Taaak, u Nali łapy urosły najpierw, potem reszta ciała je goniła.

Nalę jest bardzo trudno zmęczyć, po intensywnym spacerze ja i Nemo padamy, a ona zasuwa truchcikiem z miną "no co wy, przecież to była tylko rozgrzewka!".
Dogtrekking jak najbardziej, zarówno Nemo i Nala mogą brać w tym udział, zresztą cały czas chodzę z nimi na długie spacery w lesie i po łąkach, a w weekendy robimy 6 - 8 km.

Mieszkam na skraju miasta, w pobliżu wspaniałych zielonych terenów, więc mamy gdzie hasać.

Wieczorem biegam z psami, na zdecydowanie krótszy dystans.

Chociaż z czasem pewnie dam radę pobiec dalej niż 2 km marszobiegu.
Nigdy nie sądziłam, że będę chciała "szlajać się" na takie odległości... a jednak sprawia mi to ogromną przyjemność.

W ciągu tego roku spędzam więcej czasu na podwórku, w ruchu, niż przez ostatnie 20 lat.

Psy cudownie do tego motywują.

Miesiąc temu zaczęłam biegać i idzie mi to coraz lepiej, a kiedyś nie byłam w stanie przebiec 400 m, bo wysiadały mi płuca i serce.
Zamierzam też jeździć z nimi na rowerze, ale do tej pory nie mogłam tego robić ze względu na stawy Nemo. Poza tym Nala panicznie boi się rowerów... na razie oswajamy ją z widokiem roweru u nas w pokoju. Nie wiem, czy w tym sezonie uda nam się wspólnie pojeździć.