No dooobra, kupiłam baterię do aparatu

Jak je dorwę na wybiegu to porobię.
W ramach pakowania w dzieciaki witaminek dzisiaj dostały bombę owocową - jabłko, gruszka, kaki (takie śmieszne,słodkie, pomarańczowe owoce ja je uwielbiam, okazało się, że chłopaki też), mandarynka (zdjęłam tę białą skórkę), wszystko starte na tarce i rozciapane z łyżką jogurtu naturalnego, żeby właśnie jednolita paćka wyszła. Wszystko świetnie, ale okazało się, że szczury gardzą jabłkiem! Cholery, STARTE jabłko wywaliły z miski, wcześniej dokładnie oblizując je z jogurtu i soku z owoców!
Za to co lubimy? Czekoladę! Belzebubowi, skubańcowi udało się skoczyć z kanapy na stolik, odstawiony na dobre pół metra, chwycić wafelek w zęby i skoczyć z powrotem na kanapę. Najlepsze jest w tym wszystkim, że SIEDZIELIŚMY na tej kanapie i doskonale WIEDZIELIŚMY co on planuje, a i tak tak nie udało się skubańca w porę złapać - szczur z planem to szczur szybki jak błyskawica i śliski jak piskorz. I leci czarna torpeda z wafelkiem długości swojego ciała w zębach, z podniesioną głową i paniką w oczach - UKRYĆ! Oczywiście udane polowanie nie uszło uwadze Alucardowi, który błyskawicznie zlazł ze swojego parapetu i hajda, gonić, zabrać! CUKIER! Bubusiowe tętno skoczyło do granic wytrzymałości, przemknął pod kanapę, ale szybko się zorientował, że przed szczuplejszym bratem, w dodatku wafelkiem niesionym w poprzek, się tu nie ukryje. Oba wypadły spod łóżka, Bubuś w przypływie adrenaliny wysunął się na prowadzenie i ruszył po ostrym zakręcie w stronę klatki, zebrał się do skoku na RTVkę i... runął jak długi z powrotem - nie obliczył trajektorii lotu z wafelkiem. Ale ZDOBYCZY nie wypuścił z zębów nawet na moment. Skoczył na równe nogi i wykorzystując chwilę wahania zaskoczonego Alka pomknął w niezgrabnych podskokach do kuchni. I tu popełnił błąd, kryjąc się pod szafką oczekiwał brata i w napięciu szykował się do dalszej ucieczki. Na jego nieszczęście pojawiłam się ja i bezczelnie wyrwałam ZDOBYCZ z Bubusiowego pyszczka. Usłyszałam tylko pisk.. nie pisk gardłowy skrzek ROZPACZY!
Płakaliśmy ze śmiechu dobre kilka minut, a Belzebub śmiertelnie się obraził, nie omieszkając przy okazji przylać Alucardowi - wszak to jego wina. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążyłabym sięgnąć po telefon, o zrobieniu zdjęcia nie wspominając, ale widok Bubusia odbijającego się od szafki i lecącego w dół z wafelkiem w zębach będzie mnie prześladował długi czas ^^
Ach - obaj dostali po kawałku wafelka, chociaż bez czekolady :] No i Bubuś większy. To może i mało wychowawcze... Ale żebyście widzieli ten zapał w jego oczach!
