Unipaks, zainteresowanie Dżuma literaturą jest czysto mterialne, powiedziałabym nawet gastronomiczne
Nue, tylko na zdjęciu, zapewniam Cię; jasne światło częściej czyni skazy widocznymi, tutaj akurat skryło mało chwalebne plamy na Miśkowym ogonie
Ale co tam, kiedy ogony te wszystkie pochwały usłyszały, to jakby z jeszcze większą dumą zaczęły swoje atrybuty prezentować

. Jak się nazbiera trochę więcej zdjęć to wstawię część drugą.
Jest sobota więc swoje ostatnie obserwacje zebrałam. I wychodzi na to, że dzieciaki się udały. Każdy wybrał sobie swojego szczupaka i z nim najchętniej przestaje. Dżuma z Hermanem - temperamentem i upodobaniami są zbliżeni - obaj przesławni roślinożercy, obaj niezależni, raczej chadzający własnymi drogami, od czasu do czasu gustujący w samotności. Dżuma jest może bardziej obliczalny niż Herman, trzeźwiej ocenia własne możliwości i nie porywa się z motyką na słońce. Ale śmigacze z obu przednie. A warto wspomnieć, że Hermanowi niedługo stuknie rok.
Pistolowi bliżej do Miśka. Białasy to większe ziarnojady (czy stąd ich zrównoważenie emocjonalne ?), owoce i warzywa jedzą, ale nie ma w tym uniesienia burków. Lubią się przytulać, z tą różnicą, że Misiu bardziej lgnie do szczurów, Pistol i do szczurów i do ludzi.
Michu i Herman to eksterma, małe szczupaki między nimi. Właściwie posturą już nie takie dzieciaki, dorównują prawie starszym, chociaż trzeba przyznać, że dobrnięcie do 320 gram wielkiego wyzwania nie stanowiło... Pozostaje cicha nadzieję, że na tym nie poprzestaną, Dżuma idzie w dobrym kierunku, bo przy wczorajszym ważeniu wskazówka zatrzymała się na 329 g, czyli osiągnął rekord jeszcze u nas nie notowany.
Młodym nie zdarza się spać razem, zawsze z co najmniej jednym ze szczupaków. Jednym jest fakt, że stosunkom między nimi do serdecznych trochę brakuje, innym, że z dziecięcych czasów został im jeszcze nawyk wtulania się w kogoś większego od siebie. Może oddalenie się w sen, mając u boku drugą równie wątłą istotę, byłoby nieroztropne ?
Dżuma z Hermanem upodobali sobie hamaki, Pistol wydaje się woleć Misia i jego przytulny domek, z rzadka mają miejsce roszady (choć ostatnio Pistol coraz wyraźniej zabiega o zmianę miejsc). Jeżeli zaś Herman z Misiem akurat siedzą razem to maluchy albo z nimi, albo w ogóle osobno.
Nie muszę mówić, że największą radość sprawia kiedy wszystkie razem tworzą gmatwaninę pyszczków, łapek i ogonów, co też im się często zdarza. Najprzykrzej zaś patrzy się na wtuloną w siebie trójkę i jedną sierotkę zagubioną gdzieś w innym zakątku klatki. Mniejsza jeszcze gdy to sierotka z wyboru, wszak każdemu może się zdarzyć melancholijny nastrój i chęć na chwilowy rozbrat z drużyną. Gorzej gdy to sierotka odtrącona, którą ostatnio najczęściej bywa Dżuma, i najczęściej za sprawą Pistola.
No właśnie. Pistol rzeczywiście jest miły i towarzyski, ale dla mnie i dla starszych szczupaków - ostatnio jakoś szczególnie zaczęło mu zależeć na bliskości Hermana i wykorzystuje każdą okazję żeby się do niego przykleić. Myślę, że magnetyzm Hermana to jeden z powodów, ale drugim są starania Pistola o awans w małej szczupakowej społeczności. Potwierdzałby to jego zachowanie w stosunku do Dżumy.
Na początku niewinne dogryzania (tak w znaczeniu dosłownym jak i przenośnym) przechodzą powoli w próbę sił. Czyżby Pistolowi marzyło się berło i rząd dusz ? Kiedy się zapomni to i innych w ogon dziabnie. Może to zaczepne, szczeniackie żarty, ale może nasz benjaminek przymierza się do zamachu stanu ? Nie mówię, że robi to świadomie bo jest jakimś szczurzym kalkulantem czy coś w tym rodzaju, ale komentuję to co obserwuję. Na razie jest raz na jakiś czas sprowadzany na ziemię przez Hermana, lub - częściej - Misia. Widać nawet konkretnie kiedy, bo po takiej burze jest przez pewien czas spokojny i uległy, aż znowu stopniowo zaczyna się rozkręcać.
Dlaczego Dżuma sobie na to pozwala ? Jest większy, cięższy (choć Pistol wieczny chudzielec też się na dniach ładnie wyciągnął i przybyło mu odrobinę ciałka), bardziej wygimnastykowany, zwinniejszy, atleta jak się patrzy. Wystarczyłoby nie uciekać z piskiem a otwarcie stawić czoła. Tym bardziej, że są dowody, że Pistol daje się nawrócić na dobrą drogę. Ale Dżuma ustępuje.
Po południu kiedy je wypuszczam, Pistol często towarzyszy mi przy czyszczeniu klatki (kwestia dlaczego siedzenie na ramieniu człowieka, który się wygina i wciąż coś robi z rękami jest takie atrakcyjne w przypadku Pistola pozostaje kwestią otwartą; Dżum, owszem, wie co może zyskać - z ramienia przy drobinie szczęścia da się dosięgnąć naścienną paprotkę, ale Pistol z tego nie korzysta, po prostu kręci się po ramieniu, przymila, włazi pod bluzkę, gaworzy). Później też lubi być blisko, nigdy w miejscu, wciąż się kręci, ale widać, że zabiega o uwagę.
Dżuma również lubi pobyć w pobliżu, i cieszy mnie bardzo, że mimo swojej płochliwości jednak szuka kontaktu. Z własnej nieprzymuszonej woli przychodzi zobaczyć co się dzieje, często przelatuje jak torpeda, ale czasami zatrzymuje się żeby pobawić się w podchody, obwąchać, podskubać palce lub inne części ciała, i nawzajem - zostać podrapanym w ryjek, głaśniętym po plecach - widać, że ma ochotę na kontakt. I wtedy Pistol go dziub w ogon. Dżuma się z piskiem zabiera i tyle go widziałam

.
Miłe mi jest towarzystwo obu. Nie mogę powiedzieć, nie będąc niesprawiedliwą w stosunku do Pistola, że obecność Dżumy jest cenniejsza, ale z pewnością - bardziej deficytowa. Trudniej o nią biorąc pod uwagę dżumowy wypłoszkowy charakter (u Pistola to takie naturalne, ufne oddanie, Dżuma jakby za każdym razem się musiał się przełamać, opanować instynkt ucieczki) i teraz napastliwość Pistola. Zazdrosny jest czy to już dominacja, a może to jedno i to samo ?
A mi nawet nie idzie hamowanie go, obaj tacy są zwrotni, że nic sobie nie robią z rozjemczej zapory w postaci dłoni. Większość akcji kończy się tym, że Pistol i tak zdoła dziabnąć dzikusa, a ten się ewakuować. Czuję, że Dżuma mi się wymyka. Przykre to trochę. Ale może jak jeszcze wydorośleją coś się zmieni. Między Hermanem a Misiem, nie było tego typu napięć.