Strona 125 z 139

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 5:36 pm
autor: klimejszyn
narzędzia i kolczyki wysterylizowane są w takich opakowaniach mniej więcej (mogą się troszkę różnić) :
http://img37.picoodle.com/i546/filipez/ ... _u9lnb.jpg
http://15-115.pl/photos/Sterylne_narzedzia_i_igly.jpg
kolczyki, nowe, mają jeszcze papierek w środku co jest gwarancją sterylizacji.
piercer będzie musiał oderwać folijkę od części papierkowej ;)

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 6:04 pm
autor: karolajn
A jak to jest z tymi szczypcami do trzymania języka. One chyba nie są jednorazowe

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 6:07 pm
autor: klimejszyn
stalowe nie są jednorazowe, ale one powinny być wysterylizowane, czyli tez w takim opakowaniu.
niektórzy piercerzy nie używają w ogóle szczypiec - ja język też bez szczypiec miałam kłuty, zarówno pierwszy jak i drugi raz (w sumie wszystkie kolce miałam robione bez szczypiec, u zaufanego piercera) :)

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:08 pm
autor: kinia87
ja mialam przekluwany jezyk w takim niewielkim salonie.. Nie wiem, moze bylam jakas szczesciara, ale
1. przeklucie nie bolalo absolutnie nic (tylko zlapanie kleszczami deko;)
2. po przekluciu tylko troche spuchl mi jezyk (nie bolal w ogole), na drugi dzien juz schabowego bez problemu jadlam;)
Ale z kolei moje kumpele, ktore tez przekluwaly to przez 2 tyg na zupkach i kisielkach przez slomke... Nie mam pojecia od czego to zalezy. Ja opuchlizny nie mialam juz na drugi dzien, ale profilaktycznie przez 2 -3 tyg. plukalam przed i po kazdym jedzeniu rumiankiem i szalwia. Nigdy nie zaszkodzi :)
Co do przejścia na krótki kolczyk... ja nigdy na krótki nie przeszłam... cały czas z długim chodziłam ;) jak raz sobie zmieniłam, to już nie mogłam się nim "bawić", wywijać itp ;) dlatego zostałam przy tym od przebicia.
Niestety, ze względu na zęby musiałam zrezygnować z kolczyka... nie oszukujmy się - jest to ciało obce w języku, obija się o zęby (nawet jak jest krótki, nawet jak to nie stal tylko silikon) i sieje zniszczenia... pytanie, czy masz genetycznie mocne czy słabe zęby. Ja niestety mam dość słabe, dlatego już po 2,5 roku musiałam się z kolczykiem pożegnać... bo od czasu zrobienia 2 zeby miałam wydłutowane, 8 mam po kanałowym... więc... ;) Kumpela, która robiła w brodzie też sobie takiego bałaganu z zębami narobiła...No i w ramach rekompensaty zrobiłam sobie w nosie:P ale to już nie to samo... więc weź wszystkie za i przeciw pod uwagę, bo potem będzie ciężko się rozstać ;))

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:13 pm
autor: klimejszyn
fakt, kolczyki w ustach potrafią narobić bałaganu. ja kolczykiem w języku się nie bawię i tu nie zauważyłam nic niepokojącego, moja dentystka też. jednak swego czasu miałam 3 kolczyki w dolnej wardze - dziąsła mam osunięte, a kolczyki wyjęłam daaawno temu. od kilku miesięcy mam vertical labreta, nie dotyka więc zębów - czasem go sobie pogryzę, ale szybko się ogarniam :P i go uwielbiam :)

