Strona 130 z 139

Re: kolczykowanie(się)

: pn cze 04, 2012 8:05 pm
autor: madziastan
Sideburn mi nie bolał o.o Było raz dwa i po sprawie, gładko poszło. Ale wiem że każdy inaczej odczuwa ból.
Wg mnie nos jest bardziej uwrażliwionym i unerwionym miejscem...

Re: kolczykowanie(się)

: pn cze 04, 2012 9:10 pm
autor: last.drop.of.blood
A ilu z Was kolczykowało się samemu? Oczywiście nie licząc uszu.

Re: kolczykowanie(się)

: wt cze 05, 2012 8:50 am
autor: BlackRat
Ja chyba jestem odporna [oporna ;p] na ból, ani kolczyki ani tatuaże mnie nie bolały (choć przyznam, że jeden tatuaż koleś zrobił mi zbyt głęboko i było dziwne uczucie jakby po kości sunął igłą, ale nie ból). Pierwsze kolczyki w uszach w wieku chyba 5 lat robiłam w salonie, resztę w uszach sama (mam tunele 8 i dwa kolczyki w lewym uchu w po środku i w chrząstce), pierwszy banan w brwi robiłam w salonie, koleś coś spieprzył, zrobił zbyt płytko, a krew lała się dokładnie 45 minut i nie mógł mi tego zatamować - ja miałam ubaw a on nerwa, bo myślał że coś mi uszkodził no i klienci musieli dłuuugo czekać na swoją kolej ;] Resztę w brwiach robiłam sama i nie krwawiło. W wardze po środku też robiłam w salonie - już innym, nie uznaję znieczulenia więc chłopak, który to robił, ekhm... wymasował mi wargę przed przebiciem [ależ to głupio brzmi] i nic nie bolało. W nosie robiłam sama wieeeeeki temu (w podstawówce), a potem ponownie na studiach - boleć nie bolało, ale za cholerę nie mogłam się przebić i dłuuugo to trwało.

Re: kolczykowanie(się)

: wt cze 05, 2012 7:10 pm
autor: Rweolwer
last.drop.of.blood pisze:A ilu z Was kolczykowało się samemu? Oczywiście nie licząc uszu.
Ja zawsze kolczykowałam się sama,bo nigdy nie miałam kasy,(albo mi było szkoda płacić 150 zł w salonie xD ) Sama robiłam sobie kolczyka w wardze,smileya,rozpychałam tunele,i inne pierdoły w uszach.Kolczyki w wieku 7 lat przekuwałam sama igłą ,bo ciągle mi dziurki zarastały. Kiedyś zrobiłam sobie kolczyka w języku,ale znudził mi się i go wyjęłam. A właśnie. Większość osób mówi,że w języku ich bolał. Mnie w ogóle. Nawet mi tak bardzo nie spuchł.

BlackRat wymasował Ci wargę przed przebiciem mówisz ... :D Nigdy sie z czymś takim nie spotkałam. Ja zawsze przykładałam sobie lód do miejsa,które chciałam przekłuć i nie bolało. Warga to ogólnie miejsce,które w ogóle nie boli. Jak już to minimalnie,MINIMALNIE zaswędzi.

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 12:59 pm
autor: BlackRat
Hehe, no tak, bo widzisz, chciał mi jakimś świństwem psiknąć i musiałam się wykłócać, że ja żadnej chemii nie chcę [poza tym i tak mi nie zadziała - jak wszystkie znieczulenia], to po prostu wymasował ;]
Rweolwer pisze:Warga to ogólnie miejsce,które w ogóle nie boli. Jak już to minimalnie,MINIMALNIE zaswędzi.
A to widzisz ja właśnie jedynie wargę przy przebijaniu poczułam, nie bolało, ale było czuć, reszty natomiast nie, jak ugryzienia komara.
A tak jeszcze na marginesie to ja zawsze przebijam wenflonem - łatwiej niż igłą, wielkość jaka chcesz no i od razu możesz włożyć kolczyk do rurki i po prostu przeciągnąć.

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 1:06 pm
autor: klimejszyn
BlackRat pisze: A tak jeszcze na marginesie to ja zawsze przebijam wenflonem - łatwiej niż igłą, wielkość jaka chcesz no i od razu możesz włożyć kolczyk do rurki i po prostu przeciągnąć.
przecież w iniekcyjną też się od razu kolczyk wkłada i przeciąga ;) jedynie przy powierzchniowych to nie działa.

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 3:37 pm
autor: BlackRat
Eee no tak ^^' ale jednak w wenflonie masz dodatkowo rurkę i właśnie w nią potem wkładam kolczyk, jakoś tak mnie z tym wygodniej ;]

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 4:02 pm
autor: klimejszyn
w igle iniekcyjnej też jest dziurka i też się w nią wkłada kolczyk, wychodzi na to samo :) ja wolę iniekcyjne, jakoś nimi wygodniej :)

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 4:53 pm
autor: BlackRat
No jest dziurka, ale nie ma tej dodatkowej rurki z tworzywa na igle, która jest giętka i łatwo w nią włożyć kolczyk :] No ale rzecz gustu...

