Ohh dzięki, po tych słowach jakoś mi lżej.
Dziś nie było nic lepiej. Maluty przesiedziały prawie cały wybieg w klatce... Serce mi się kraje kiedy patrzę na te smutne, zamknięte mordki... Ale nie mogę inaczej, bo jednocześnie krew mnie zalewa. Boję się jednak że moja metoda za dwa, trzy dni będzie już trudna do realizowania. Jak tylko wstaję z kanapy uciekają gdzie pieprz rośnie. Złap tu teraz takiego... Na pewno spróbuję z tym olejkiem!
Jeszcze fragment wywodu szczurzego psychologa, który miał miejsce w mojej kuchni
- TŻ: Czy szczury potrafią ze sobą rozmawiać?
- Ja: Jasne, że tak.
- TŻ: to czemu nie powiedzą sobie
"ej, wiecie że ta czarownica zamknęła mnie dziś 5razy w klatce kiedy srałem na jej krzesło?"
"Mnie też dziś zamknęła jak srałem na jej ręcznik"
"A wiecie że mnie też zamknęła jak załatwiałem się na środku pokoju?!"
"Kurcze! Chyba już łapię! Mamy nie robić gdzie popadnie!"
[chwila przerwy; ja płaczę ze śmiechu, TŻ (ciężko

) myśli]
- TŻ: Pewnie sobie mówią:
"Wyobraźcie sobie, że wiedźma chciała mnie złapać w trakcie srania. Żebyście widzieli jak spierniczałem! Wszystkie boble po drodze pogubiłem!"
"Stary, mnie też goniła! Chowaj się pod szafkę, tam nie sięga! Wiem bo dzisiaj próbowała i obiła sobie łokieć"
"Haha dobrze jej, nieźle kombinujesz ziom, piona!"
