Strona 142 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 19, 2011 10:39 pm
autor: Nietoperrr...
ol.,wystarczy Rivanol i czystość w miejscu,w którym przebywa.Weterynarz tego nie zszyje,a takie rany goją się błyskawicznie.Nie ma co nawet tego smarować weterynaryjnymi specyfikami,bo szczuras i tak to sobie zliże po chwili.Odkazić kilka razy dziennie i zmieniać podłoże (najlepiej ręczniki papierowe).Będzie dobrze,nie martw się! :)

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 19, 2011 10:46 pm
autor: Paul_Julian
A moze to spryskać sreberkiem ? Jak ranę pooperacyjną , wg mnie to byłby najlepszy pomysł.
Pati miała wielki krater po ropniu , wet popryskał sreberkiem i nie trzeba wtedy już niczym smarować. I trudniej to zlizać.

Nietoperr ma rację, ze riwanol. Woda utleniona to sie tak spieni, że hoho i będzie syczeć i jeszce będzie szczypać.

Re: moje szczupaki kochane

: ndz cze 19, 2011 10:48 pm
autor: Entreen
Wydaje mi się, tak na zdjęcia patrząc, że Mikrobowy ogon wyglądał gorzej, było równie głęboko, a ropiało okropnie. A obecnie ma tylko zanikającą bliznę, po jakiś 2 tygodniach :) o niebo lepiej wyglądało już po 2 dniach.
Riwanol jest, z tego co wiem, przeciwbakteryjny i unieczynniany przez H2O2! To dobry środek dobrego rzutu. Na noc wystarczy zostawić go w czymś, gdzie nic mu się tam nie przylepi. To, że sobie gmera to naturalne i chyba temu nie da się zapobiec. A jutro do weta, będzie dobrze :). Podejrzewam, że będzie mu trzeba trochę to popodsuszać jakimiś środkami (alkohol ma np. takie działanie), ale tu już wymądrzać się nie będę.
Uszy do góry!

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 7:38 am
autor: alken
z opisu się spodziewałam szczura ze strzępami ogona, ulżyło mi wręcz jak zobaczyłam zdjęcie ;)
wszystko będzie dobrze :)

tylko jak to się stało? dziwne że krwi nie było, jak Fia statnio skaleczyła się w ogon, a było to o wiele mniejsze skaleczenie, to krwi było mnóstwo, wszystko było ufajdane...

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 8:07 am
autor: denewa
Biedny Wit - aż mnie zmroziło jak przeczytałam opis
Ale alken pisze, że będzie dobrze to tej wersji się trzymam!
ol. pisze:denewa, najgorsze zaległości to masz w Waszym temacie :P co tam u Was słychać ?
Ol. szykuję i szykuję i jak napiszę posta to oglądania i czytania będzie na cały wieczór ;)

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 10:22 am
autor: IHime
Ol, co z witowym ogonem?

Dopiero odkryłam, jaką on ma rozkoszną kropkę na brzuszku. :-*
http://s889.photobucket.com/albums/ac94 ... C08044.jpg <- No i tu, rozmiękczyło mnie kompletnie.

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 12:58 pm
autor: ol.
Wituś już bez ogonka :(

dopiero teraz przeczytałam Wasze posty, czyli to mogło się samo zagoić ?! :-X
wet powiedział, ze wybrzuszenie z tej skóry było za duże żeby to się samo zeszło i mięśnie porwane (zdjęcia nie oddają tego wyraźnie), sam się w sumie wahał, ale zdecydował, że amputacja będzie lepsza...

Wituś tak krzyczał :(
w drodze do domu nie mógł znaleźć sobie miejsca, widać że go boli
ale gerbera z ryżem zjadł

teraz będę myśleć, ze to nei było potrzebne :'(

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:09 pm
autor: ol.
alken, w głowę zachodzę jak to się stało, a także kiedy i gdzie ???
krwi nie znalazłam, ani na szmatkach, ani na podłodze, też mnie dziwi że z takiego rozpłatania nie było krwi, trochę na pewno Wit wylizał, bo sięgał tam sobie jak już siedział w chorobówce, a innej wygląda że nie było
no i kiedy to się stało ? ostatnim razem na pewno miałam go na rękach ok. 4, potem faktycznie wiele go nie było widać, ale Wit lubi się dekować; i też pisków żadnych podejrzanych nie było, ot zwykłe codzienne przepychanki (dziś u weta to był krzyk ... :-[ )

ale tak myślę, że jeśli się to stało nagle i przypadkiem (bo nie przyjmuję do wiadomości że inaczej), to mogło się wszystko odbyć w ciszy; dziaba w pierwszej chwili nie czuje się jako wielkiego bólu, dopiero po uświadomieniu, a czas odpowiadający uświadomieniu Wit pewnie spożytkowywał już liżąc ranę...

właśnie widzę jak krąży po chorobówce biedny kikutek :(

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:14 pm
autor: sr-ola
ol., nie będę ściemniać, ja bym poczekała jak to się goi, ciąć zawsze można (jeden z moich maluchów miał odgryziony ogonek, kość wystawała a mimo to pięknie się zagoiło).

