Strona 14 z 56

Re: Paint it Black

: pn paź 15, 2012 1:59 pm
autor: Bandziornooo
ppffffahahahhahahaha :) :) najlepiej jak gadają przy obiedzie xD
p.s. Nie polecam oglądac z napojem w buzi

Re: Paint it Black

: pn paź 15, 2012 5:13 pm
autor: xiao-he
saszenka pisze:Pozwolę sobie wrzucić link, na pocieszenie wszystkim marznącym :P ;)
http://www.youtube.com/watch?v=hkayHv1nuoM
Hahahahahah świetne to jest ;D Ale my też marzniemy...brrrrrrr! ::)

Re: Paint it Black

: wt paź 23, 2012 3:09 pm
autor: Arau
Nareszcie jestem zadowolona z wystroju klatki :) Dokupiłam i zamocowałam dwie półki z tacek kuchennych, jedna wysoko, specjalnie dla Alka, który zawsze musi spać wysoko, hamak dwupiętrowy zamienił się w dwa pojedyncze (praktycznie go nie używały) które zawisły w klatce razem z domkiem kostką. Do tego koszyczki (jeden zamontowany tuż pod półką, tak ze tworzy "schowek na szczura"). Dzięki temu rozwiązaniu mam zapasowe szmatki na czas prania, a dzieciaki mają więcej przestrzeni do biegania i leniuchowania :)

W niedzielę szczury miały pierwszy w życiu kontakt z psem (pies ze szczurami również), koleżanka wpadła do nas ze swoją spanielką. Myślałam, że nosa z klatki nie wyściubią - jakże się pomyliłam! Cały wieczór robiły z psa głupka, przemykając jej pod łapami, biegając po nas, szczując ją i zwiewając za kanapę :P Biedna sunia zaczęła w końcu uciekać na ich widok...

Z gorszych wieści - znów kichanie. Przez jakiś czas było dobrze, ale dzisiaj zauważyłam porfirynkę, tym razem u Alka. Podałam Vibovit i codziennie dostają tran, ale widać, że wizyta u weterynarza nas nie ominie - przynajmniej od razu sprawdzimy wagę, serduszka i płucka.
Zdjęć nie będzie, bo szczury zjadły kabel USB od telefonu, a baterie w aparacie padły ;p

Re: Paint it Black

: wt paź 23, 2012 5:00 pm
autor: BlackRat
No masz Ci los - jak nie urok to zapalenie paznokcia...
Oby chłopakom nic różanego nie było :(
Ps. Czy tylko moje dzieci dają sobie robić zdjęcia (w miarę...)?

Re: Paint it Black

: wt paź 23, 2012 5:02 pm
autor: BlackRat
Eh, poważnego miało być, nie różanego :/ tak to jest, jak się z telefonu pisze...

Re: Paint it Black

: wt paź 23, 2012 6:36 pm
autor: saszenka
Ojoj, to taki sezon przeziębieniowy :/
Oby szybko przeszło :)
No i koniecznie pochwal się klatką :D

Re: Paint it Black

: czw paź 25, 2012 7:44 pm
autor: handzia600
w takim razie czekamy na zdjęcia nowego pałacyku ogonków :)
masz rację leć z nimi do weta bo jeżlei |(wypluć) to jakas choroba lepiej wcześniej niż później.

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 11:55 am
autor: Arau
Mamy problem, bo zaczęło mi się trochę pracy, a w weekendy szkoła i do tego zaraz dzień trupów... najwyżej nie pojadę do Zwierzętarni tylko bliżej, do Lanceta, albo Canisa... Może specjalistami od gryzoni nie są, ale na przeziębienie i "przegląd generalny" chyba nie potrzebujemy specjalisty...

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 2:24 pm
autor: saszenka
Arau pisze:na przeziębienie i "przegląd generalny" chyba nie potrzebujemy specjalisty...
Ja bym nie ryzykowała, "zwykły" lekarz może źle dobrać leki na przeziębienie, nie usłyszeć dobrze płuc, itp...
W każdym razie trzymamy kciuki :)

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 2:33 pm
autor: Mihajla
Jeszcze zostaje AS dr Harmas, ale nie wiem kiedy przyjmuje.
Powiem Wam szczerze, że jestem załamana, bo kurczą mi się przychodnie do których mam zaufanie. :/

Życzę zdrówka szczurkom.

