Kurację odchudzającą Fini na razie zawiesiliśmy, bo małpa nie znosi Scanomune i muszę się nieźle nagimnastykować nad wymyślaniem przysmaków, w których da się jej ten specyfik przemycić.

Z niebieściakiem jest łatwiej, bo choć robi dziwne miny nad pachnącym inaczej jogurtem, to je.
Dziwny łój na skórze u Finlandii jakoś nie znika, ale ona sama nie drapie się już więcej, apetyt jak zawsze jej dopisuje i humor też. Niestety, dopatrzyłam się w weekend gulki pod skórą na brzuszku, tam gdzie był usuwany ten chrzęstniak; wydaje się być nieco odgraniczony, może tym razem jakiś gruczolaczek..?
I zdaje mi się, że rośnie…

Była operowana tuż przed świętami, nie minął nawet miesiąc od tamtego zabiegu
Kochany łasuszek dorwał się do słoja z miodem; Fini, kiedy zdybie coś smacznego, jest w swojej łasuchowatości przeurocza. I ten jej jęzorek!
Niektórzy z Was pamiętają być może Myszorka, wcześniaczka urodzonego u Akemi przez zaciążoną samicę z garażowej pseudohodowli.
Akemi wykarmiła go z palca i malcowi udało się przeżyć; dziś to najukochańsze myszątko pod słońcem, skoczne, żywe i bardzo łase na pieszczotki.

Też miałam przyjemność karmić wtedy maleństwo, był z niego ledwie tyci paproszek.
Akemi podrzuciła mi ostatnio parę fotek dzielnego malucha: czyż myszki nie są słodkie?
Głaskanie Myszorka:

By
unipaks at 2011-05-16