Strona 147 z 252

Re: NIETOPERENDING STORY

: pn paź 03, 2011 5:46 pm
autor: sr-ola
Nietoperrr... pisze:natomiast stado ciche jakieś takie...Może myślą,że to kolejny odszedł od nich?...
Myślę, że boją się tego ;D :
Nietoperrr... pisze:Wywlekłam dziada do piwnicy,darł się,to wałkiem w łeb dostał i tak go ciągnęłam za ogon po schodach...Wzięłam imadło,siekierkę i ciaaach!
Głaski dla niepocieszonego Indiańca, już niedługo chłopie, bądź dzielny!

Ech, Zdgredek.. on wie, że jestem jego forever :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: sob paź 08, 2011 9:12 pm
autor: IHime
Hej, dzieje się coś? Bo Palmyra podszczypuje mnie w zadek i dopytuje o zdrowie adekwatnej części ciała brata. :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 2:44 pm
autor: Nietoperrr...
Ech,mieliśmy niefajne perypetie po-zabiegowe...
Indianiec goił się wspaniale,szwami nawet się nie interesując...Po kilku dniach od zabiegu dołączyłam go z powrotem do stada,bo smutny i stęskniony był niemiłosiernie.I wszystko było dobrze.
Tylko opuchlizna po-zabiegowa nie schodziła... :-\ Wręcz przeciwnie,robiła się coraz większa i jakaś taka kalafiorowata...
Okazało się,że Indiańcowi zrobił się pod szwami wielki ropień...Trzeba było ściągać szwy,otwierać ranę i to wszystko czyścić... :-[
Kolejne zastrzyki,kolejne cierpienie dla mojej lizawki...
Na chwilę obecną sytuacja jest dość opanowana,ropa już tak się nie sączy.Podajemy antybiotyk.
Strasznie się biedak nacierpiał,aż mam wyrzuty sumienia że zafundowałam mu jajcięcie...Ale sama przed sobą się tłumaczę,że przecież nie było innego wyjścia...

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 3:04 pm
autor: Paul_Julian
To uczulenie na szwy, dośc popularne chyba. U Kropka tez było, i to pokazało się długo po cięciu.
Będzie dobrze ! :)

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 3:54 pm
autor: sr-ola
Przecież masz już tyle jajcięć za sobą, że nie mogłaś przewidzieć, że coś się pokomplikuje. Spokojnie, nic się nie stało, chłop zwyczajnie pobędzie w odosobnieniu dłużej ale potem będzie już tylko lepiej :) . Buziaki dla niego, uściski i spadówka wszelkim ropniom!

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 5:06 pm
autor: unipaks
Buziaki dla biedaka, niech się już teraz tylko dobrze dzieje! :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 6:39 pm
autor: IHime
Nietoperku, nie doszukałam się w tej sprawie Twojej winy. Dobrze, że pomoc przyszła w porę. Indianiec się wygoi i będzie szczęśliwszy, niż gdyby chodził cały nabuzowany hormonami. :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 10:22 pm
autor: kalinda
A tak z ciekawości czystej - ile ma Indianiec? Oczywiście nie pytam o liczbę jaj ale wiek. ;))))

A foty Zgredka z kotami - super. Odwagę to chłopak ma!

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 09, 2011 10:35 pm
autor: jordan
to koty maja odwage :)

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr paź 12, 2011 11:51 am
autor: StasiMalgosia
I jak tam Indiancowy ropień pooperacyjny? Przekaż mu specjalne głaski od nas oraz od mamy i siostry. Mam nadzieję że mu poziom hormomów szybko sie ustabilizuje i przestanie gnębić stadko.

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr paź 12, 2011 1:43 pm
autor: Nietoperrr...
kalinda,Indianiec w styczniu kończy roczek ;)
Co do Indiańca...Nie jest zbyt dobrze.Wszystko mu się niemiłosiernie paprze,zapach zgnilizny,podczas czyszczenia wychodzą mu śmierdzące gluty... :-X W dodatku musiał coś sobie wygryźć z rany,bo dziś krew się z niego lała strasznie...Zrobiły się też dwa duże zgrubienia,dosyć twarde,na rozrost ropnia mi to nie wygląda...
Schudł mi okropnie,pomimo dokarmiania smakołykami,spojrzenie aż ma takie smutne jakieś...
Szkoda mi go strasznie,w dodatku jego bezinteresowna miłość do moich rąk mocno słabnie,przecież sprawiam mu ból zastrzykami i czyszczeniem rany... :-\ Nie wybiega już gdy tylko mnie widzi.Chowa się w kąt przede mną i strasznie podle się z tym czuję.
Chciałabym,żeby już to paskudztwo się zagoiło...

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr paź 12, 2011 2:01 pm
autor: StasiMalgosia
Biedny dzieciak :/ U nas przy paskudnym i bardzo niebezpiecznym ropniu u Oya pomogło dodatkowe płukanie naparem z nagietka lekarskiego. Poza przemywaniem wodą utlenioną i rivanolem kilka razy dziennie przepłukiwałam ropień mocnym naparem (do kupienia w aptece, w ekspresie lub sypany). Już po pierwszej dobie stosowania był widać większe efekty niż przy samych standardowych farmaceutykach. Trzymam kciuki za jak najszybszy powrót Indiany do zdrowia.

