Strona 16 z 83

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt cze 23, 2009 7:40 pm
autor: Naixinka
Wygląd rury łączącej klatki świetny, faktycznie futuryzmem zaleciało. A co do koloru Masumi, to masz po prostu szczurka tri color, nic tylko zazdrościć, wielu marzy o takim ;) Wymiziaj pannice :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr cze 24, 2009 11:26 am
autor: Nue
ulubione zajęcie Lili, wylewanie herbat/wody/soków a następnie ich wysysanie z wykładziny.:D (ja nie wiem, może tak lepiej smakuje i my też tak powinniśmy zacząć?)

Moje wykorzystują ten sposób, jak w kubku jest już tylko kilka kropel na dnie, w związku z czym nie mogą dostać się do napoju w tradycyjny sposób, tj. obsiadając kubek dookoła.

Rura niesamowita, szczury takoż, zwłaszcza Kokardka z puszką po harnasiu (a nie wyglądała!) :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn cze 29, 2009 9:49 am
autor: *Delilah*
Rura niesamowita! :D Tylko teraz nie przetucz ogonów, bo trzeba będzie z przepycharką tam wkroczyć, albo (przystojnego) hydraulika wzywać :P
Poczekam az same schudną ;);)....Chociaż ten hydraulik to niegłupi pomysł :D:D
Moje wykorzystują ten sposób, jak w kubku jest już tylko kilka kropel na dnie, w związku z czym nie mogą dostać się do napoju w tradycyjny sposób, tj. obsiadając kubek dookoła.
Heh, u mnie niestety najcenniejszą zdobyczą jest kubek całkowicie wypełniony ...:)

Rura niesamowita, szczury takoż, zwłaszcza Kokardka z puszką po harnasiu (a nie wyglądała!) :)
... rzekła Ta, ktora szczury Tequilą rozpija :D ...


Oprocz tego u nas bez zmian, na razie jakoś zdjęc mi sie nie chce robi. Runa i jej uszko zostały dogłębnie przebadane i kontynuujemy leczenie już tylko samymi kroplami (odetchnęliśmy i my i nasza kolekcja strzykawek).
Do polowy lipca krople, a pozniej się zobaczy co dalej .
Dla odmiany (żeby nudno nie było!) Sandijka dziwnie gruchocze.
Zwariować można.
U weta nastąpiło miłe spotkanie zapoznawcze ze Stefciem z Blokowiska :D i już nie zapoznawcze ale równie miłe z Odmienną :D
Trzymamy kciuki za rychłą regenerację stopek Stefana !!

Stadko bez zmian :
Sandijka- słodka delikatna przylepa
Masumi- wariat z ADHD i niezmordowany szczur himalaista.
Kokarda - lekko upośledzony słodziak (juz dwie osoby, które złożyły nam wizytę, zadały skandaliczne pytanie czy z Kokardką jest wszystko w porządku, bo wygląda na "zawieszoną" ewentualnie "przytrzymaną" :))) No ale coż poradzić, ze ona juz taka jest, z "innej bajki";)?
Runa- szczuropies, oddana ludzkości i wierna aż do bólu :)
Lilitu- rozkoszny wariatuńcio i sprytna inaczej :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn cze 29, 2009 10:43 am
autor: Ogoniasta
:D Zabawny opis stadka! ;D
*Delilah* pisze:
Kokarda - lekko upośledzony słodziak
hahahaha....normalnie opis pasuje idealnie do tego dziwoląga czarnego z białym brzuszkiem co go mam w domu i który jest z Twoją Kokardką blisko spokrewniony.. :P :D

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn cze 29, 2009 11:19 am
autor: Nue
Kokarda - lekko upośledzony słodziak (juz dwie osoby, które złożyły nam wizytę, zadały skandaliczne pytanie czy z Kokardką jest wszystko w porządku, bo wygląda na "zawieszoną" ewentualnie "przytrzymaną" :))) No ale coż poradzić, ze ona juz taka jest, z "innej bajki";)?
O, jak moja Neska! Notabene też czarna z białym brzuszkiem, może ten typ tak ma? A ma zawiechy nie z tej ziemi, jak ma 'gorszy' dzień, wygląda, jakby była obecna wyłącznie ciałem. A tam, i tak jest kochana ;D
To nie ja szczury rozpijam, a mój TŻ! Ja na niego krzyczę, że nie wolno! Mokka jak jednego dnia chłepnie piwa, to następnego zachowuje się, jakby była na autentycznym kacu ::) Co nie zmienia faktu, że piwko lubi, oj lubi...