Ale po pierwsze: jestem pewna, że chodzisz do dobrego weta, który zna się na tym co robi i wie co mówi, więc my możemy się pomądrować na odległość ale nie mamy wystarczającej wiedzy, by osądzać. Ty to widziałaś na żywo, masz ogromne doświadczenie ze szczurkami, więc musisz zaufać swoim decyzjom.
Po drugie- najważniejsze, że maluch żyje i skończyło się na ogonku. Po tygodniu nie będzie pamiętał.

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:16 pm
autor: Cyklotymia
Nie przejmuj się, poradzi sobie bez ogonka. A zrobiłaś najlepszą rzecz jaką można było zrobić - pojechałaś do weta, a nie siedziałaś na tyłku i czekałaś co się stanie. Tak więc nie miej wyrzutów sumienia bo działałaś.
Do wesela się zagoi :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:20 pm
autor: alken
ol., pewnie wet wiedział co robi (chociaż ja w tej kwestii zwykle mam podejrzenia, że jednak nie zawsze wie), ale mi się wydaje tak na chłopski rozum, że jak kość nie jest naruszona to reszta się zrośnie :(
ale ważne że żyje i nic mu nie jest. z ogonem czy bez to ten sam Wit :-*

a co do tajemniczego pochodzenia tej rany, hm, wygląda na wygryzione, bo gdyby coś ostrego to wtedy jest rana cięta, a tu takie wyszarpane, nie wiem, może sam sobie to zrobił ??? wygryzł z nerwów albo co...

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:28 pm
autor: zocha
:( biedaczek

A mnie zastanawia ta amputacja, że tak krzyczał. To on to wszystko czuł ??? czy jak?

Mam nadzieję, że wszystko szybko się zagoi.
Wygłaszcz go delikatnie ode mnie.

Ja podobnie jak alken zawsze myślę "pewnie wet wiedział co robi (chociaż ja w tej kwestii zwykle mam podejrzenia, że jednak nie zawsze wie)"

Trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia :-*

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:38 pm
autor: ol.
nie wiem :-[
zawsze wszystkie członki to nie to samo co ich brak; Wit nigdy zwinny nie był, teraz bez ogonka ciężko widzę np. jego schodzenie z klatki :-[

co do weta, to naprawdę różnie bywa, bardzo często mam podobne odczucia, jak Ty alken ...

alken pisze:a co do tajemniczego pochodzenia tej rany, hm, wygląda na wygryzione, bo gdyby coś ostrego to wtedy jest rana cięta, a tu takie wyszarpane, nie wiem, może sam sobie to zrobił ??? wygryzł z nerwów albo co...
chyba nie... była taka nieregularna, ale jeśli się szarpnął, albo te przerwane mięśnie tak pogrubiły ?.. ten ogon nawet z góry wyglądał jakby był złamany z lekkim przemieszczeniem, ale złamany nie był, ciepły...
Wit nie miał ostatnio jakichs wielkich stresów :-\ robi co mu się podoba, mieszka gdzie chce
???

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:45 pm
autor: ol.
zocha, na znieczuleniu, ale takim sprayowym, więc nie wiem jak głęboko ono sięgło, chyba że potem w środku jeszcze coś mu dali ale wątpię

(komentarza weta: "chyba nie uwierzył, że został znieczulony" ani nie będę komentować)

ja już też nikomu nie wierzę, człowiek sie czuje taki bezradny wiedząc, że trzeba zaufać, choć tak do końca nie można;
podobno lansowane jest teraz leczenie bez bólu, ale do weterynarii, chyba jeszcze nie weszło :(

Re: moje szczupaki kochane

: pn cze 20, 2011 1:50 pm
autor: alken
no bo to dziwne, że krwi nie było. domyslam się że nic na siebie nie zrzucił bo huk by Cię zaalarmował, albo byś znalazła ten przedmiot. Fifioł zrzuciła na siebie transporter, rana była wzdłuz ogona jakieś 5-8 mm, nie pisnęła nawet ale przebiegła przez pokój i wszystko było w krwi, ściany, podłoga, klatka... z łyżeczka, połtorej by się zebrało, no i zasłabła tez po tej utracie, prawie przytomność straciła - jednym słowem, nie dało się nie zauważyć.
u was rana wyglądała gorzej bo wszerz ogona.
miejsce dookoła rany było opuchnięte a sam ogon w tym miejscu się skrzywił, ale wszystko się zagoiło w dwa dni.
ugryzienie to nie wiem, raz mi się tylko zdarzyło że szczur był ugryziony w ogon i tylko miał ślady zębów. jesli ktoś go ugryzł to musiał byc wyjątkowo wredny...takie ugryzienia to przy łączeniu a nie w żyjącym juz jakiś czas razem stadzie.

mi czasem się zdarzało żałowac że w ogóle poszłam do weta (albo poszłam do tego, a nie innego)... bo nieraz kosztowało to życie :-X

no i te rzeźnickie metody ::) ogon jest unerwiony mocno :(