Strona 140 z 175

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: wt wrz 30, 2014 11:14 pm
autor: IHime
Wet ocenia rekonwalescencję pozytywnie, ale ja widzę, że go boli, więc jeszcze przez kilka dni nie wróci do stada. Jakby mu młodziaki zaczęły skakać po brzuchu albo spadłby z półki, mogło by być źle.

Zamarzyła mi się klatka Perfect, ta większa, choćbym miała osiatkować. Poczekam, może mi przejdzie. Chociaż może nie, bo mam serdecznie dosyć cotygodniowego rozkładania naszej obecnej klatki do mycia. ???

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: czw paź 02, 2014 4:47 pm
autor: unipaks
Maurysiu, niech przestaje boleć i goi się, żebyś mógł znów być jak dawniej ze stadkiem :-*

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: pn paź 06, 2014 12:34 pm
autor: IHime
Mauryś kilka dni temu wrócił do stada, dziewczyny się wychorowały, za to ja padłam. Ale przynajmniej siedzę w domu i pichcę gerberki. Małż wrócił do domu i myszkował w garach, więc żeby się nie pomylił wychrypiałam spod koca "To co wygląda jak gerber, to zupa, a to co wygląda jak zupa, to gerber." Na obiad mieliśmy zupę-krem z dyni, a myszowa dynia dopiero się podduszała w kawałkach. ;D

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: pn paź 06, 2014 9:58 pm
autor: Megi_82
Znaczy, Maurycek jak nowy :D Super :)
IHime pisze:"To co wygląda jak gerber, to zupa, a to co wygląda jak zupa, to gerber."
;D ;D ;D

Zjadłabym dyniowej... chyba, bo nigdy nie jadłam ;D Placuszki z dyni tylko jadłam, tata mi robił, pyszne! :)

A buuuuu, chciałam wrzucić fotkę Twojej szczury, jak śpi u małżonka mego na rękach, i nie wiem, co zrobiłam, że wzięła i zniknęła :( :( :( Nie ma :(

O edycjo... sklej, dobra? :)

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: pn paź 06, 2014 11:49 pm
autor: IHime
Buuu, a takie fajne zdjęcie było! Może wróci, jak przekupię fona obietnicą zupy dyniowej? ;D

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: wt paź 07, 2014 6:49 pm
autor: IHime
Podejmuję kolejną próbę połączenia Marcinka ze stadem. Mam duże wątpliwości, ale może go wychowają? Mam wrażenie, że od pewnego czasu jego zachowanie jest lepsze. Na pewno przestał reagować agresją na zapach moich myszoli. Moje nadal pałają żądzą krwi. Groszek ostro go ustawia, nawyrywał mu kłęby futra z zadka, ale krew się nie leje. Elza dostała rujki. ::)
Mam wrażenie, że na mnie Marcinek też lepiej reaguje, nie rzuca się z zębami na buty, nie goni mnie najeżony po domu. Jednak podnoszę go tylko w razie konieczności i tylko w rękawicach. Widzę, że bardzo go to stresuje, boi się i piszczy, ale nie próbuje gryźć.
Aha, teść ostatnio bezmyślnie wetknął ręce do klatki, a Marcinek tylko go skubnął, nie do krwi.
Jest jeszcze dla niego nadzieja? :-\

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: wt paź 07, 2014 8:33 pm
autor: gosja1
Ihime, jest nadzieja! Zawsze. Mimo tego, że to wszystko nie brzmi kolorowo, to jednak są przecież pozytywne zmiany :)