Dobrze, że z uszkiem Runy już lepiej - tak przykro jest patrzeć na chorego ogonka.... Przesyłam wszystkim mizianko! :-*

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn cze 29, 2009 2:05 pm
autor: unipaks
No to trzymam teraz kciuki za to , żeby kropelki pomogły Runie wydobrzeć! :) A Sandijka niech się nie wygłupia , zdrowa ma być i reszta Rekinów też ;D
Wycałuj wszystkie do nas :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz lip 05, 2009 1:47 pm
autor: *Delilah*
unipaks pisze:No to trzymam teraz kciuki za to , żeby kropelki pomogły Runie wydobrzeć! :) A Sandijka niech się nie wygłupia , zdrowa ma być i reszta Rekinów też ;D
Wycałuj wszystkie do nas :)
Przesyłam wszystkim mizianko! :-*
Dziękujemy przepięknie:) Szczurozy wycałowane :)i wymiziane.

Dawno nic nie pisałam, len mnie dopadł, wiec postanowiłam się dziś trochę zrehabilitować.
Tym razem będzie bez zdjęć, bo " znowu ta bateria" hehe.
Ja nie wiem jak to jest, ze po prostu na myśl o załadowaniu tej cholernej baterii, juz mi się odechciewa robienia zdjęć . A o szukaniu ładowarki, którą wiecznie przekładam w inne miejsce, żeby "było łatwiej znaleźć" (a następnie szukam w miejscu, w którym leżała poprzednio)
No i gdzie tu logika:D?


Z milszych wieści, to ze Sandijka przestała podejrzanie gruchać (tzn. dziwna to sprawa, bowiem Lilitka też ZAWSZE gruchała w stanach wzmożonej ekscytacji, podobnie ma Sandija). Jeśli na horyzoncie pojawia się miseczka ze smakołykami, to Sandija z Lilitą gruchają na potęgę.
Oprócz takowych przypadków, nic im się nie dzieje.
Pamiętam, ze swego czasu mocno panikowałam - że Lili to na pewno ma jakaś straszną chorobę ukl. oddechowego, latałam i męczyłam wetów. Tymczasem nic sie nie działo. W pewnym momencie doszlam do wniosku "ze ten typ tak ma". I juz.
Co do Sandijki, to własnie leży mi pod laptopem i domaga sie miziania. Dzis tez po raz pierwszy zapulsowałą oczętami :)
Często sobcie chrzęściła ząbkami, rozpłaszczała się rozkosznie, ale pulsowania to jeszcze nie doświadczyłam:D:D:D

Runinowe uszko też chyba lepiej, zakraplam nadal 2xdziennie, po 14 idziemy na kontrolę. Mam nadzieję, ze ta upierdliwa bakteria polegnie .

Kokardka odnalazła swoja zyciowa pasje, mianowicie obgryzanie wykładziny (ale tylko w miejscach,gdzie nie mozna gada dosiegnąć, czyli pod łozkiem, za szafą itp.)
Kiedy czasem nie wytrzymują i ryknę głosem wielkim" Kooooooooooooooookarda", to małe uszaste przybiega wielce zdziwione i odgrywa rolę ucieleśnionej niewinności (a w tych czarnych oczkach igrają iście diablelskie chochliki).

