Strona 14 z 18
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 10:23 am
autor: RattaAna
to jednak nie idziecie dziś z tatą do weta pomóc malutkiej odejść? jest jakaś poprawa, albo przynajmniej nie jest gorzej?
zgodzę się z Twoim tatą - podróż, i to kilkugodzinna - dla szczurka w takim stanie jest stanowczo niewskazana; zostawić bez opieki też nie możesz, poza tym najlepiej gdybyś jej nie opuszczała, jesteś jej najbliższa.
A absolutnie musisz jechać? powiedz rodzicom, że będziesz nie w sosie przez ten weekend, będziesz smutna i płaczliwa, a to chyba nie jest odpowiedni nastrój na wesele...
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 10:33 am
autor: Buni@
RattaAna muszę jechać

Myślałam, że będzie lepiej...była wczoraj żywsza...nadzieja?...jednak dzisiaj znowu jest w takim stanie w jakim była [jak nie w gorszym]. Nie je już prawie nic [tylko z ręki] i nie pije, a przecież nie mogę jej całe życie karmić. I jeszcze to czołganie

Potworny widok...co drugi krok przewraca się na bok i nie potrafi podnieść...serce mnie wtedy tak ściska

Niestety...nie będę kontynuować jej cierpienia. Jednak trochę się "cieszę", że miałam czas się z nią pożegnać, okazać jej czułość.
Dziś znowu podajemy to coś w strzykawce. Tata ją gdzieś odłożył zaraz poszukam...może będzie napis

Szkoda, że antybiotyki dają przeważnie "efekt krótkotrwały".
_______________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________________________
Bunia albo siedzi w norce z Gryzią albo u mnie na kolanach...staram się zapewnić jej jak najlepsze warunki...
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 11:13 am
autor: zalbi
Buni@, a nie lepiej jechać z małą do weta?
Dzisiaj jest dopiero środa, do piątku jeszcze dwa dni. Pomyśl jak ona cierpi.. A chcesz ją przetrzymać przez cały weekend..
A co, jeśli dasz szczurki komus na przechowanie a ten ktoś albo nie zauważy albo zauważy nie w porę, że ona się dusi i strasznie męczy? chciałabyś, aby Twoja ukochana szczurzynka umierała przy kimś obcym?
Jeżeli jest na prawdę źle to jedźcie z nią w tę ostatnią podróż.. ja Cię nie namawiam, sama widzisz jak jest, ale jeżeli byłabym na Twoim miejscu to wolałabym ulżyć jej w cierpieniu już teraz niż przetrzymywać w tak ciężkim stanie nie dośc, że przez tyle czasu, to jeszcze bez Ciebie...
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 11:15 am
autor: RattaAna
myślę dokładnie tak jak zalbi, Buniu... lepiej zrobić to dzień wcześniej, razem, pośród pieszczot i tulenia, niż przeciągać męczarnię szczurzynki przez weekend ze świadomością, że malutka jest z obcymi jej ludźmi...
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 11:39 am
autor: susurrement
domyślam się jak strasznie się czujesz..
kiedy mała Po odchodziła wizja pomocy jej w uśnięciu była coraz bliższa. była już w tragicznym stanie, nie było dla Niej żadnych szans. leki pomagały, ale raptem na kilka godzin. siedziałam z nią godzinami i płakałam. nie chciała jeść ani pić, powolutku się poruszała. często siedziała w kąciku. krajało mi się serce. (swoją drogą to jeszcze chyba za świeże rany, bo nawet pisząc o tym strasznie to przeżywam)
miałam to "szczęście", że nie musiałam jej pomóc w odejściu. pożegnała się ze stadem a kiedy wróciłam do domu i otworzyłam klatkę - wyszła po mojej ręce. położyłam się do łóżka, Po położyłam przy sobie.. drzemałam a co jakiś czas ona gdzieś odbiegała, więc się wybudzałam i przynosiłam ją z powrotem. potem mocniej usnęłam. kiedy się obudziłam - przy mnie leżało moje słoneczko, już nie żyło.
cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem, że na mnie zaczekała..
cieszę się, że mogła odejść w spokoju i wtulona..
... ;(
ale czasem szczurek dłużej daje radę, męczy się i naprawdę trzeba mu pomóc.
nie potrafię Cię namawiać, bo wiem jak mi było ciężko kiedy weterynarz sugerowała mi uśpienie, ale pomyśl sobie.. to najgorsze co mogłoby być gdyby odeszła przy kimś obcym. a z tego co piszesz.. jej stan nie pozwoli jej wytrzymać weekendu.
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 12:12 pm
autor: Buni@
Macie racje...pojadę z nią dziś do weta.
...nawet nie było jej z nami 2 lat...jednak te piękne 1 i pół roku tak odmieniło moje życie

