Jeszcze do końca tego tygodnia pracuję na wysokich obrotach, potem będzie chwila, żeby może troszkę zwolnić.
W grudniu bywałam tak zmęczona, że zasypiałam na fotelu i spałam do rana, nie zamknąwszy stadka.
Kilka razy odwaliłam też inny numer. Za pierwszym razem spałam sobie smacznie, a w moim śnie ktoś strasznie tupał bosymi stopami. Sen zaczął się rozpływać, a tupanie uparcie dało się słyszeć. Do ledwo przebudzonej świadomości wdarła się wizja Wielkiej Stopy buszującej w spiżarni, więc zerwałam się i... spotkałam nos w nos z Blu. Musiałam albo zostawić jedne drzwiczki klatki otwarte, albo niedokładnie zamknięte, i on tę wyrwę w systemie bezpieczeństwa wykorzystał. Jako jedyny, bo reszta leniwców przez całą noc się nie zorientowała, że wolność czeka. Jeszcze kilka razy potem łowiłam sardynkowego synka wśród nocnej ciszy, ciężko się zastanawiając, czy to ja znowu źle zamknęłam, czy on złamał system. Teraz wieczorem sprawdzam, czy jest porządnie zamknięte, a Blu jakoś się nie wydostaje, więc to pewnie moje zmęczenie płatało figle.
Winowajca wygląda tak:
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/9999/thumbs/blublu.jpg)
Wyrósł na fantastycznego szczurka, nieco płochliwego, ale za to żaden inny nigdy tak się ze mną nie bawił, jak on. Przychodzi, ciągnie za rękaw, żeby się z nim poganiać, poprzewalać. Kocham!
Groszek też uwielbia się bawić, chociaż delikatniej, niż brat. Ufność i słodycz tego sardynkowego dzieciątka jest rozbrajająca, chociaż żaden z niego przytulak, bo najbardziej na świecie lubi biegać i eksplorować. Z całą pewnością jest Jednym z Tych na Milion.
Braciszkowie:
Latimeria chyba wyrosła z tej najgorszej wypłoszowatości, chociaż nadal jest bardzo niezależna. Jako druga w historii Majaków Nocnych potrafi na mnie syczeć ze złością, kiedy próbuję ją podnieść, a ona akurat sobie nie życzy. Na szczęście Kaszanka nauczyła mnie cenić swoje palce, więc z Latką się dogadujemy. Umówiłyśmy się, że póki ona nie gryzie mnie, póty ja nie gryzę jej.
Mamunia tej bandy zapadła na dziwne rozdwojenie jaźni. Ostatnio bardzo się uspokoiła, już nie gna we wszystkie strony świata na raz. Na rękach potrafi się cudownie rozpłaszczyć, a futerko ma nadal miękkie, jak kaczusia, więc tylko głaskać i głaskać. Za to na męża mojego własnego, osobistego zaczęła z czystą złośliwością... polować. Mnie wolno wszystko, nawet wyciągnąć ją rozespaną ze sputnika, on - nie daj bór, żeby zbliżył rękę do klatki, a małpeczka już skacze, fuka, tłucze łapkami w pręty, a jeśli dosięgnie, to i mocno gryzie. Nie wiem, co jej odbiło, czy się mści na całym rodzie samczym za tego wiarołomnego, co to sprawił jej Sardyniątka i zniknął? Nie było żadnej takie sytuacji, żeby Pan Mąż mógł jej niechcący zrobić krzywdę, żeby sobie zapamiętała.
Na osłodę Pan Mąż ma Fenolkę, która jego zdecydowanie ukochała najbardziej. Z wzajemnością. Na lekach serduszko Fenolki bije równo i miarowo na tyle, że czasem przyłącza się do szalonych gonitw młodzieży.
Ktoś da wiarę, że Muszka skończyła dzisiaj dwa lata i miesiąc? Z tej okazji szef kuchni zaserwuje dzisiaj jajo!
Niedawno przytrafił jej się ropień na łokciu, ale na szczęście już wszystko się zagoiło.
Maurycuś też ma już z pewnością ponad dwa lata, chociaż dokładnie ile nie wiem. Znowu jesteśmy na mojej mieszance, a młodzież trochę motywuje do biegania, więc mam nadzieję, że pluszaczek zacznie znowu zrzucać tłuszczyk. Złapałam na zdjęciu takie jego wymowne, bardzo charakterystyczne spojrzenie.
A teraz to, na co pewnie wszyscy czekają - panny parkowe.
Heidi, panna pogodna, radosna i trzpiotowata, chociaż nadal bardzo płochliwa. Aparatu bała się straszliwie i na większości zdjęć, o ile w ogóle wytknęła nosek z bazy, jest tylko rozmazaną smugą. Przyjechała do mnie śliczna i nieskazitelna, a ktoś ze stada (winny uparcie milczy) zafundował jej stylowo rozcięte ucho.
Elza, panna tak piękna, jak niezwykła. Imię nadałam jej, zanim dała się poznać, ale odziedziczone po królowej sawanny, a także królowej północy, idealnie pasuje. Jest pełna godności i dumy. Z jednej strony spokojna i miła, z drugiej pełna energii i gracji. Szybko mi zaufała i na rękach się rozluźnia. W stadzie nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale chyba nie jest alfą.
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/9999/thumbs/elza.jpg)