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 2:57 pm
autor: saszenka
No ja mam podobnie, czas samemu się dokształcić :P Dobrze mieć weta w rodzinie ;)

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 3:36 pm
autor: Mihajla
Weta, księdza, lekarza i prawnika. :D

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 3:41 pm
autor: saszenka
Ksiądz mi niepotrzebny - sama siebie rozgrzeszam :P
Prawnik też - po moich doświadczeniach będę teraz raczej korzystać ze znajomych Ukraińców ;)

Re: Paint it Black

: pt paź 26, 2012 4:12 pm
autor: Mihajla
Prawnik też - po moich doświadczeniach będę teraz raczej korzystać ze znajomych Ukraińców ;)
To nie będę zadzierać z Tobą. ::)

Re: Paint it Black

: ndz paź 28, 2012 11:20 pm
autor: Arau
Byłam w Canisie, to jest malutka "klitka" weterynaryjna, akurat mam kilka minut z pracy, byłam bez szczurów i prosto z mostu zapytałam, jakie mają doświadczenie z opieki nad szczurami. Akurat był młody weterynarz, który od razu mi powiedział, że on nie ma żadnego, jest od psów i kotów, i jeśli chce, to powinnam przyjść kiedy będzie jego szef, który zajmuje się też gryzoniami. Spodobała mi się szczerość (i nie kłamiąc, ceny, 20 zł za przegląd 2 szczurów, a jak wspominałam wcześniej, kryzys się u nas odbija...) i poszłam z chłopakami kilka godzin później. Nazwiska lekarza nie przytoczę, bo mi się przedstawił dość pobieżnie, ale starszawy pan, nieco dziwak, ale sprawia wrażenie, że wie co robi. Ściury osłuchane (ale w szoku były, oczy im prawie na wierzch wyszły, ale ani drgnęły podczas badania), temperatura zmierzona, wymacane, zważone. Wszystko w normie (Bubek może nieco schudnąć, ale ciężko powiedzieć, otłuszczony jakoś specjalnie nie jest) - kichanie niegroźne, podawać dalej tran i vibovit, powinno przejść, jeśli nie - zapowiedziałam, że pójdę do specjalisty, na co pan doktor tylko przytaknął, co też mi się bardzo spodobało. Był nieco w szoku, że wiedziałam, że szczury są stadne, potrzebują dużej klatki, są chorowite, narażone na nowotwory, guzy... co świadczy niestety o jego klientach :( My w każdym razie stosujemy się do zaleceń.
Niesamowite, jak w ciągu 2 miesięcy (od pierwszego ataku) dzieciaki się zmieniły. Cieszę się, że nie wykastrowałam Belzebuba. W klatce, kiedy jest senny to moja ukochana lizawka - ja go czochram za uchem a on mnie liże po dłoni i robi mi manicure. Alucard też liże, ale on raczej kładzie po sobie uszka i wyciąga mordkę, żeby go głaskać. Na wybiegu Bubusiek jest pierwszy do człowieka, gdzie my, to i on, wspina się, zaczepia, iska, często się kładzie obok nas, już nie zakopany w najciemniejszych zakamarkach, ale obok. No i nadal niesamowity histeryk, miziany i całowany piszczy w niebogłosy jakby mu się nie wiadomo jaka krzywda działa, a puszczony wolno, wraca i domaga się jeszcze, jak dziecko :) Alek pozostał Alkiem, moim małym romantykiem, szczurem autystycznym (który nagle przypomniał sobie, ze trzy miesiące temu miał norkę w mojej kanapie, a nie mając do niej dostępu zaczął sobie wygryzać nową, obok... BlackRat, wybacz, ze tak często używam Twojego określenia, ale to właśnie pasuje idealnie), który potrafi się postawić jak trzeba. Rodzeństwo ma swoje utarczki, czasem głośne, pełne pisków i skrzeków, ale dużo rzadziej i spokojniej niż wcześniej... Może to nadchodząca zima? A może miałam szczęście i ich dojrzewanie przeszło tak szybko i bezboleśnie?
Trudno mi uwierzyć, ze zaraz będą miały rok, pewnie półmetek ich życia. Zostały członkami rodziny, nieodłączną częścią mnie, kocham te podłe gnoje zżerające mi kanapę.
Ach, sentymentalna się robię. Wszystko przez ten cholerny śnieg.