Nie wiem jak to wytrzymam...a teraz najważniejsze ostatnie tygodnie szkoły i muszę się skupić na nauce...
.
P.S Od jutra za pewne będę szukać domku dla Gryzaczka

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 12:14 pm
autor: susurrement
Buni@ pisze:Nie wiem jak to wytrzymam...a teraz najważniejsze ostatnie tygodnie szkoły i muszę się skupić na nauce...
o matko, u mnie było tak samo.. koniec klasy maturalnej, matura, a ja płakałam nad zwierzaczkiem..

ale dasz radę, wierzę w Ciebie!
Buni@ pisze:P.S Od jutra za pewne będę szukać domku dla Gryzaczka

ale.. ale.. dlaczego?

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 12:33 pm
autor: Buni@
susu, mam tylko dwa szczurki. Z czego jednego dzisiaj pewnie pożegnamy

. Mimo iż bardzo kocham ogonki ważniejsze jest ich dobro, a szczurka na samotność nie będę skazywać.

A nie mogę mieć więcej ogonków...a raczej nie chcę mieć z różnych przyczyn [główna to rodzice]. Przeczytaj moje poprzednie posty, chyba z dwóch poprzednich stron a wszystkiego się dowiesz

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 12:35 pm
autor: Nue
Trzymaj się, Bunia

Wyobrażam sobie, jakie to musi być trudne

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 1:22 pm
autor: susurrement
Buni@ pisze:A nie mogę mieć więcej ogonków...a raczej nie chcę mieć z różnych przyczyn [główna to rodzice]. Przeczytaj moje poprzednie posty, chyba z dwóch poprzednich stron a wszystkiego się dowiesz

ech

teraz już rozumiem.. strasznie to przykre..
ale wiesz.. ja w Twoim wieku, pomimo ogromnej miłości do zwierząt wszelakich, nie mogłam mieć żadnego zwierzątka. długo walczyłam z bardzo silną alergią i astmą, nawet rybek nie mogłam mieć. zapewne wyobrażasz sobie moją rozpacz..
ale po paru latach astma się uspokoiła, alergia też. powolutku zaczynały trafiać do mnie zwierzęta. najpierw chomiczek Roborowskiego. moje szczęście było nie do opisania.
a teraz.. mam 6 szczurów i psa. na którego jeszcze parę lat temu i ja i moja mama byłyśmy uczulone. teraz są szczepionki odczulające, pokój pełen zwierząt, bardziej ufający i wyrozumiali rodzice i marzenia o weterynarii.
wszystko się ułoży, zobaczysz.
szczurki nie, ale to super, że będzie kotek

bo bez żadnego zwierzaka jest nieziemsko ciężko..
coś o tym wiem.
będę trzymać za Ciebie kciuki.
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 1:32 pm
autor: Babli
Bunia,trzymaj się po prostu. Eh..
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 4:43 pm
autor: Buni@
Musimy jutro jechać, bo dziś już nie zdążymy. Tata wraca późno z pracy, a wet czynny do 19.00

Tak, więc do jutra.
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 4:45 pm
autor: zalbi
a jeżeli jutro tata też wróci późno z pracy...?
życzę Buni dobrego i spokojnego snu...
Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 8:57 pm
autor: Buni@
to pojadę sama...ale spokojnie tata NAS tam zawiezie.
Nadal się waham.

Nie wiem czy to dobra decyzja...a jeżeli pozwolę jej odejść, a ona jednak będzie miała szansy na wyzdrowienie? Jutro jak pojadę zapytam się czy
na pewno nie da się nic zrobić.

I znowu płakałam

Cały dzień ryczę, tak od wczoraj.

Ciągle widzę ją śmigającą po parapetach i rozkopującą wszystkie kwiatki w domu...a później "budzę się" i otacza mnie ta smutna rzeczywistość...
_______________________________________________________________________________________________
_______________________________________________________________________________________________
Właśnie rozmawiałam z tatą...powiedział, że pojedziemy z nią jak będzie potrzeba...być może sama odejdzie w nocy...

Re: Moja gromadka: Bunia i Gryzunia - chora Buńcia :(
: śr maja 20, 2009 9:02 pm
autor: zalbi
Buniu, zawsze jest "szansa" na przedlużenie cierpienia..