Ej no,ja nie byłam gdzieś tam w Turcji na wakacjach

Tylko u nas,w Polsce,na Dolnym Śląsku zaledwie...
Więc muszę Was zawieźć i przegonić precz dzikie wizje szczurów w tropikalnych klimatach,w plecionych ze sznurków hamakach,kąpielówkach w hawajskie kwiaty i z drinkami z parasolkami...

Cycatych szczurzych blond piękności,z opasanymi liśćmi palmy brzuchami,w tańcu "hula" też nie było...A i zgredek miał wmasowywany w swe nagie ciało jedynie szczurzy mocz kolegów...Ale miło,że Wasza wyobraźnia nie zna granic
Ale zanim opowiem o naszych zwykłych,polskich wakacjach,mam smutne wieści...
Bazyl.
Bazyl zaczął mi się sypać po ostatnich antybiotykach.A przecież tylko chrumczał troszkę...
Nagle,z dnia na dzień,miał coraz mniej siły.Antybiotyki nie pomogły,dalej problemy z płuckami.Na wyjeździe zrobiłam mu RTG,tak dla pewności...Guzy...pozajmowane płucka,inne narządy,kilka małych przerzutów...W płuckach jeden spory.Stąd pewnie problemy z oddychaniem.Odporność spadła prawie do zera.Wdarło się najprawdopodobniej myko,bo nagle odjęło mu cały tył,przednie łapki pracują ledwo na tyle,żeby z trudem się umyć...Jesteśmy na etapie całkowitej zależności od człowieka.Przemieszczanie,kąpiele,przycinanie pazurków - tylko za pomocą moich rąk...Dopiero co Pudzianek,teraz Bazyl...A już za chwilę będziemy świętować drugie urodziny.Mam nadzieję...
To były jego ostatnie wakacje,więc zrobiłam tak,żeby poczuł je,jak mało który szczur ma okazję.Na wolności...Na zielonej trawce,w cieniu za dnia,w delikatnym słońcu późnym popołudniem.Wylegując się leniwie otoczony koniczyną,ze wszystkimi przysmakami prosto z ogrodu.Nie było czterech ścian mieszkania,nie było prętów klatki.Przecież on i tak nigdzie by nie poszedł,nie miał jak...
Ma jeszcze chęć do życia,apetyt bez zarzutów.Dopóki nie zauważę,że sam się poddaje,nie oddam go Tam...
Życzę mu z całego serca drugich urodzin...
Ech,smutki precz...
Teraz o wakacjach
A wiec...Wakacje Nietopera wyglądały tak...
Chciałabym w tym oto miejscu wykrzyknąć głośne TADDAAAM!!! - dla wszystkich tych,co się Majorki spodziewali!
Aczkolwiek szczury nie narzekały na wakacje na wsi
Pełen relaksik,zielona trawka,beztroska i wielka dawka wolności,kontrolowanej oczywiście
Bazyl...On miał tego najwięcej,bo i jemu się najwięcej i najdłużej należało.



Bercik...

On miał tej wolności najmniej,bo już za pierwszym razem,gdy delikatnie odsunęłam od niego rękę,czmychnął z prędkością światła pod moimi nogami,w dzikim zewie wolności...I choć tyle dobrze,że ludź ma dłuższe nogo od szczurzęczych...

Z palpitacją serca i trzęsącymi się rękoma wsadziłam go na całe wakacje za kraty...Tak że to jego jedyne zdjęcia na wolności...



Braciszek jego Angel jakby z innej bajki...Zrobił streso-kupke i czmychnął mi przerażony ogromem wolności na kolana...
No i dlatego też mało zdjęć mamy


Otis...Bardzo do wolności zdystansowany.Niby fajnie...ale to zdecydowanie nie jego klimat!
Nie uciekał w siną dal,pozwiedzał przez chwilę i sam wrócił do klatki stojącej w ogródku



Zgredek w tym sezonie jest mistrzem głupich min w zetknięciu z powiewającym wiatrem!

Śmiałam się z niego jak wariatka,obserwując Zgredkowe zmagania z czymś tak nieznanym...Jest praktycznie ślepy,a wiatr był dla niego tak pobudzającym zjawiskiem,że nawet teściowa chichrała,patrząc na jego zmagania z ruchami powietrza...To tak jak pies próbujący "zjeść" strumień wody...

Zgredek raz łapał powietrze pyszczkiem,raz łapkami,nagle dziko zaczynał się myć od tego dziwnego czegoś...Ubaw straszny!Na zdjęciach ciężko uchwycić takie momenty,ale głupie miny mamy!




A tu już modlitwa do szczurzego boga,aby to dziwne,straszne,niewidzialne coś,już odeszło tam,skąd przyszło...
Ale i chwile Zgredkowego relaksu też były,jak już pokonał swoje pierwsze strachy...

(i wiaterek przestał wiać...)



Największą frajdę z nowo-odkrytej wolności miał ten oto jegomość - Apsik!...W klatce największe strachajdło,a tu proszę!
Zaczęło się tak...
Delikatne zejście...

Pierwszy dotyk zielonej trawy i...WOW!!!Zachwyt i pełna eksploracja!

Zero myśli o ucieczce,po prostu czysty zachwyt - zielenią,wolnością,zapachami,tym,co pod trawą...W życiu nie widziałam szczura tak pochłoniętego odkrywaniem,bez myśli o ucieczce,bez strachu...Aż miał wytrzeszcz oczu z zachwytu!
Był wszędzie,wszystko musiał sprawdzić,powąchać,odkryć,ugryźć,czy smakuje...I chodził cały czas przy człowieku,kicał jak królik z radości,ale cały czas przy ludziu...Czy to byłam ja,czy synek - cały czas w swoim pochłonięciu tym innym,nieznanym światem,szukał człowieka obok...Co chwilę wskakiwał na nogę,żeby posiedzieć na ramieniu i dalej,dalej w zieloność...








Indiana.
W domu przylepa,wariat,słodki dzieciak,na wolności...Hmm...Dopóki człowiek jest blisko - udaje,że trzyma się człowieka,lecz gdy tylko wzrok się odwróci...cóż,wolność jest dla jego ukrytej dzikiej natury zbyt pociągająca...

Może to przez cząstkę dzikiej krwi od szczurów Merchowych?Nie wiem.Lecz wolałam trzymać tego wariatuńcia blisko siebie




"No weeź!Po co mnie tu wsadziłaś?!?!"

"Coś czuję,coś tu jest i taaak pachnie!!!"

"Łe...To tylko jabłko...

"

"Ide se stąd!"

"No serio!ZWIJAM SIĘ STĄD!!!"

"No dobra,żartowałem...Ale ja wcale nie chcę zjeść tego jabłka...Nie myśl sobie!"

"Ech!Rozszyfrowałaś mnie!!!...No dobra,ale idź se już,bo nie lubię,jak ktoś się gapi,jak jem...

"

A po jedzeniu,czas się udać w ustronny kącik,wiec ja już spadam...
Sezon grillowy,to i szczury grillowane też były!


Szczury wypasione,wypasające się...Jak kto woli!









Mordziagi moje kochane!!!

I weź tu ich nie kochaj!!!


I niech mi tylko ktoś powie,że wakacje na wsi,u nas w Polsce nie są fajne!Mam siedem ogoniastych świadków,gotowych nawet stawić się w sądzie,broniąc tej tezy!
