Strona 15 z 42

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 21, 2008 4:13 pm
autor: yss
kolejny dzień rekonwalescencji lily...
wczoraj lily miała odwiedziny dwóch szczurzych koleżanek, przyszły do niej esme i szynszylka. liluś bardzo się ucieszyła z odwiedzin, pobawiły się razem na łóżku, lily napadła na esme i wyczyściła jej całe czółko, ganiała szylę i skakała jej na plecy i była najbardziej aktywnym szczurem. ach, no i wspólnie ukradły herbatniczek. lily trzymająca herbatnik pionowo, jak żagielek, szalejąca po kołdrze, bo jak wiadomo, herbatnika trzymanego pionowo nie da się schować pod kołdrę.... widok komiczny. wreszcie zeszła za materac i pędziła wzdłuż niego, a herbatnik tak smutno pukał o ścianę...
za lily latały esme i szyla, bo też chciały herbatnik. w końcu się połamał.

dziś lily nadal ma ładny brzuszek, ale wydaje mi się że albo wyjęła jeden szew, albo go tam nie było nigdy, jest coś jakby malutka dziurka, ale to może być dziurka we fragmencie pomiędzy dwoma szwami. reszta na razie na miejscu. lily przeżyła już trzy noce i prawie 4 dni z tymi szwami, trzymam kciuki za każdą kolejną noc i każdy kolejny dzień, bo w końcu cały czas cięcie się goi i zmniejsza się niebezpieczeństwo w razie wyjęcia szwów....

w stadzie trochę kiszka, perdita dręczy flarę, gryzie ją w pupę, ale czemu flara nie ucieka, to nie wiem. robi słupek i kiwa się przed nosem perdity. perdita się zawzięła i co jakiś czas tłucze flarę, a wtedy flara potwornie się drze. [póki co dziur we flarze brak].

no i tak sobie żyjemy.... :)
dzięki wszystkim za dobre słowo.

odmienna: tak, to szyla siedziała w rękawie, ale była wtedy jeszcze młodziutka, i dość płochliwa w sumie, teraz zakasowałaby cały film :) jets bardzo dostojna. przy takiej wadze chyba już inaczej się nie da :D ale perdita jest jakby ciągle nabuzowana i napina mięśnie, a szyla wędruje sobie rozluźniona i tak powoli stąpa :D

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 21, 2008 6:14 pm
autor: merch
Yss ,to niech ona sama sobie wyciagnie szwy - nie stanie sie nic a Tobie zaoszczedzi podrozy do weta :)

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 21, 2008 9:47 pm
autor: yss
merch: no ale chyba nie tak wcześnie?
wyjęła :/ ma dziurkę po szwie, na brzuszku. pachwinki na razie nie rusza, podejrzewam że grzebie w szwie z nudów [musiałam się zająć resztą szczurów :D a nie tylko tym rozpieszczeńcem, który się bez przerwy domaga uwagi :) ]

zamontowałam w wolierze koszyk zawieszony na 2 łańcuchach. wisi fajnie. buja się. gdyby ktoś chciał wykorzystać pomysł, zamieszczę niedługo fotki :) zrobiłam z łańcuszków [metalowych, do kupienia m.in. w castoramie, na metry] jakby dwa uchwyty na końcach koszyka, które przełożyłam przez pręty. koszyk jest o jakieś 10 cm dłuższy od poprzedniego, szerokość ta sama. szczury będą w nim wyglądać jak ziarnka fasoli w strączku :D ale przynajmniej nie będzie takiego tłoku.

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 21, 2008 10:24 pm
autor: Nina
Jeden szew to jeszcze nic ;) Dobrze, że ptaszynie humor dopisuje :)
A jak dokładniej przymocowałaś te łańcuszki do koszyka? Ja na razie męcze sie z kółkami do kluczy (mamy wiszące sitko, właśnie na łańcuszkach na metry) bo nie moge odpowiednich karabińczyków znaleźć...

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 21, 2008 10:34 pm
autor: merch
Yss, jesli rana dobrze sie goila( nie bylo zakazenia) to na 3 dzien u szczura zrst jest juz stabilny , takze juz mozna odetchnac :) po raz drugi :)

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: sob mar 22, 2008 10:26 pm
autor: yss
myszątko wyjęło kolejny szew, tym razem nisko na brzuszku. ale jakoś się to tam goi.... biedulka marzy o tym żeby dołączyć do stada... przemeblowuje ciągle chorobówkę, jak nie korzysta z miseczki, przykrywa ją szczelnie szmatką.... bo jeszcze się nakurzy i co? kochany pyś :)
to już 5 dni i 4 noce ze szwami. zobaczymy jak będzie jutro... oby nie wypruła wszystkiego...

nina: z łańcuszka robisz uchwyt. jak hm jak rączka do koszyka: przekładasz koniec pod brzegiem kosza, przykładasz ów koniec do łańcuszka i łączysz spinaczem [ja na wszelki wypadek łączyłam na dwa spinacze :)] i tak łączysz wszystkie 4 końce. tzn pętelki z nich robisz pod brzegiem koszyczka :)