Re: NIETOPERENDING STORY

: śr paź 12, 2011 3:04 pm
autor: unipaks
My mieliśmy przeboje z paprzacą się raną pooperacyjną u Finlandii, czuć ją było i wet zaordynował Klindamycynę, 2x dziennie smarowaliśmy i pilnowaliśmy przez 2 godziny, żeby się nie wylizala - rana się ładnie zagoiła, antybiotyk prędko zaczął pomagać.
W przypadku innego, słabszego, nastąpiło pogorszenie :P (miała operację po operacji)
Kciuki dla Indiańca!Niech się trzyma chłopak! :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw paź 13, 2011 8:19 pm
autor: Nietoperrr...
Indiana ma się już ciut lepiej.Z ropniem walczymy nadal,ale ładnie daje się oczyszczać,zmniejszając nieco swe rozmiary.Nagietek pomógł,dzięki za rady,natomiast co do maści z antybiotykiem - nie miałabym możliwości pilnowania go,żeby nie zlizał przez dwie godziny przy dwójce szalejących małych dzieci... :-\
Ale nie jest już tak tragicznie.Indiańcowi humor dopisuje,apetyt też,znów zaczyna wariować z ręką ;) Zauważyłam też,że po dołączeniu go do stada nie ma żadnych pisków i wrzasków dochodzących z klatki...Dziwne takie są wieczory bez biegania do drugiego pokoju co 15 minut i rozdzielania towarzystwa...
Trochę czasu mi zajęło przekonanie chłopaków,że można spokojnie na wybiegi wychodzić,a Indianiec agresor już ich nie pogoni z powrotem do klatki dzikimi dziabami.Jeszcze ciut niechętnie i nieufnie wychodzą na pokój.
Natomiast sam Pan Agresor daje się już ładnie wywracać na łopatki,co wcześniej było po prostu nie do pomyślenia ;D
Chłopaki są tym troszkę zakłopotani,bo pewnie takiej zmiany zachowania się nie spodziewali ;)
Ciekawe,kto teraz będzie stadu przewodził...

No ale żeby tak nie smęcić i nie zanudzać pisaniem,mamy tez kilka fotek zaległych ;)

Obrazek z rodzaju "Tylko mnie KOCHAJ!"... :D
Obrazek
W ogóle Angel to taki ciapciak kochany,powolny,roznaleśniczony,misiowaty,można z nim zrobić dosłownie wszystko,a on tylko mruży oczy z rozkoszy...Nie protestował nawet,gdy córa przyciskała go do zdjęcia ::)
Kocha wszystkich i wszystko :D
Obrazek Obrazek Obrazek

Jego brat Bercik,to całkowite przeciwieństwo... ::) Szczur torpeda,śmiga z prędkością światła i założę się,że jego serce bije pięciokrotnie szybciej,niż normalnego szczura... ::) Przy czym od razu mówię - kawy mu nie daję! ;)
Jedne z niewielu zdjęć,jakie udało mi się temu diabełkowi tasmańskiemu zrobić :
Obrazek Obrazek
Natomiast cała reszta zawsze wygląda tak :
Obrazek Obrazek ::)

Apsik,szczur bezproblemowy ;D
Obrazek Obrazek Obrazek

Szczury to wstręciuchy.Śmierdziele.Dewastatory.I wszyscy o tym wiemy ;D
Ale żeby być aż tak przebiegłym zwierzęciem,żeby pół roku do przodu zaplanować długoterminowy proces zjadania foteli tylko po to,żeby tuż przed zimą zmusić mnie do pozbycia się tych mebli,nie nadających się już praktycznie do niczego i zostawić mnie z niby niepotrzebnymi już narzutkami na te właśnie fotele...Mało tego,te sprytne szkodniki przerobiły ma miał swoje dotychczasowe domki polarowe,widocznie uznając,że w zwykłych polarkach nie będą zimować,bo dupki im zmarzną... ::) I w taki to niecny sposób zmusiły mnie gady jedne do przerobienia narzutki na ciepły,futerkowy hamako-domek na zimę,z którego teraz tylko nosy wystawiają... ;)
Obrazek Obrazek Obrazek

Góra też jest chętnie oblegana ;)
Obrazek
Paskudy jedne!Zeżreć dwa fotele w imię komfortu swoich zadków... ::)

Dobrze,że chociaż manicure darmowy w ramach przeprosin robią! :D
Obrazek Obrazek

I mamy nowego szczura!Szylkredkowego! ;D
Obrazek Obrazek
Kolejny kot,któremu się wydaje,że jest szczurem ;)

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw paź 13, 2011 9:43 pm
autor: kalinda
Dobrze że z ropniem lepiej.
A kocurowi to się chyba zdrowo pomyliło :D