Jesteśmy już po operacji. Guzek okazał się odnowieniem poprzedniego. Pan w Oazie powiedział, że stało się tak dlatego, że podczas poprzedniego usuwania nie zostało do końca usunięte wszystko.

Był niewielki, ale bardzo głęboko sięgał. Na szczęście już go nie ma

Nie ma też jednego z sześciu sutków
Operacja odbyła się w poniedziałek w Oazie
( dla Warszawiaków- cenowo i jakościowo lepiej w Oazie niż w Ogonku) Tego samego dnia Grandzia wróciła już do domu. Była jeszcze bardzo otępiała, więc noc spędziła w cieplutkim transporterze. Następnego dnia czuła się wprost cudownie

wzięłam ją na łóżko, żeby zobaczyła się z Toffi i żeby rozruszała kości, a ona zamiast się oszczędzać skakała dosłownie z radości

Ja tu panikuję, że ona biedna musi cierpieć, a Granda sobie lata i kica. Łobuz kochany

Mam też super wiadomość

Dziewczyny mnie bardziej pokochały.

Wręcz latają za mną na wybiegu, wspinają się do mnie i na mnie, zaczepiają do zabawy, tulą się. Widzę, że nasze relacje są dużo cieplejsze i są teraz MEGA

lalalala strasznie się cieszę.
Toffi na szczęście jest zdrowa

Obmacałam ją pod względem wszelkich guzków i nic nie ma. Wszystko inne też w normie więc bardzo się cieszę. Tofficzek mój kochany. Właśnie u niej zaobserwowałam największą zmianę w stosunku do mnie, bo kiedyś była takim trochę dzikusem, a teraz leci jak głupia kiedy ją zawołam. I widać, że chce spędzać ze mną czas. Dawniej było: "OK, akceptuje Cię, ale... spadaj"

teraz "jejujejujejujejujeju kocham cię!" Łaaa
Jutro postaram się wrzucić jakieś foty, bo już dawno nic nie było

I ponadrabiam zaległości w wątkach :*