Strona 149 z 252

Re: NIETOPERENDING STORY

: pt paź 28, 2011 6:11 pm
autor: Nietoperrr...
Fakt,jestem panikarą.Czasem aż za bardzo... ::)
Los Indiańca i Angela widziałam już w ciemnych barwach.A weterynarz miał powód do uśmiechu... ;)
U Indiany to po prostu niewyleczony do końca ropień,ciut przerośnięty.Pomogła zmiana antybiotyku na silniejszy i dziś ropień jest już o połowę mniejszy i nie paćka się tak straszliwie ;D
U Angela to nic innego,jak duży obrzęk po ugryzieniu,to drugie to też po ugryzieniu, najprawdopodobniej przerodziłoby się w ropień,ale antybiotyk i przeciwzapalny zmniejszyły już wszystkie zgrubienia mojego aniołka o połowę :D
Chłopaki zostali potraktowani strzykawkami,a ja dostałam zakaz panikowania ::)

Tak z innych wiadomości,to Otis się spasł jak prosiak... ::) Ale nie dlatego,że obżera się jakimiś specyficznymi smakołykami,bo wszyscy dostają to samo,tylko zrobił się skrajnie leniwy i jedynym jego wysiłkiem fizycznym jest ostatnio doczłapanie do miski z jedzeniem i droga powrotna do miejsca,w którym układa swój kuperek do snu... ::) Na wybiegi wychodzi za pomocą mojej ręki,bo nie chce mu się samemu,po czym po minucie drepta powolutku w stronę klatki,staje pod nią i patrzy na mnie,oczekując windy do góry,bo przecież podskoczyć pięć centymetrów do góry to wysiłek godny olimpijczyka... ::) Lenistwo doprowadziło Otisa do tego,że rozlewa się teraz na rękach... :P Ma ktoś pomysł na program ćwiczeń fizycznych dla leniwca???... :D

W stadzie spokój.Zero agresji.Był moment zawirowań,kiedy miałam u siebie jordanowych chłopaków,wszyscy chodzili nabuzowani i fuczeli na siebie,pewnie wtedy się Angelowi oberwało.Ale muszę pochwalić bardzo Indiańca,że uspokoił się niesamowicie po kastracji.Zamiast napadów dominacji i agresji względem reszty,ma teraz napady dzikiej zabawy z nimi,jak taki duży,zwariowany dzieciak ;DI takiego go uwielbiam!

Re: NIETOPERENDING STORY

: pt paź 28, 2011 6:39 pm
autor: unipaks
Jak dobrze przeczytać takie wieści; niech stan zdrowia i spokoju w stadku rozgości się na dłużej i utrwali na dobre! :)
Nietoperrr... pisze: Lenistwo doprowadziło Otisa do tego,że rozlewa się teraz na rękach... :P Ma ktoś pomysł na program ćwiczeń fizycznych dla leniwca???... :D
A spróbuj z piłeczką ping- pongową ::) U nas zadziałało, Martini staruszka ( 2lata i prawie 4 miesiące) dawno tak nie zaszalała ;D Białaska, choć niby spokojna, żeby nie rzec: nie bardzo ruchawa, też ogromnie się ożywiła :D

Re: NIETOPERENDING STORY

: pt paź 28, 2011 8:01 pm
autor: Nietoperrr...
No że ja durna nie wpadłam na pomysł piłeczki... ::) Koty u mnie z takimi szaleją,to może i grubasek zechce? ;)

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 30, 2011 12:20 pm
autor: Nakasha
Super wieści. :) :) Oby stan bezagresywny utrzymywał się jak najdłużej. :D

A może pływanie? ;D

http://www.youtube.com/watch?v=-Xn6EPcz ... 273DF14588

http://www.youtube.com/user/oPuPo#p/u/0/KfxQTz514Bg

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 30, 2011 7:47 pm
autor: kalinda
Super to pływanie! :) Próbowaliście kiedyś ze swoimi?

Re: NIETOPERENDING STORY

: ndz paź 30, 2011 9:46 pm
autor: ol.
Popieram piłeczki, bo pływanie ... jeszcze trzeba lubić.
Już sobie wyobrażam Otisową kulkę pomykającą z zapałem za mniejszą wymykającą się kulką :D a jak mu jeszcze zafundujesz sparring z kotem zbędne gramy rychło staną się wspomnieniem :P

Cieszę się że wszystko z pociachanymi zakończyło się na strachu, to strasznie obezładniające kiedy się leczy i leczy, a poprawy nie widać ... Niech się goją nareszcie a po wstrętnych ropiach słuch niech zaginie !

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 1:44 pm
autor: Nietoperrr...
Boże kochany,nie wiem,co się stało!!!Indiana ma flaki na wierzchu!!!Ten ropień,co miał po kastracji,miał oprócz ujścia poprzez ranę po szwach również małą przetokę z boku,dosłownie małą dziureczkę i dziś przez tą właśnie dziureczkę wystają mu na zewnątrz wnętrzności...Normalnie wyleciało mu wszystko nie wiem jak i kiedy,w klatce pełno krwi,ale brak jakichkolwiek śladów ugryzień...Zachowuje się normalnie,tylko ciągnie wnętrzności za sobą...Boże kochany,ja chyba zaraz ducha wyzionę!!!
Biegnę do weta,niech kto może z całych sił trzyma za niego kciuki...

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 2:11 pm
autor: Licho
O matko, daj znać jak wam poszło.
Trzymam kciuki!!!

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 4:01 pm
autor: Ogoniasta
O boziu kochany :o :-X
Trzymamy wszystkie kciuki zaciśnięte najmocniej jak tylko można!!

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 4:57 pm
autor: Cyklotymia
Ojej... Kciukam mocno! Daj jak najszybciej znać co i jak, bo się martwimy!

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 5:09 pm
autor: Nietoperrr...
Wróciłam...
To,co wypadło z Indiany,to była tkanka tłuszczowa - na szczęście,bo już myślałam,że to jelita... ::) Ale wyglądało to przeokropnie.
To,co wystawało,lekarz obciął,resztę podwiązał i wsunął do środka.Uszkodziło się jakieś naczynko i walczyliśmy 10 minut z dość dużym krwawieniem...Dlatego wet już dzisiaj nic więcej nie robił,mały musi odpocząć i nabrać sił.Jutro trzeba będzie go otworzyć,bo tego odwarstwionego nie wiadomo skąd tłuszczyku jest pod skórą całkiem spora gula...
Na jutro to dopiero potrzebujemy kciuków...

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 6:35 pm
autor: Kluska123
Jeju, trzymamy kciuki baaardzo mocno :-* :-* :-* :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 6:52 pm
autor: emi2410
Trzymamy kciuki z całej siły!!! :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 9:51 pm
autor: Majszczur
Wziął sobie chłopak zapunkt honoru porządnie halloweenowo nastraszyć pańcię :-X
Trzymamy łapki z całych sił... mam nadzieję, że to jedynie tak brzydko wygląda, a w rzeczywistości to tylko draśnięcie :-*

Re: NIETOPERENDING STORY

: czw lis 03, 2011 10:15 pm
autor: ol.
aż mi się chłodno wokół serca zrobiło jak przeczytałam pierwszy post...
lekkie "uff" po relacji po powrocie, ale cóż się ciągną tak za Indiańcem nieszczęścia ???

Kciuki dołączają i moje - aż do odwołania !