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:14 pm
autor: kinia87
i co do nabiału... nie jestem przekonana czy to szkodzi czy nie, mit, że wolniej się goi itd... ja jadłam wszystko. Płatki z mlekiem codziennie na śniadanie, kaszki na kolację i nic mi nie było... ale może profilaktycznie, jak reszta mówi, że coś może się dziać, no to nie ryzykuj. Ja jedyny problem jaki miałam, to mylenie kulek do mleka (nesquik czy pochodne) z kulka od kolczyka :| zamiast nagryźć kulkę śniadaniową nieraz zdarzało mi się nagryźć kulkę kolczyka... aż mi brzdęknęło w mózgu ;) heh. I druga kwestia - jak mi się widelec blokował na kulce! kilka razy wyciągałam język wraz z widelcem... ;) aaa i zapomniałam, w dniu przekłucia moczyłam język w kostkach lodu ;) żeby zapobiec opuchliźnie.

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:17 pm
autor: klimejszyn
haha, ja dzisiaj jadłam draże i często gryzłam kulkę od kolczyka, zamiast draży ;D

na początku najlepiej spać z głową wyżej niż serce, to zapobiegnie opuchliźnie. ja raz położyłam się na płaskiej poduszce, krótko po przekłuciu, następnego dnia miałam okropnie spuchnięty język i mi trochę podkrwawiło w nocy.
dobrze mieć zawsze przy sobie butelkę z rozrobionym dentoseptem - jak wychodzisz na dłużej możesz sobie co jakiś czas przepłukać.

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:18 pm
autor: kinia87
a teraz to ja mam pytanie.. bo mam kolczyk w nosie od 3 lat jakoś... standardowy - zakręcany (nienawidzę go, bo nie umiem wyciągać!) raz byłam zmuszona go wyjąć, jak szłam na zdjęcie do paszportu... no i oczywiście nie mogłam włożyć z powrotem... w związku z czym wylądowałam w salonie na włożenie, które się nie powiodło... więc przebili mi na żywca, bo prosiłam, żeby przepchali..niestety wybili się inną dziurą, więc myślałam, że się zesram z bólu;) od tej pory nie wyjmowałam go ani razu... macie jakiś dobry sposób na jego wyjmowanie? tzn inaczej, może wyjmowanie to nie problem, ale wkładanie... z drugiej strony nie chce prostego z kulką, bo się boję, że mi się odkręci i się w nocy uduszę ;)

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:20 pm
autor: kinia87
od razu jeszcze jedno question... miał ktoś ponownie przebijany pępek? kilka lat temu miałam przebijany, ale niestety sporo schudłam, skóra zrobiła mi się cienka i mi ta "fałdka" na której trzymał się kolczyk zrobiła się jak nitka i w końcu odpadła... dziś mijają jakieś 3 lata, od kiedy go nie mam, więc jest wszystko wygojone, jest blizna oczywiście.. ale chcę przebić 2 raz. Ktoś ma takie doświadczenie? i jak to wygląda wtedy? robi się na bliźnie czy nie bardzo?

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:22 pm
autor: klimejszyn
no do noska najlepsze są właśnie krótkie labrety zakręcane kulką lub stożkiem, takie jak do wargi. jak się porządnie zakręci, to nic się samo nie poluzuje, wystarczy co jakiś czas sprawdzić dokręcenie kulek :)
kinia87 pisze:od razu jeszcze jedno question... miał ktoś ponownie przebijany pępek? kilka lat temu miałam przebijany, ale niestety sporo schudłam, skóra zrobiła mi się cienka i mi ta "fałdka" na której trzymał się kolczyk zrobiła się jak nitka i w końcu odpadła... dziś mijają jakieś 3 lata, od kiedy go nie mam, więc jest wszystko wygojone, jest blizna oczywiście.. ale chcę przebić 2 raz. Ktoś ma takie doświadczenie? i jak to wygląda wtedy? robi się na bliźnie czy nie bardzo?
kolczyk powinien być zrobiony minimalnie obok blizny, z tym piercer sobie poradzi

Re: kolczykowanie(się)

