łapki wiosłujące w zwolnionym tempie, ogonki - ten twór, który osiągnie taką maestrę możliwości - to dopiero cienkie przecinki, u wszystkich przezornie zawinięte pod pupę i brzuszek. Czarne kropki pępuszkowe - jakby nautra obdarzyła każdą z tych jeszcze poczwarek szczodrym grain de beauté :-* Mają już też wąsiki ! przejrzyste niemalże, cienkie jak jedwabna nić, zresztą ba ! całe są jeszcze prześwitujące - widać jak im wszystko pracuje pod brzuszkiem :o
Pierwsze spało, pozwoliło obejrzeć polerowane stópki, łapki i ogonek. Tyci uszka :-*
Drugie położone na plecach czuło się niekomfortowo i robiło wszystko żeby się przekręcić na brzuszek. Glizda :P Brzuszek pulsował we wnętrze mojej dłoni !
Trzecie zapisało mi się w pamięci malutkim niemowlęcym ziewem. Bezgłośnym i bezzębnym, jak rybka :D i że wyciągęło w górę łapki zgięte w przegubach, jakby oburęcznie przybijało piątkę :D

Na trójce skończyłam, ponieważ takie to maleńkie, a już człowiekowi miesza szyki: obejrzane odkładałam w przeciwległy kąt domku, by wziąć się za odklejanie z kupki następnego kluska - to ten pierwszy przepełzł w tym czasie do gromadki ! Drugi tak samo, kiedy sięgałam po trzeciego.... W kupie się oczywiście na nowo skłębiły i już nie wiedziałam który jest który ::) Nie chciałam brać ich więcej z obawy, że trafię na jednego z tej trójki i za dużo na raz pozostawię na nim swojego zapachu. A choć środki ostrożności odpowiednie zachowałam, lepiej nie narażać nikogo na banicję z gniazda.

Na pewno w ręku miałam przedstawicieli obojga płci, ale muszę jeszcze zerknąć do ściągi, żeby wiedzieć które jest które ;)
Dziś już się lepiej zorganizuję i przebadam każdego po kolei :)

A wszystko to było możliwe, ponieważ Asche zdecydowała się na moment wytchnienia od obowiązków macierzyństwa, weszła mi na rękę, została poniesiona na tapczan. Tam kołtuniła się trochę z Grenadyną, biegała, zaryzykowała przejście po kładce, która prowadzi do dużej klatki i tamtejsze kąty odświeżała sobie w pamięci, kiedy ja działałam...
Asche poza klatką nie gryzie, więc po tej wielkiej rewlucji w jej życiu, wszystko powinno powrócić do normy :) Widać, że od czasu do czasu ma ochotę odpocząć od ćwirków - wczoraj na wybiegu, a dziś z rana, mimo że nie chciała wyjść - dłuższą chwilę leżała sobie po prostu sama w kąciku, poza gniazdem.
Dzielna mała kobietka, staram się jej dogadzać jak umiem, ale poza sferą gastronomiczną raczej niewiele mogę na ten moment jej pomóc...


Herman ma dobry okres :) Guzy jakby przystopowały, a może mniej zwracam na nie uwagę ?... Kiedy dobry humor i wielkie pomysły Hermaństwa się skrzą, łatwiej jest skupić się na teraźniejszości.
Wczoraj na przykład czub zorganizował sobie... upadek z szuflady (pacnął o ziemię tak z wysokości 30 cm) ::) - i spełniony, poszurał na samotne przysmakobranie :P
Kilka dni temu pisałam, że wyprowadził się z klatki. Poprawka: nigdy nie mów nigdy w imieniu Hermaniątka ! Dwie noce z rzędu z własnego wyboru na powrót nocował ze wszystkimi (duża klatka jest chwilowo zamykana na noc, bo nie chcę jeszcze puszczać Grenadyny na ziemię). W hamaku, otoczony szczupakami, jak najzwyklejsza rzecz pod słońcem :)
Zyskał sobie poważanie u Grenadyny, która wie już, że Słońca w szczupakowie nie przewracamy, nie turlamy, nie siusiamy (no może symbolicznie, tak jak ludzie sobie skinają głową), jedzenia nie podbieramy ...
Wczoraj po południu spali przytuleni w słomianym domku :)

