Naprawdę , Babli ? A jakie masz uszy …?
Nue , ol. , tak bardzo to zaraz zadrościć nie ma czego… Co do kabli , staramy się na bieżąco zabezpieczać , ale bardziej przypomina to walkę z wiatrakami . Jak by nie było , każdorazowo przed wycieraniem kurzu przy aparaturze mój anioł stróż panikuje i zostaję sama.
W poniedziałek rano niefrasobliwie włączyłam suszarkę do gniazdka bez wcześniejszego sprawdzenia stanu technicznego i ładunek popłynął taki , że przez dłuższą chwilę nie byłam w stanie oderwać palców .Kabel był nadciachnięty przy samej wtyczce. Ręka bolała jakiś czas , a kiedy przestała , wzięłam się za wycieranie kurzu i na półce natknęłam na piórko , zdjęte przez którąś z końcówki od wędki .Niepomna tego , jak bardzo są szybkie podczas polowania na „ptaszka”, pomachałam nim przed nosem Dżumie .To był błąd , bo piórko nie było zbyt długie i szczura pochwyciła je w mig . Nie muszę chyba dodawać , że wraz z moim kciukiem … Pierwszy raz mogłam sprawdzić ostrość ich ząbków : stałam z kończyną ku słońcu niczym ta „statuja” , a krew nie przestawała płynąć. Palec wskazujący został na szczęście tylko przytrzymany pazurkiem, ale i tak bolało.
Wiem , że „jaki poniedziałek….” , ale sama wiedza mądrością nie skutkuje .
We wtorek , jak na naszych oczach z półek leciały kwiatki , to mąż łapał oczywiście Czarnulkę- to co zostało z fiołka , przeniosłam do pokoju obok . I tak co dzień podnosiłam z podłogi kolejne listki – nie wiem , na alpejską sałatkę zbierają czy tylko się bawią w „Kocha-lubi-szanuje” ? Ale pociąg raźno już mknął po szynach i potłukłam szybę od akwarium , co przydało kolejnego plastra na moich palcach . Przy okazji wyeliminowałam szklany flakonik perfum i sporo oleistego aromatu wypłynęło obok ; pachnie do dziś .
We środę … aaa , we środę w towarzystwie wolnożyjących skarbeczków przepakowywałam nabyte właśnie kukurydziane oraz owsiane płatki do słojów . Pomogły mi stłuc obydwa i wyrzuciłam babeczki do pokoju , bo nie chciałam , aby bawiły się w Kopciuszka na tym , co pomieszało się na podłodze, a na dodatek czując świeżą krew płynącą z palca stały się dziwnie niespokojne…W nocy Dżuma zrzuciła na podłogę drewniane pudełko broniące dostępu do kwiatków , a my wybiliśmy się ze snu sprawdzając , czy nic się jej nie stało .Miła młoda sąsiadka z dołu nadal się kłania i chciałabym , aby tak pozostało…
W czwartek musiałam obejść się bez komórki , bo ładowarka miała bliskie spotkanie trzeciego stopnia z którąś z uroczych siostrzyczek , ale nie przejmowałam się tym . Bardziej zajmowało mnie , że do końca tygodnia tylko trzy dni i ….aż 6 nietkniętych palców ! Ciekawa byłam , jak los się z problemem upora. Wieczorem z narożnej półki poleciał za telewizor najpierw jeden świecznik ze świeczką , po nim następny , a trzecie, puste maleństwo mąż pochwycił razem z Dżumą ; jedna ze świeczek zyskała ciekawe wzorki , wzornictwo autorstwa Dżumy.
Dziś rano myjąc podłogę przekonałam się , że wczoraj posprzątałam niedokładnie , szkiełko ze słoja wbiło mi się w serdeczny palec … zostało jeszcze 5.
Powinnam chyba pisać w marudniku…
Ale „śliczniuszki” są faktycznie urocze , więc pyszczki ucałowałam ( czy raczej one mnie , bo tak właśnie robią – podchodzą i dają delikatne , słodkie , prawdziwe buziaczki ).
RattaAna , czy twoja Andarielka też jest taka przymilna ? Nasza Czarnulka to taki słodziak , że nie sposób się nań o coś zezłościć…
A miniaturki też wrzucę , dzięki merch , której raz jeszcze dziękuję!
No i fotki !
Jako że są proludzkie i upodabniają się do nas , nasze sisters lubią poza świeczkami także : kinkiety

,
…kawę , której nigdy nie dość i na którą czasem się spóźniają

,
inne sympatyczne używki:

,
miodzik w herbatce i nie tylko:

,
kwiecie wszelakie , którym cieszą się otwarcie lub podchodzą z ukrycia

,
a także babskie drobiazgi:
i dużo innych rzeczy , ale Fotosik na więcej już by chyba nie pozwolił!