Masumi ...ONA jest wszędzie. Już nawet nie zadaję sobie trudu, żeby ją zlokalizować. I tak wiem, ze gdziekolwiek by nie była i tak zaraz wlezie na szafę z ciuchami. :D

Lilituszka... hmm, martwię się o nią, wesolutka jest, apetyt ma, wygląda dobrze. Ale jestem w rozterce... Co zrobić z tymi guzami... Cholera nie wiem czy operować. Nie wiem....
One nie rosną, jesli rosną to baaaardzo powoli (trudno mi to stwierdzić, bo jestem przy niej non-stop, moja wyobraznia płata mi figle, nie potrafię obiektywnie ocenić, czy rosną czy nię )Co tydzień proszę TZ-a zeby ją obmacał i powiedział czy wg mnie coś urosło, twierdzi, ze nie...
Boję się, ze jeśli zdecydowałabym się na operacje (mimo,ze guzki są minimalne i nie przeszkadzają jej w niczym), a Lili by tego nie przeżyła...
Wetka twierdziła, ze nie ryzykowała by operacji.
Dodatkowo boję się , ze po operacji odnowiłyby sie te guzioły...
Doradźcie mi coś, proszę , bo naprawdę jestem w wielkiej kropce <zidiociałam.>

Z tych mniej przyjemnych wiadomości, to znowu uleje trochę wściekłości, ktora mnie przepełnia.
Mianowicie (wiem, wiem przynudzam już z tym) wróciłam z mieszkania TZ.
Te szczury nadal są w tej "ogromnej klatce" (wielkości malej izolatki chorobowej).
Nie są WCALE z niej wypuszczane (żeby pies i koty, nie zjadly)
Juz nie mają tej fajnej ściółki w której ostatnio je widziałam .
Obecnie "toną" w jakimś piasku dziwnym (nie wiem nawet co to), straszliwie pylącym. Cale oczka i noski miały tym doslownie zaklejone...
Problem kluczowy, jest taki- te szczurki są zupelnie zobojętniały. Przypominają mi więzniow w celi śmierci. Takich, ktorym jest juz obojętne czy śpią na podlodze, czy na suficie.
Czy pada na nich deszcz, czy też wlasnie ich przypalają.
Wcale nie reagują .
Podeszlam do tej mikroskopijnej klateczki i usiłowalam trochę je zabawić, dać chociaz trochę ciepla, ktorego zapewne nie mają w nadmiarze. Zero reakcji. (przed oczami miałąm od razu moje lachoniska, uwieszające sie na kratach i szalejące na samą obecnosć ludzką w pokoju). Jedzenia też nie miały.
Widać ziarno ode mnie się już skończyło...
Mam ochotę wyć z bezsilności.
Powiecie : "przecież można porozmawiać".
Mozna,owszem, ale nie z tą osobą.
Bylo już kilka prob rozmowy. Skończyło się na wielkim fochu ( "ja już miałam szczura i nikt mi nie bedzie mowil, co mam robić" "doskonale wiem czym je karmic i jak zabawiać"). Taaa.
Otarlo sie nawet o awanure. Po prostu niektórym nie da się nic wytłumaczyć, jako ze w swoich przekonaniach są tak zatwardziali i uparci.
Nie wspomnę, ze ja jestem już tam na "czarnej liście wrogów publicznych nr 1)
.
..a pies jako posiłek dostał "suchy chleb z odrobiną mleka"....

k****icy dostanę .

