Coś ostatnio miałam czas pod tytułem "nie mam". Nie mam czasu, pieniędzy, energii, przez jakiś czas nie miałam też kompa. Na szczęście mam myszaki i Ej, a ta banda potrafi uśmiechnąć człowieka z awitaminozą na przedwiośniu.
Najpierw Elza postanowiła mnie trochę rozruszać. Wlazła na drążek do ćwiczeń pod sufitem. Mówię zarazie, że na pewno spadnie i zaczynam przysuwać się tempem wyścigowego charta w slo-mo, czyli jak najszybciej, ale żeby wcale tak nie wyglądało, żeby się nie spłoszyła i nie fiknęła. A ona się tak ucieszyła, że mnie widzi, że postanowiła wyjść mi na spotkanie... Robiła nawrót, łapki się poślizgnęły i przez chwilę próbowały wiosłować w powietrzu... Złapałam. W pół drogi do podłogi. Potem musiałam sobie tylko chwileczkę posiedzieć na podłodze, żeby serce nie wyskoczyło mi gardłem. Już wiem, że gdybym urodziła się na innym kontynencie, byłabym świetnym łapaczem w baseballu.
Poza tym, trzymały się mnie dziwne pomysły, np. karmienie szczurów lalką.
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/12548/thumbs/DSC_0940_ihime.jpg)
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/12548/thumbs/DSC_0943_ihime.jpg)
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/12548/thumbs/DSC_0944_ihime.jpg)
![Obrazek](http://www.thedollpage.com/photopost/data/12548/thumbs/DSC_0949_ihime.jpg)
Od dłuższego czasu Ej nie miała bezpośredniego kontaktu z myszakami, a od przybycia Elzy i Heidi właściwie wcale, bo nie chciałam dziewczyn stresować. Ejka szczury kocha, ale po psiemu, entuzjastycznie, obsmarkanie i niedelikatnie, więc nie odwzajemniają za bardzo uczucia. Dlatego na czas wybiegów maluchów mopsia szła spać do kojca (zmordowana na wcześniejszym spacerze). Ostatnio zauważyłam, że jest jakby nieco spokojniejsza (czyżby dorastała?), a wczoraj dodatkowo była zmordowana bardziej niż zwykle, więc pozwoliłam jej zostać. Pierwsza przyleciała się przywitać Fenolka. Obwąchała psa z każdej strony, a następnie postanowiła go ujeździć. Mina Ejki, której nagle na plecy wskoczyła Fenka - bezcenna. Wyobrażacie sobie mopsa z wytrzeszczem?
![Grin ;D](./images/smilies/grin.gif)
Potem Ejkę obległa reszta ciekawskich nosków, a ona stała, jakby ją zamurowało. Po chwili tylko opadła na podłogę i ułożyła się wygodnie, a myszaki się po niej przewalały. Wspomniałam, że była zmęczona? Czasem tylko wyciągała mordkę, żeby wąchnąć ogona pod ogonem. Elza uznała, że Ej potrzebuje manikiuru. Ej organicznie nie znosi wszelkich zabiegów higienicznych, więc kiedy Elza zaczęła jej obgryzać pazury, wyrwała łapkę z obrzydzeniem. Elza przystąpiła i dalej swoje. Ej odsunęła się, ale tylko kilka centymetrów, po chwili znowu i znowu. W końcu próbowała wszystkie łapki zawinąć pod ciebie, ale co schowała jedną, to inna złośliwie się wyłaniała. Elza oburzona niewdzięcznością doskoczyła do jednej łapki, złapała pazur w paszczę i próbowała uciec za komodę, ale pełne 7 kg psa wlokące się za pazurem zatrzymało ją w miejscu. Tym razem wytrzeszcze były dwa - Ejki i Elzy.