Napiszę historię dającą nadzieję. Mój Boguś też był trudnym egzemplarzem. Nie aż tak jak Marcinek, ale to był mój pierwszy szczur i parę razy gdzieś w skrytości ducha pożałowałam... Na dodatek nie byłam tak oczytana w forum, jak teraz. Nie opisywałam tutaj wszystkiego, bo większość porad nie była skuteczna. Jedyne co było pozytywne to, że miałam duże "wsparcie" w Marcelku, który był jego ukochanym kumplem i do tego cudownym, ułożonym szczurkiem, czystym, mądrym i pilnującym porządku, stąd myślę, że stado może Marcinka ucywilizować. Łatwiej mu będzie się przywiązać do innych szczurów, niż do człowieka, w końcu znajdzie sobie przyjaciela. Nawet jeśli przyjaciel nie będzie odwzajemniał tej sympatii :P
Boguś był z rodzaju tych, które wyskakują metr w górę z okropnym skrzekiem, kiedy tylko spróbuje się ich dotknąć, choćby opuszkiem palca. Zawsze chodził napuszony, nastroszony, obrażony, gotowy ugryźć każdego, kto mu się nie spodoba. Ukrywał się i łypał, złapanie go graniczyło z cudem. Dużo pracy włożyliśmy w to, aby dało się go łapać i jakoś z nim funkcjonować. Oczywiście, przy tym wszystkim, był przesłodki - niebieski dumno, z białym krawacikiem i skarpetkami... :P
Ze strachu przed jego skrzekiem i zębami, ignorowałam go czasem, w wyniku czego robił co chciał, w tym skakał mi po głowie i iskał. Ale pod warunkiem, że nie wykonywałam gwałtownych ruchów... Tak się chyba trochę zżyliśmy, na pewno zaczął mnie traktować z większą dozą akceptacji, niż innych ludzi.
Drugim etapem była moja mama. Najpierw ją pogryzł, a potem ukochał najbardziej na świecie. Chodził za nią wszędzie. Ona się go bała, aż w końcu dopiął swego i z 3-4 ostatnich miesięcy jego życia zapamiętałam, że to był cudowny szczur. Ostatnio mama go wspominała, stąd przypomniało mi się, jak długą drogę przeszliśmy, zanim zapamiętaliśmy go takiego :) Wykończył wszystkich, ale potem cudownie się odwdzięczył.

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: śr paź 08, 2014 7:19 am
autor: IHime
Gosiu, pokrzepionam. :-*

Groszek i Marcinek właśnie jedzą śniadanie dupka w dupkę. Noc minęła spokojnie.

Re: Majaki Nocne - koniec sielanki

: śr paź 08, 2014 6:02 pm
autor: gosja1
To ja czekam na zdjęcie tych dwóch dupek!
Dodatkowo, dopytuję, co tam u Maurysia?

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: pt paź 10, 2014 7:56 am
autor: IHime
Mauryś wrócił do kondycji sprzed zabiegu, a nawet lepszej, bo w międzyczasie stracił sporo tłuszczyku. Co prawda mam wrażenie, że próbuje odrobić napychając się po brzegi, ale może mu się nie uda na obecnej mieszance?
Razem z resztą myszaków spędził trzy wieczory w mikro-chorobówce, kisząc się z Macinkiem.
Pierwszy wieczór był taki sobie, chociaż dziewczyny, mimo wcześniejszej agresji, ignorowały intruza. Groszek za to sprał go równo, chociaż bez rozlewu krwi.
Drugiego wieczoru Marcinek nadal był sztywny z przerażenia, ale Blu zrobił pierwszy krok, wziął łobuza za futro i zamiast sprać, wylizał mu całą głowę. Śmiesznie było obserwować tę wewnętrzną walkę Marcinka. Z początku przerażony i zdezorientowany, stopniowo zaczynał się relaksować, chociaż lekko spięty był do końca.
Trzeciego dnia to Marcinek przemieszczał się od jednej panny do kolejnej i wylizywał im łebki. Tak się rozpędził, że wylizał też Groszka, którego się boi. Szczególnie ukochał sobie Muszkę, a jego z kolei Elza i Fenolka, jest w dobrej komitywie z Blutkiem, a Groszek odpuścił i go toleruje.
To łączenie jest idealnym przykładem, jak wielki wpływ ma nastawienie opiekuna.

Miałam jeszcze dylemat czy w ogóle łączyć ze względu na stan zdrowia Muszki i Maurycka. Oboje nie są już sprawni, jak młodzież, chociaż Muszka jest w gorszym stanie. Tak jak w przypadku Palmyry, zdecydowałam się nie przenosić ich do innej klatki, póki będą jakoś funkcjonować. Wydaje mi się, że staruszkom dobrze robi obecność stada, nawet jeśli nie wszędzie mogą wejść.
No tak, ale co innego zostawienie ze stadem, a co innego narażenie na stres łączenia i kontakt słabego szczura z nowym. Mogłabym czekać, aż Muszka i Maurycek odejdą, ale wtedy Marcinek mógłby być jeszcze długo sam. Mam nadzieję, że wybrałam mniejsze zło. Staruszki łączyłam dopiero, kiedy młodsi się trochę dotarli i widziałam, że Marcinek jest delikatny dla reszty.