: pt lip 22, 2011 10:45 pm
autor: karolajn
kinia87 pisze:ja mialam przekluwany jezyk w takim niewielkim salonie.. Nie wiem, moze bylam jakas szczesciara, ale
1. przeklucie nie bolalo absolutnie nic (tylko zlapanie kleszczami deko;)
2. po przekluciu tylko troche spuchl mi jezyk (nie bolal w ogole), na drugi dzien juz schabowego bez problemu jadlam;)
Ale z kolei moje kumpele, ktore tez przekluwaly to przez 2 tyg na zupkach i kisielkach przez slomke... Nie mam pojecia od czego to zalezy. Ja opuchlizny nie mialam juz na drugi dzien, ale profilaktycznie przez 2 -3 tyg. plukalam przed i po kazdym jedzeniu rumiankiem i szalwia. Nigdy nie zaszkodzi :)
Co do przejścia na krótki kolczyk... ja nigdy na krótki nie przeszłam... cały czas z długim chodziłam ;) jak raz sobie zmieniłam, to już nie mogłam się nim "bawić", wywijać itp ;) dlatego zostałam przy tym od przebicia.
Niestety, ze względu na zęby musiałam zrezygnować z kolczyka... nie oszukujmy się - jest to ciało obce w języku, obija się o zęby (nawet jak jest krótki, nawet jak to nie stal tylko silikon) i sieje zniszczenia... pytanie, czy masz genetycznie mocne czy słabe zęby. Ja niestety mam dość słabe, dlatego już po 2,5 roku musiałam się z kolczykiem pożegnać... bo od czasu zrobienia 2 zeby miałam wydłutowane, 8 mam po kanałowym... więc... ;) Kumpela, która robiła w brodzie też sobie takiego bałaganu z zębami narobiła...No i w ramach rekompensaty zrobiłam sobie w nosie:P ale to już nie to samo... więc weź wszystkie za i przeciw pod uwagę, bo potem będzie ciężko się rozstać ;))

Akurat dentystą się na razie nie przejmuje,za bardzo się najarałam na ten kolczyk. Przeraziłaś mnie tylko historią twoich koleżanek :o

Re: kolczykowanie(się)

: czw lip 28, 2011 4:48 pm
autor: DirectionSky
Miałam w nosie, przebite agrafką, ale mi nie pasowało :P. W brwi też miałam. A teraz 1 w chrząstce ucha, 3 w lewym uchu, 1 w prawym oraz w pępku :).

Re: kolczykowanie(się)

: czw lip 28, 2011 6:02 pm
autor: mini
DirectionSky pisze:Miałam w nosie, przebite agrafką, ale mi nie pasowało :P
Ciekawe dlaczego.. ::)
Gdybyś dostała zakażenia to dopiero by Ci nie pasowało.

Nie wiem skąd takie pomysły. Serio.

Re: kolczykowanie(się)

: wt sie 02, 2011 11:24 pm
autor: DirectionSky
Nie wiem, ale mam wrażenie, że twój umysł jest bardzo zamknięty i stereotypowy.
Nie pasował mi kolczyk, a nie agrafka.
A pomysł stąd, że mój byt ograniczał się do siedzenia ze znajomymi przy jabolu i starym punku. Muszę dalej tłumaczyć?
Niczego nie przekłuwałam w studiu, ba, przyjaciółka ma 26 kolczyków, wszystkie robiłam ja, żadnych zakażeń i przewrażliwień - czyt. syndromu zestrachanych internetowych panienek nie wiedzących nic o piercingu. :)

Re: kolczykowanie(się)

: wt sie 02, 2011 11:35 pm
autor: Paul_Julian
Zakażenia nie biorą sie z syndromu zestrachanych panienek. Za to biorą sie z niewiedzy.

Proponuję Ci zrobić badanie na HIV i zółtaczkę dla spokoju sumienia. Zresztą ta sama propozycja do tych , którzy kiedykolwiek kłuli sie sami bez zachowania sterylności sprzętu i stolika.