Strona 143 z 293
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 2:11 pm
autor: tahtimittari
Jejku, strasznie z tym ogonkiem
Dobrze, że zadziałałaś, nie ma co sobie wrzucać - tutaj nikt nie jest Ci w stanie powiedzieć,czy by się zagoiło, czy nie - takie gdybanie po zobaczeniu zdjęcia to nie to samo co obejrzenie go przez weta, który decyzję podjął.
I możliwe, że krzyczał ze strachu po prostu, nie wiedział, co się dzieje, ktoś obcy go trzyma, obce miejsce - bał się, więc piszczał (a wiadomo, jakie te szczurki nasze skrzekliwe są..), ciężko mi uwierzyć, żeby nie znieczulili jeszcze w środku wcale, przecież lekarz to nie rzeźnik
Dużo zdrówka życzę dla Wita

Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 2:31 pm
autor: alken
tahtimittari pisze:przecież lekarz to nie rzeźnik
zdziwiłabyś się
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 2:50 pm
autor: unipaks
Biedny Witalis, co za pech... Żal kaptura bardzo...
Czy w takim wypadku, jeśli ogon jest tak unerwiony, to czy zwierzę powinno dostawać choć jakieś środki uśmierzające ból "po" ?
Mam nadzieję, że kikucik będzie się prędko goił i Wit da sobie radę bez niego.
Wygłaszcz go ode mnie serdecznie i przytul; jakieś przysmaki może dla zniwelowania tego bólu chociaż na chwilkę pani na pewno podsunie nie raz i nie dwa, żeby nie było tak całkiem źle...

Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 4:03 pm
autor: manianera
Z krzykiem to nigdy nie wiadomo ile ze strachu - u mnie Neve darła się jak opętana przy wyjmowaniu szwów zanim wet zdążył ją dotknąć

.
Co do wiary w wetów poznańskich, to przepraszam, ale jej nie mam... Leczysz w najlepszej lecznicy, ja też na nich obecnie stawiam, ale jak już kiedyś pisałam - na przykład każą dawać scanomune przed miesiąc lub dwa non-stop (już drugi raz mnie wet przekonywał, że można...). Mimo to wierzę, że w przypadku Witusia było to mniejsze zło. Chłopak da radę, najwyżej ciut mniej gramotny będzie, ale nigdy nie wiadomo, czy by rany nie zakaził i dopiero byłaby tragedia, a tak - będzie dobrze. Wizyta u weta była jedynym sensownym rozwiązaniem, zostawienie sprawy samej sobie nie wchodziło w grę, podjęłaś jedyną dobrą decyzję.
Nie roztrząsaj
ol., bo od tego tylko łzy i zgryzota, a lepiej w tym czasie głaskać i rozpieszczać!
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 6:44 pm
autor: Pająk
Oj ol. przykro to czytać. Ale Wit sobie jakoś poradzi, musi, będzie dzielny. Trzymam kciuki by jak najszybciej sobie poradził i się przyzwyczaił.
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 6:45 pm
autor: Jessica
dokładamy swoje kciuki

Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 6:57 pm
autor: Paul_Julian
Biedny Wituś ! Ale pewnie tak było lepiej, niż gdyby mialo sie coś nie goić albo babrać, albo jeszcze jakieś zakażenie by sie wdało

Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 9:58 pm
autor: ol.
alken, a niech cię... – fakt dwie doniczki zleciały wczoraj, jedna całkiem mała, druga trochę większa - plastikowe, nigdy bym nie pmyślała że to one... jak przyszłam szczurów już nie było na miejscu zdarzenia, w duchu napsioczyłam na Frondę (bo na kogo innego ? - sanki stały za blisko stołka i pewnie z nich próbowała szczęścia), podniosłam kwiaty, nawet wiele nie ucierpiały, i wieczór toczył się dalej;
pamiętałam o tym, ale nie wiązałam z przeciętym ogonem, krwi i tam nie było, dopiero jak wspomniałaś o transporterze …
jeśli Wit miał nieszczęście być pod tym stołkiem to kształt rany zgadzałby się...
a ja na szczury zwaliłam
nie ma już co gdybać, ale przykra już ta niepewność czy zbyt pochopnie nie zgodziłam się na kalectwo szczura, a teraz jeszcze i to
tahtimittari pisze:I możliwe, że krzyczał ze strachu po prostu, nie wiedział, co się dzieje, ktoś obcy go trzyma, obce miejsce - bał się, więc piszczał (a wiadomo, jakie te szczurki nasze skrzekliwe są..), ciężko mi uwierzyć, żeby nie znieczulili jeszcze w środku wcale, przecież lekarz to nie rzeźnik
ból jest niedołącznym elementem pracy weta, i wiadomo, że do tego bólu opiekunowie odnoszą się emocjonalnie, ale wydaje mi się, że z kolei niektórzy lekarze za bardzo się znieczulili; może i nie można inaczej, ale: drugi raz w bardzo krótkim czasie byłam świadkiem jak szczury autentycznie cierpią w rękach wetów (nie chodzi o strach), a ci weci zamiast się do tego odnieść ignorowali i robili swoje - dla mnie to jest coś niedopuszczalnego; to, że Wit przeżył czyni to może łatwiejszym do zniesienia, szybciej się zapomni i skupi na tym, że dochodzi do siebie, ale może niesłusznie - wtedy też liczyłam, że cel uświęci środki, ale tak się nie stało i ból stał się ostatnią rzeczywistością...
Wit nieszczęśliwy w zamknięciu, przeciwbólowy dałam mu dopiero teraz, bo paracetamol taki sobie, a przypomniałam sobie, że mam carprofen, którego kiedyś nie zużył Herman, tylko trzeba było zrobić 24 godz. przerwy; u Wita to pewnie tyleż kwestia bólu (słyszałam jak się w swoim domku kręcił w kółko żeby dostać się do tego ogonka

