Inne to już stadko - bo wszystko jest inne, ale i jemu winna jestem kronikę...
Starszeństwo przypada teraz Ulrice, najmłodszej i ostatniej z pierwszego stadka
- słodkiej dziewczynce, do której oczu można wskoczyć po ciężkim dniu i wykąpać się w niewinności jak w morzu.
Ur z wszystkimi ma dobry kontakt, do białych, z którymi często śpi w koszyku, jest jak siostra, i jak siostra czasami zaczepia i jest zaczepiana. Z agutami mniej ją wiąże tj. ani specjalnie upodobania, ani temperament, ale widać przekłada się to na mniejszy konflikt interesów i z nimi jakby lubiła się bardziej: wzajemne iskanka są częstsze i mniej wymuszone niż z białymi.
Przyplątało się do dziewczynki zapalenie dróg moczowych

– leczymy, karmimy arbuzami i poimy wodą brzozową.
Witalis
Dokonało się i Wit jest już stworem całkowicie wyzwolonym. Do klatki daje się jedynie ponieść na obiad lub kolację, je pośpiesznie i zaraz się zmywa, żeby czasem drzwi mu się przed nosem nie zatrzasnęły. Jeśli śmiem go zamknąć denerwuje się, dudni po półkach, szarpie pręty, fuka na niosące pokrzepienie dziewczyny. To nie ma sensu więc niech żyje takim życiem jakie wybrał. Dziewczyny i tak skorzystają, bo dopadną go przecież na wybiegu, który dla nich nie trwa może 24 godziny, ale 12 – owszem (jestem teraz domu i klatka przez cały dzień stoi otwarta, i na noc mogłaby być gdyby nie zamiłowanie Duchy do dziurkowania – nie koniecznie pościeli

).
Wit popsikuje dosyć, ale ponoć to wciąż ma być tylko nerwowe … Poza tym nic mu nie brak, a już na pewno nie wigoru, żeby wyprowadzać miseczki

I kiedy wreszcie nastaje cisza nocna spoczywa na laurach i cieszy się żywotem starego kawalera.
Grenadyna.
Kiedy wróciłam w tamten czwartek ze słoną maską na twarzy, Ducha z właściwą jej delikatnością bodła mnie w brzuch chcąc wpakować się pod koszulkę, potem zmieniła zdanie i mnie użarła. Uznałam to za dużo bardziej słuszne...
Wczoraj też - ręka mi się wyrwała, żeby pogłaskać śpiącą... Błąd
Generalnie Ducha jest przewidywalna - wiem w jakich sytuacjach jestem z nią całkowicie bezpieczna, jakich należy po prostu unikać, a kiedy wystarczy się mieć na baczności. Czasem jednak człowiek omylną istotą jest - raz włożyłam rękę do koszyka zawieszonego u stropu klatki, w chwili kiedy dłoń już tam była spostrzegłam pomyłkę – w koszyku nie siedziała Ur tylko Grenadyna. Patrzyła się tym swoim przymrużonym spojrzeniem, a ja zmrożona wolno zwijalam palce w pięść i szczerząc się głupio („dobry piesek, doobry...”) wycofałam. Uszłam cała
Nie znaczy to że Duchy głaskać nie można wcale i tego nie robię – można: kiedy mocno śpi + widzi się jej pyszczek + i ma się zapas przestrzeni na szybki odwrót

Albo trzeba ją wziąć na ręce, wtedy Duś niechętnie, ale oddaje władztwo nad swoją osobą
W stosunku do szczurów nie jest terrorystką i nikt jeszcze od jej zęba nie ucierpiał, a to najważniejsze. No i jest frapującym bytem do obserwacji
z ulubieńcem Witem

i na ulubieńcu
Asche
Urosła, nabrała mięśnia, ale wytraciła kolor – z écru bliżej już jej do bieli, niż do beżu. Trochę jej się też w głowie poprzestawiało, bo i od słodkiego niegdyś Aschula można się od jakiegoś czasu spodziewać dziaba, nie tak ostrego jak od Duchy, ale wystarczająco wymownego.
Asche wydaje się być dosyć rozdartą osóbką, wciąż czegoś szukającą. Pierwsza rano wstaje i czeka przy drzwiach, wypuszczona krąży, jakby sama nie wiedząc czego szuka, ale tym szukaniem pochłonięta...
Robiłam zdjęcia obecnym maluchom w koszyku, który później odłożyłam na miejsce – Asche długo go obracała...
Mogłam jej zostawić córeczkę. Może to przez to jest taka zagubiona ? zbyt pochopnie uznałam, że znużona jest ćwirkami i nie będzie ich jej brakowało
Czegoś co mają Berta i Fronda. Nigdy się tego nie dowiem czy są matką i córką, różnica wieku tego nie wyklucza, to że Bertolda słabo przybiera na wadze – również, i to że najprawdopodobniej była już mamą ...
W każdym razie są sobie bardzo bliskie i piękna intymność między nimi panuje:
Berciak to ciekawski latawiec. Robił mi wczoraj wieczorem masaż głowy i musiałam przyznać, że przykłada się nawet - zanim nie umknął z ramienia z wyżartą spinką do włosów ! Berciak jest gigant
Fronda zaś odkryła u siebie talent do wspinaczki, jak za dawnych czasów osłonki przeciwszczurze są w użytkowaniu, oby ich szybko nie rozpracowała
Oba aguty to także wolne ptaki, klatka dla nich nie istnieje, wyłażą kiedy chcą przez dach, kiedy chcą wracają. Fronda w domku na dachu łapie pierwszy sen i dopiero potem szuka bratnich futerek, Berta korzysta z wolnych wieczorów Witalisa i z nim urzęduje do późna, ale na noc też wraca do dziewczyn.
Stanza (nie mam zdjęć Stanzy

) - ma dzieciaczki, jest troskliwą mamą spełniającą swoją rolę z wielkim spokojem i z taką jakąś lekkością... Tak, to maleństwo ważące po porodzie 180 gram, dziś już trochę lepiej - 220 g, ale wciąż drobizna, w dodatku koścista, bo maluszki doszczętnie ja wysysają, ma w sobie taki pogodny spokój ! A to ona właśnie najbardziej bała się na początku. Teraz kiedy stwierdzi, że czas wracać do bombardziątek, zaczyna się obok mnie kręcić, jeśli się nie ruszam, wchodzi na ramię i trąca nosem. I jeden tylko zwyczaj drapieżny ma, ona jedna - jeśli zwącha, że jadłam coś słodkiego wiesza się u warg i wpija w nie bezlitośnie niby wampir !
i na koniec – mała Horpyna

dzieciaczek, który na pewno zostanie ze Stanzą i z nami
Kto jeszcze – czas pokaże...
ale to chyba jeszcze nie koniec szczupakowa
...
myślałam, że tak będzie...
odeszły cudowne stwory Pistol, Baruch, Miś, Dżum, Dżum ! ...
Myśląc o tym nad tym doszłam do takiej prawdy - że Herman dał całej nowej ekipie czas na zadomowienie się w krainie, którą stworzył... Gdyby i on odszedł zanim przybyła, nie wiem czy zdecydowałabym się na kontynuację szczurzej przygody. Wiedząc że żaden inny nigdy go nie zastąpi, nie dorówna...
Dał mi czas na poznanie ich i teraz myślę, że żaden nie musi go zastępować. To takie oczywiste, ale zaakceptowanie tego zajmuje trochę czasu.