Wiosna na poważnie już wzięła się za roślinki i ludzi, soki w nich wzruszając i słońcem mamiąc.

Forsycję za oknami kwieciem obsypała, żółty deszcz obiecując, dziewczynom na ulicach wierzchnie okrycia zuchwale pozrywała, na twarze reklamę produktu wraz z instrukcją obsługi umieścić i odzewu czekać, a u nas... coś chyba nie tak.
Martini senna i ospała, jakby to jej zamieniono czas na letni

; nie wychodzi ku mnie gdy wracam, ożywiając się jedynie na co ciekawszą woń lub obiecujące szelesty, na dodatek nosek i oczka ma nieco przybrudzone.
Może stresuje się hałasami piętro wyżej

; dziś szwagierka pytała, czym rzucają o podłogę ci studenci że taki łomot.
Dobrze przynajmniej, że mała ma apetyt, ale bacznie ją obserwujemy i w razie czego podjedziemy na wizytę.
Finlandia zaskoczyła nas malutkim zgrubieniem, które wygląda na wiosennie nastawionego gruczolaczka. A tu kuracja odchudzająca nie zakończona...
Ale nic to, dziewczynki dostają Echinacea i Bioaron i liczymy na to, że niepokoje okażą się niewczesne i odejdą precz.
Trochę fotek dueciku Najpierw Martini - niebieski pieszczoszek:

Po porcji głasków należy obwąchać rękę, czy czego dobrego aby nie ma dla szczurka
... a wobec braku satysfakcjonujących szczurka rezultatów szacunku, wszem i wobec można całym ciałem oznajmić chęć zakończenia sesji zdjęciowej
no i coż...

malutkie wiosenne radostki

które mogłyby trwać...
... ale nigdy nie trwają, przez co szczurek jest niepocieszony...
Fini pięknie się cieszy, zwłaszcza że takich powodów do słodkiej radości nie ma ostatnio na zbyciu:
i też widac rozczarowanie, gdy smakołyk się kończy..
Oczy czekoladki szukają czegoś jeszcze:
Na koniec - dwie pieszczoszki razem:
... i jeszcze Martini - śmietnikowiec