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: pt paź 10, 2014 10:21 pm
autor: Megi_82
IHime pisze:Mauryś wrócił do kondycji sprzed zabiegu, a nawet lepszej, bo w międzyczasie stracił sporo tłuszczyku. Co prawda mam wrażenie, że próbuje odrobić napychając się po brzegi, ale może mu się nie uda na obecnej mieszance?
Super, że już zdrowy :D Trzymam kciuki za utrzymanie nowej figurki... bardzo :)
IHime pisze:Pierwszy wieczór był taki sobie, chociaż dziewczyny, mimo wcześniejszej agresji, ignorowały intruza. Groszek za to sprał go równo, chociaż bez rozlewu krwi.
Musiał ;) Wyczuł pismo nosem i sprał profilaktycznie, na w razie jakby co ;)
IHime pisze:Drugiego wieczoru Marcinek nadal był sztywny z przerażenia, ale Blu zrobił pierwszy krok, wziął łobuza za futro i zamiast sprać, wylizał mu całą głowę. Śmiesznie było obserwować tę wewnętrzną walkę Marcinka. Z początku przerażony i zdezorientowany, stopniowo zaczynał się relaksować, chociaż lekko spięty był do końca.
Trzeciego dnia to Marcinek przemieszczał się od jednej panny do kolejnej i wylizywał im łebki. Tak się rozpędził, że wylizał też Groszka, którego się boi. Szczególnie ukochał sobie Muszkę, a jego z kolei Elza i Fenolka, jest w dobrej komitywie z Blutkiem, a Groszek odpuścił i go toleruje.
Fantastycznie :D Żeby było tylko lepiej :) Może stadko szepnie mu do ucha (Groszek szczególnie przekonująco), że panci też się nie bije? ;D

To łączenie jest idealnym przykładem, jak wielki wpływ ma nastawienie opiekuna.

Miałam jeszcze dylemat czy w ogóle łączyć ze względu na stan zdrowia Muszki i Maurycka. Oboje nie są już sprawni, jak młodzież, chociaż Muszka jest w gorszym stanie. Tak jak w przypadku Palmyry, zdecydowałam się nie przenosić ich do innej klatki, póki będą jakoś funkcjonować. Wydaje mi się, że staruszkom dobrze robi obecność stada, nawet jeśli nie wszędzie mogą wejść.
No tak, ale co innego zostawienie ze stadem, a co innego narażenie na stres łączenia i kontakt słabego szczura z nowym. Mogłabym czekać, aż Muszka i Maurycek odejdą, ale wtedy Marcinek mógłby być jeszcze długo sam. Mam nadzieję, że wybrałam mniejsze zło. Staruszki łączyłam dopiero, kiedy młodsi się trochę dotarli i widziałam, że Marcinek jest delikatny dla reszty.[/quote]

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: sob paź 11, 2014 9:36 am
autor: unipaks
IHime pisze: Marcinek przemieszczał się od jednej panny do kolejnej i wylizywał im łebki. Tak się rozpędził, że wylizał też Groszka, którego się boi.
:D ;D
Super wieści! I oby były coraz lepsze; przesyłam wszystkim wirtualne głaski :)

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: sob paź 11, 2014 10:21 am
autor: Megi_82
Matko jedyna, ja nie mogę tu pisać, bo zawsze coś poknocę, no!

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: ndz paź 12, 2014 3:58 pm
autor: gosja1
Miło czytać takie dobre wieści! ;D
Z Marcinka będzie jeszcze porządny szczur :D

Re: Majaki Nocne - kiszenie szczurów

: ndz paź 12, 2014 4:03 pm
autor: ol.
Serce rośnie jak się czyta, że Marcinek się otwiera i robi pierwsze kroki w stadku - w swoim stadku ^-^
Życzę mu, żeby te wszyskie nowo zawiązane przyjaźnie rosły w siłę i trwały długo długo !
Ugłaskaj ode mnie całą trójeczkę na M. , że się tak dzielnie spisała :-*