Grenadyna zadzierzgnęła również delikatną nić porozumienia z Ulriką, coraz mniej szamotanin między nimi :)
Są równe wzrostem, chociaż wymiary ogona Grenadyny, gdyby dorastała w normalnych warunkach predestynowałyby ją do wyższej kategorii wagowej ... Głowy też mają inne Grenadyna bardziej pociągłą, Ur małą – dziecięcą, i oczy Ur są bardzie wysycone czerwienią, Grenadyny bledsze. Kiedy jednak śpią obok siebie, a tak śpią dzisiejszego ranka, wyglądają jak siostry.
Oczy się radują kiedy na nie patrzę :) Cieszą się też z rosnącej z każdym dniem ufności beżynki (mówię beżynka, chociaż Gren biała jest, minimalnie złamaną bielą), nie gryzie mnie już prawie wcale, mimo, że w pierwszych dniach, kiedy minął jej etap zahukanego zwierzątka, zapowiadała się na taką terytorialistkę ::)
A jednak nie boimy się już: ja - włożyć ręki do domku lub hamaka w którym przebywa, a ona – wyciągać ciałka ku głaskom, zapulsować oczami... :)

A jednak szczupakiem którego sobie najbardziej upodobała jest Witalis :D Jeśli tylko pojawi się na horyzoncie (rzecz żadka, fakt ::) ), biegnie do niego dołączyć. Wit izoluje się często w niższej szufladzie, zamykanej do końca i teoretycznie niedostępnej beżykom, bo stamtąd blisko już na ziemię, ale wczoraj Grenadyna uciekając się do ewolucji powietrznej, o którą bym jej nie podejrzewała, prześlizgnęła się do swojego kawalera 8)


U kotów: Vladko nie przyjechał sam... yeah ::) Zakropleni już oboje z Gudrun.
Vlad po przeglądzie ogólnym: lekki katar do obserwacji, zęby do zrobienia kiedy wyjaśni się sprawa kataru, wtedy też zrobimy mu badania ogólne (na razie tylko fiv i felv wykluczone). Do listy dodaję jeszcze zadanie dla siebie – podtuczyć chłopaka ;)
Goda podładowała baterie na widok nowego obiektu do maltretowania :D Vladko jeszcze trochę nieswój, ale myślę, że jak zdrowie podbuduje to dotrzyma kroku mojej wariatce ;)

Tyle na razie. Dziś postaram się rozeznać w płciach ćwierków ;D

Re: moje szczupaki kochane

: ndz kwie 17, 2011 12:54 pm
autor: unipaks
To niesamowite przeżycie obserwować coś takiego :) ; dawno temu doczekaliśmy się w domu niespodzianki: narodzin ośmiu maleńkich króliczków - do dziś ze wzruszeniem wspominamy dni, kiedy rosły...
Niech wszystko w gniazdku układa się jak najlepiej. :)
Miejmy nadzieję, że ten katar u kotów to tylko katar - trzymamy kciuki za działanie leków. :)
A dobre samopoczucie Hermana to najlepsza wiadomość, ogromnie się cieszę i liczę na to, że Czarne Słońce długo jeszcze utrzyma jak najlepszą kondycję! :-*
ol. pisze: Zyskał sobie poważanie u Grenadyny, która wie już, że Słońca w szczupakowie nie przewracamy, nie turlamy, nie siusiamy (no może symbolicznie, tak jak ludzie sobie skinają głową) D
:D ;D :D
Buziaki dla Was kochani!

Re: moje szczupaki kochane

: ndz kwie 17, 2011 1:54 pm
autor: sr-ola
Tak, to jest zarazem najpiękniejszy i najsmutniejszy okres. Widzimy rodzące się życie i niesamowite zmiany zachodzące dosłownie z godziny na godzinę i jednocześnie ten piękny czas mija tak szybko, że już wkrótce trzeba będzie żegnać te młode okruszki i martwić się, czy aby na pewno dobrze wybrałam dla nich nowe domy..