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 6:50 pm
autor: Rweolwer
BlackRat pisze:Hehe, no tak, bo widzisz, chciał mi jakimś świństwem psiknąć i musiałam się wykłócać, że ja żadnej chemii nie chcę [poza tym i tak mi nie zadziała - jak wszystkie znieczulenia], to po prostu wymasował ;]
Rweolwer pisze:Warga to ogólnie miejsce,które w ogóle nie boli. Jak już to minimalnie,MINIMALNIE zaswędzi.
A to widzisz ja właśnie jedynie wargę przy przebijaniu poczułam, nie bolało, ale było czuć, reszty natomiast nie, jak ugryzienia komara.
A tak jeszcze na marginesie to ja zawsze przebijam wenflonem - łatwiej niż igłą, wielkość jaka chcesz no i od razu możesz włożyć kolczyk do rurki i po prostu przeciągnąć.
No ja też przebijałam wenflonem. Matko ile z tym pierdzielenia było,żeby w aptece dostać odpowiedni rozmiar. Były dostępne tylko same 1.1 a one były za wąskie. Były jeszcze wielkie krowy pt.''2.0'' I kiedyś z braku laku kupiłam 1.8 do przebicia wargi. I jak inne przebicia nie bolały to to troszkę..hmm nie to,ze bolało masakrycznie ,ale musiałam sie wysilić,żeby tym dziadostwem się przebić. I nie powiem troszkę bolało xD

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 7:43 pm
autor: BlackRat
W wardze właśnie miałam 1,8 przebijane, i taki też kolczyk, może dlatego było go czuć mocniej przy przebijaniu ??? a nie dlatego, że wardze. Resztę zazwyczaj przebijam 1,2 do 1,6, zależy jaki mi potrzebny, ale większych raczej nie stosuję.

Re: kolczykowanie(się)

: śr cze 06, 2012 8:13 pm
autor: Rweolwer
BlackRat pisze:W wardze właśnie miałam 1,8 przebijane, i taki też kolczyk, może dlatego było go czuć mocniej przy przebijaniu ??? a nie dlatego, że wardze. Resztę zazwyczaj przebijam 1,2 do 1,6, zależy jaki mi potrzebny, ale większych raczej nie stosuję.
No ja też. ;) Koleżanka przebijała sobie w policzkach 2.0 .Ale ogólnie to nie polecam samemu robić sobie tak skomplikowanych przekłuć. Niby tylko trzeba przebić polik i włożyć kolczyka,ale można nie dać rady samemu. Musiałam ją ratować bo sama nie dawała rady go założyć.

Re: kolczykowanie(się)

: czw cze 07, 2012 9:57 am
autor: BlackRat
Rweolwer pisze:No ja też. ;) Koleżanka przebijała sobie w policzkach 2.0 .Ale ogólnie to nie polecam samemu robić sobie tak skomplikowanych przekłuć. Niby tylko trzeba przebić polik i włożyć kolczyka,ale można nie dać rady samemu. Musiałam ją ratować bo sama nie dawała rady go założyć.
Ja w ogóle nie polecam przebijania sobie samemu takich miejsc, moja koleżanka uszkodziła sobie jakiś nerw w policzku przy takiej próbie :/ A problemy z nerwami w policzkach to nic fajnego (mówię z doświadczenia, co prawda nie przez kolczyk ani nic z tych rzeczy, ale jednak).

Re: kolczykowanie(się)

: czw cze 07, 2012 2:00 pm
autor: Rweolwer
Matko nerw sobie uszkodziła ? To poważna sprawa . Moja koleżanka mało by nie zemdlała przy wciskaniu sobie pręta. Później zaczął się je niemiłosiernie paprać. Policzek spuchł,nie wyglądało to za fajnie ;/ Mówiła,że takie przekłucie długo się goi i to normalne ,że jej to ropieje. No ,ale ropiało jej przez miesiąc. W końcu dzięki Bogu za wieloma namowami go wyjęła.

Co do uszkadzania nerwów to spotkałam się z opiniami pt .''Jak sama przekłujesz sobie język to stracisz smak'' -czyli jak przekłuje mi kto inny to go nie stracę ? :D Albo ''Nie można przekłuwać wargi bo możesz trafić na nerw i go uszkodzisz i warga będzie bezwładnie opadać '' xD Ludzie to mają wyobraźnie.

Re: kolczykowanie(się)

: czw cze 07, 2012 3:04 pm
autor: BlackRat
Rweolwer pisze:Matko nerw sobie uszkodziła ? To poważna sprawa . Moja koleżanka mało by nie zemdlała przy wciskaniu sobie pręta. Później zaczął się je niemiłosiernie paprać. Policzek spuchł,nie wyglądało to za fajnie ;/ Mówiła,że takie przekłucie długo się goi i to normalne ,że jej to ropieje. No ,ale ropiało jej przez miesiąc. W końcu dzięki Bogu za wieloma namowami go wyjęła.

Co do uszkadzania nerwów to spotkałam się z opiniami pt .''Jak sama przekłujesz sobie język to stracisz smak'' -czyli jak przekłuje mi kto inny to go nie stracę ? :D Albo ''Nie można przekłuwać wargi bo możesz trafić na nerw i go uszkodzisz i warga będzie bezwładnie opadać '' xD Ludzie to mają wyobraźnie.
Tak po prawdzie to wszędzie można sobie jakiś nerw uszkodzić i nie zależnie od tego czy robi to profesjonalista, czy amator. Ale jednak przy profesjonalistach - nie "profesjonalistach" ;] - jest mniejsze ryzyko.
A miał ktoś może [czy też ma] w sutkach? Okropnie mnie to korci już od dawien dawna, ale tyle się naczytałam i naoglądałam o komplikacjach, często nawet amputacjach piersi, że na razie się nie skusiłam.