czas na najnowsze wiadomosci z frontu...
Niestety nie jest za ciekawie :/
We wtorek wreszcie udalo mi sie pojsc do weta. Umowilam sie na operacje wyciecia guza u Eboli i sterylizacje od razu, tak jak podejrzewalam to gruczolak. Niestety do tego bidulka ma jeszcze swierzba i przeziebiona jest. Dostala jakis lek na swierzba (zapomnialam zapytac o nazwe), powoli jej przechodzi. Reszta tez na wszelki wypadek. Wczoraj wyszorowalismy z chlopakiem klatke zeby pozbyc sie wszelkich jajeczek pasozytow. Do tego moj kochany grubasek dostaje jeszcze antybiotyk na to przeziebienie wstretne (Enroxil). Trzeba ja wyleczyc przed operacja... idziemy do dr Wojtys w najblizszy wtorek, juz duzo mniej kicha wiec powinno byc ok

Troche sie stresuje operacja, wiadomo... Jednak jestem dobrej mysli, Ebola jest silnym szczurkiem wiec powinna to dobrze zniesc.
Jednak Ebola nie jest jedynym zmartwieniem... Razem z nia zabralam Małą od razu bo ma malego guzka na ogonku, okazalo sie ze nie czuje 1/4 ogona... Musimy pojechac do dr Bieleckiego na rentgen albo biopsje (to juz od niego zalezy), no chyba ze powie ze od razu bedzie amputowal... Dr Wojtys powiedziala ze nie bedzie miala conajmniej polowy okonka ;( bidulek... ale ogolnie jest w swietnej formi, nieslugo konczy 2 latka
Natomiast Sutra, coprawda baaardzo powoli, ale jakos dochodzi do siebie. WIdac ze ma problemy z chodzeniem troche, ale juz nie ma przekrzywionej glowki, wcina chyba za 3 szczury na raz i wraca do swojej wagi

We wtorek jak pojde z Ebola na operacje to wezme ja od razu, zobaczymy co wet powie.
Reszta stadka na szczescie zdrowa. Robie im tylko inhalacje bo troszeczke sie podziebily. Akurat w miejscu gdzie stoi klatka kolesie spartaczyli robote jak zakladali okna rok temu i wialo miedzy oknem a parapetem, nawet snieg raz padal... Naszczescie uszczelnilam juz to (nie bez kozery sie na polibudzie studiuje

). Teraz juz jest cieplutko i czuja sie juz duzo lepiej. Te inhalacje to naprawde zaje... sprawa

(gdyby ktos chcial zycze przepisem

)
A z takich przyjemniejszych rzeczy to pochwale sie ze Coco rosnie i rosnie i rosnie i jest taka pulchniutka sliczniutka

W klatce czuje sie juz zupelnie swobodnie, zaczepia reszte stada jak chce sie bawic, tylko ze one ja troche olewaja bo juz za stare sa na zabawy. Za to ja mam z nia przednia zabawe, jak ja czochram w klatce to biega po calej i zaczepia wszystkie szczurki ktore znajdzie po drodze
oczywiscie z Furia sie nie dogadaly do tej pory, ale spia zawsze razem

a jak nie spia to sie tluka
a zdjec nie bedzie.... ;]
wiem ze obiecalam juz wczesniej ale gdzies sie zawieruszyly... moglam wywalic przez przypadek. Trzeba zrobic nowe