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: ndz mar 23, 2008 8:11 am
autor: koopa
5 dni to i tak super, ludziom sie po 5 dniach wyciaga szwy po ciezkich operacjach!! (jak mojej Mamie po usunieciu macicy!!) jak sie goi to bardzo dobrze, chodzi tylko o to zeby nie drapała :) trzymam kciuki:)

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: ndz mar 23, 2008 8:32 am
autor: odmienna
Jak tak czytam: Lily, Bazyl, Froć... czyżby podgatunek: szczur (samo)rozpruwacz?? – może to ma coś wspólnego z rozdzieraniem szat z powodu izolacji społecznej? a może one wiedzą co robią ;) może szew był niestaranny a szczurka estetka? - w każdym razie i tak długo wytrzymała :D - zagoi się i bez szwów...
Zakopywanie jedzonka w szmatki u mnie przybiera rozmiary kataklizmu: Jędrulka na noc i kiedy wychodzę z domu jest obstawiany różnymi paćkami (problem z gryzieniem) w nadziei, że a nóż na coś się skusi. Stwierdzam, że np. nutridrink z polarem łączy się trwale a ziemniaki z masełkiem najlepiej komponują się z papierem marki Regina. O takich szczegółach, że namoczony biszkopt wart jest tyle, żeby do niego strzelić kupkę- nawet szkoda wspominać...

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: ndz mar 23, 2008 5:28 pm
autor: Landrynka
nie jest źle, to tylko 2 szwy, poza tym skoro minęło już 5, a właściwie 6 dni, to chyba nie ma żadnego niebezpieczeństwa. co najwyżej nie będziesz musiała iść z nią do weta na wyciąganie :D .

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pn mar 24, 2008 9:36 pm
autor: yss
może i nie będę musiała... głupie stworzonko, rozpruło kolejne 2 szwy, reszta na miejscu. ciągle chce myć zaszyty szlaczek i gniewa się na mnie, że odpycham jej pyszczek od brzuszka :) niby to już pełne 6 dni, i powinno być ok, ale jednak wolę, żeby tam nie grzebała, tam nie ma suchego strupka, tylko jest różowe i takie hm wylizane... te powyjmowane trochę straszą. jakoś mnie nie cieszy taki widok.

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pn mar 24, 2008 10:15 pm
autor: merch
wiesz co yss naskarze na ciebie do tozu ze znecasz sie nad zwierzakiem , zwierza wygojony juz dawno aty dalej ja izolujesz, daj szczurowi zyc!!!!

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pn mar 24, 2008 10:21 pm
autor: limba
yss to pierwsza operacja? ;)

6 dni to praktycznie wygojony szczur, jakby miala dziure w brzuchu na 3 cm to bys sie miala co martwic ;) U mnie zazwyczaj zostawiaja jeden szew dla weta, dla przyzwoitosci ;)
Zarozowione bo sie wygaja do konca, a skorka bez futerka tez lekko pewnie podrazniona.

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: śr mar 26, 2008 3:11 pm
autor: yss
merch: dzioucha spotyka się z koleżankami, pobiegać i poczyścić się nawzajem...
limba: tak, to pierwsza operacja... :)

hmmm to jak w końcu, wpuścić ją do dużej klatki czy nie?

obawiałam się wyjmowania szwów przez inne uczynne szczury [co się nie dały kiedyś zagoić magrat] ale też bałam się tej tyranki perdity, że z jakiegoś wydumanego powodu [np długa nieobecność, zapach weta] pobije mi lily, a lily będzie słabsza po tych wszystkich przejściach, w dodatku na antybiotykach.... i jeszcze jej zrobi kuku w szwy albo tak ogólnie przyciśnie i zaszkodzi... albo ugryzie... i będę musiała ją jednak odizolowac na nowo, tylko smutniejszą i pobitą.

no ale dziś to już 8 dni, może czas najwyższy? poradźcie :D

edit:
aaa idę ją wpuścić. już nie bierze leków i bardzo tęskni. wrzucę ją w koszyk, może się dla perdity wtopi w tło :D

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: pt mar 28, 2008 10:28 pm
autor: yss
dziś byłyśmy zdjąć szwy. zostało tylko kilka :) chyba 5 :D
wet pochwalił lily, że tak ładnie się zagoiła i że była taka grzeczna przy wyjmowaniu [no ale każdy byłby grzeczny, gdyby jedna osoba trzymała go za ręce i głowę, a druga za pupę i nóżki]. jedyne co mu kłopot sprawiło, to że lily wprawdzie zostawiła supełki szwów, ale obgryzła większość sterczących niteczek. i ciężko było szczypcami to złapać :)

lily pozdrawia tych co trzymali kciuki :D
heh jak wróciła szczury ją obskoczyły i obwąchiwały jakby nie wiadomo gdzie była :)

Re: szczurzyce z lancre: we wtorek operacja lily.

: sob mar 29, 2008 8:22 am
autor: koopa
Jak to nie wiadomo gdzie?! Długo jej nie było a jak przyszła to siedziała w klatce obok, jak już nareszcie ją oddali to miała jakieś frędzelki na brzusiu... i T sie yss dziwisz ;) Super, że sie wszystko pogoiło i że dziewczyny ją ładnie przyjęły :)