Ale póki co- cieszmy się teraźniejszością :) Nieśmiało czekam na zdjęcia ;)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz kwie 17, 2011 2:45 pm
autor: tahtimittari
Jej, aż miło czytać o takich maluszkach. Aż by się chciało wziąć do łapki, chociażby na chwilę poczuć takie okruszki ::) Zazdroszczę w głębi serca obcowania z kluseczkami, mimo iż to tak naprawdę kłopot, że ich teraz tak wiele..

No i ciekawa jestem nowego kociego stwora, zniecierpliwiona czekam na wizerunek jego, no i dzieciaczków oczywiście.
:)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz kwie 17, 2011 9:14 pm
autor: manianera
O małych żelusiach mogłabym czytać w nieskończoność, jak z resztą o wszystkich szczupaczkach! Ale najbardziej chyba ucieszyła mnie wieść o dobrym samopoczuciu Czuba i to:
ol. pisze:A jednak nie boimy się już: ja - włożyć ręki do domku lub hamaka w którym przebywa, a ona – wyciągać ciałka ku głaskom, zapulsować oczami... :)
Przez moje wieczne potyczki z Neviśką każdy pakt o nieagresji po wcześniejszym gryzieniu uważam za cud, wspaniałość i powód do świętowania ;D !
Ciepłe myśli ślę ku całej powiększonej gromadce i czekam z utęsknieniem na fotoreportaż!

Re: moje szczupaki kochane

: pn kwie 18, 2011 6:32 pm
autor: ol.
Mnie też Hermaniątko najbardziej raduje, mimo wszystkie inne cuda ...
Różnie mu tam, dziś bardziej wyciszony, ale przyjechało bardzo aromatyczne ratatouille, więc myślę, że przypływ werwy jeszcze do nocy będzie ;) A jak nie będzie to utulimy do snu i poczekamy na kolejny dzień :)

Ćwirki (hmm, ćwirki to jeszcze, czy już prosiątka ? :P ):
Po pierwszym wczorajszym rozeznaniu jest 4 chłopaczków i 3 dziewczynki, zobaczymy czy po następnych kilku dniach żadne płci nie zmieni ;)

Dziś pod ogonki nie zaglądałam, a zajęłam się współ-odczuwaniem z istotkami:


Obrazek


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

i zmiana kolorystyki ;)

Obrazek Obrazek - od początku wczuł się w swoje imię :D

choć tak naprawdę bardziej by ono pasowało do Gudrun,
nich was nie zmyli ta słoneczna poświata, Goda to dopiero diabelskie ziele :P

Obrazek

Re: moje szczupaki kochane

: pn kwie 18, 2011 7:14 pm
autor: unipaks
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05829.jpg jaka cudna, słodka, maleńka foczka..! :-*
One są takie... pełne..! :D
Nigdy nie miałam na dłoni tak maleńkich istotek... Urocze różowe galaretki! Zazdroszczę w duszy podobnych wrażeń :)
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05842.jpg Imponujące kociszczę!
Koci ziew w wielkim zbliżeniu i powiększeniu mógłby wzbudzić wieeelki respekt...

Re: moje szczupaki kochane

: pn kwie 18, 2011 8:36 pm
autor: alken
jakie mikrowłoski na nich rosną :D i wałeczki na karku takie :D
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05842.jpg straaaszny wampir, coś Ty do domu przywlokła O0

Re: moje szczupaki kochane

: pn kwie 18, 2011 9:04 pm
autor: Paul_Julian
Jakie piękne maluszki! I jakie duze ! A skąd jest Vlad ?

Re: moje szczupaki kochane

: pn kwie 18, 2011 9:11 pm
autor: sr-ola
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05829.jpg och boziu.. i pomyśleć, że gdzieś tam, w tym kruchym ciałku kształtuje się charakter.

Oszukujesz co do ich wieku, takie wielkie parówy? ;)

Kot wiedźmy, wybacz, ale tak mi się kojarzy :) http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C05831.jpg Piękny na swój czarci sposób :)