) co unieszczęśliwienia klatką, może jutro będę go mogła wypuścić, tylko wcześniej jego melinę trzeba będzie porządnie wysprzątać (raczej nie do mnie skieruje pierwsze kroki ...)
naklatkowych odwiedzających miał komplet, a Fronda do teraz koczuje za klatką
Re: moje szczupaki kochane
: pn cze 20, 2011 10:10 pm
autor: alken
cokolwiek to nie spadło, dobrze, że tylko na ogon a nie na samego Wita, więc szczęście w nieszczęściu
nie ma już co roztrząsać, a na pewno nie zgodziłaś się zbyt pochopnie bo jakby nie patrzeć weterynarz to autorytet, przynajmniej z założenia - komu mamy ufać jak nie jemu

myślę, że każdy na Twoim miejscu zrobiłby tak samo

Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 21, 2011 8:50 am
autor: Agatow
Właśnie przeczytałam wszystko. Z jednej strony słusznie, że rozmawiamy o kontrowersyjnych kwestiach ale z drugiej strony myślę, że ol i Wit po takiej traumie chyba potrzebują wytchnienia. Macie rację, lepiej się skupić na poszkodowanym i jak najbardziej ułatwić mu życie. Myślisz, że Wit będzie się na Ciebie gniewał? Widzę duży plus tej sytuacji - to jednak nie stadko tylko przypadkowa sytuacja. Wit będzie mógł wrócić do reszty i mam nadzieję, że dzięki temu będzie mu łatwiej przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Mizianko dla biednego Wita

Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 21, 2011 8:59 am
autor: IHime
Re: moje szczupaki kochane
: wt cze 21, 2011 9:33 am
autor: zocha
Współczuję Ci tej przykrej sytuacji, a przede wszystkim Wit biedny, nie dość, że ogon to jeszcze zamknięty.
Mam nadzieję, że jednak szybko wróci do stadka i będzie jak dawniej cieszył się "wolnością"

Re: moje szczupaki kochane
: czw cze 23, 2011 8:33 pm
autor: ol.
Wit spędził dzisiejszy dzień z dziewczynami - do południa w koszyku z Bertą (klatka była zamknięta), teraz w domku na klatce z Grenadyną. Na noc zamknę go jeszcze osobno, a jutro się zobaczy. Wspina się w górę i w dół, bez większych problemów. Dziewczyny przy powitaniu też bardziej absorbowało jego podogonie niż sam biedny kikutek, więc chyba i w ich oczach na atrakcyjności nie stracił. Jest dobrze.
tzn. "dobrze"
... trzy tygodnie dziś

Re: moje szczupaki kochane
: czw cze 23, 2011 8:55 pm
autor: unipaks
Ściskamy Witalisa i Ciebie, życząc ustąpienia bólu oraz tego, żeby spokój i kojący sen nie dawały przystępu cierpieniu
Będzie dobrze!

Re: moje szczupaki kochane
: czw cze 23, 2011 9:00 pm
autor: Paul_Julian
ol. pisze:
tzn. "dobrze"
... trzy tygodnie dziś

Rety, jak to szybko minęło ....
a pojawi się u Ciebie w podpisie ? Moze to głupie pytanie, ale tak patrzę, a tam Go nie ma , i tak nie wiem, może po prostu musi minąc troche czasu ....
Witalisa ściskamy ! czy z ogonkiem czy bez jest piękny i zdrowy i sie panny za nim oglądają!