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: ndz lip 05, 2009 4:35 pm
autor: unipaks
Vivat Sandi!Niech będzie cicho , ale zdrowo ;)
I na pohybel bakteriom wszelakim - Runinowe uszko proszę delikatnie ucałować :)
Kokardce i Masumi odpuścić - widocznie ten typ tak już ma ;D
Lilituszka... jak dobrze , że ma lepszą kondycję , apetyt i humor ! Nie umiem ci doradzić , jeśli świństwo nie rośnie a ona dobrze się miewa , to może lepiej nie ryzykować operacji , ze względu na wiek..?
Co do tamtych szczurków -na coś takiego wściekłość zalewa mi oczy i raz kiedyś przemknęło mi nawet przez łeb , że może warto wyrwać chwasta , a potem...dobrowolnie poddać się karze?
A nie dałoby się jakoś ich stamtąd jednak zabrać ?
Pogłaszcz ogonki ode mnie :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn lip 06, 2009 9:06 am
autor: Nue
Problem kluczowy, jest taki- te szczurki są zupelnie zobojętniały. Przypominają mi więzniow w celi śmierci. Takich, ktorym jest juz obojętne czy śpią na podlodze, czy na suficie.
Deli, skoro i tak jesteś już wrogiem publicznym nr 1, to co Ci szkodzi pójść na całość?? Postrasz pannę TOZem, strażą miejską i czym tylko. Wykradnij. Zostaw 'przypadkiem' drzwiczki od klatki otwarte, i niech Ci szczurasy 'przypadkiem' wejdą do kieszeni. Normalnie serce się ściska na coś takiego...
Trzymam kciuki za cale Twoje stadko i za dwóch biednych chłopaczków! Z całej siły.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: pn lip 06, 2009 9:14 am
autor: Babli
Trzymam kciuki :)

A propos ogonków. Ja bym rąbnęła.. i nie żartuję. Bo to po prostu... :-\

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt lip 07, 2009 10:52 am
autor: *Delilah*
Powoli sytuacja tam sie klaruje. Tz pogadal z reszta domowników i kazdy z nich na szczęście zauważył. ze coś jest nie tak..
Dlatego wczoraj odbyło się zbiorowe "bieganie", tj. zasiedli i wypuścili ogonki, żeby sobie trochę pohasały. Zrobili zrzutę na ziarno i normalne jedzonko. Oczywiście panna właścicielka byla nieobecna.
Bo z pewnoscia nie w smak by jej bylo ,ze ktos ważył sie tknąć jej własność.
Ja bym z checia je wykradła oczywiscie, ale wiem, ze będzie wiadomo, ze to ja ( bo w końcu ode mnie sie ten szum zaczął), ale czasem mam ochotę odwiedzić własnego TZ.
Do tego zdaje sobie sprawę, ze jest to sliska sytuacja i najbardziej przerąbane będzie miał on (a nie chcialabym byc przyczyną calkowitej wojny domowej).
Tym bardziej panna właścicielka jest taka ,ze na złość kupi i 5 innych szczurów. Wiec błędne kolo.Trzeba znalesc inne rozwiazanie..
Mam nadzieje, ze w koncu reszta domownikow jakims cudem wplynie na nią. Wprawdzie jest to typ pt "ja zawsze mam racje, a reszta niech liże mi podeszwy od butow"... wiec ciezko bedzie.

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt lip 07, 2009 10:57 am
autor: *Delilah*
Trzymam kciuki za cale Twoje stadko i za dwóch biednych chłopaczków! Z całej siły.
Nue dziekujemy:):) :*:*
A chlopaczkow jest 3, co gorsza...

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: wt lip 07, 2009 11:07 am
autor: Ogoniasta
ehhh.. :( Jak przykro czyta się takie opowieści. :( Mam nadzieje, że reszta domowników przywoła jakoś "panią właścicielkę" do porządku. >:(
Ja chyba nie umiałabym się powstrzymać...dzika awantura na 100%!!!! ;)

Duuuże mizianko dla wszystkich ogonków!!! :) :-*

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr lip 08, 2009 7:50 am
autor: odmienna
otóż to: te „5 innych szczurów” >:( …. Ja myślę, że tak jak robisz, właśnie jest optymalnie: przeciągnąć na stronę chłopaków pozostałych domowników. Jak najmniej otwarcie pouczać i krytykować- to pozwoli mieć dostęp do maluchów i umożliwi choć częściowe złagodzenie ich losu. W przeciwnym razie- kobita może się wściec i zakrzyknąć: „ręce precz! To moje!”


jejku; casus Sandijki napełnia mnie błogim optymizmem :) : Mój Gacuś jest z tych gruchających z emocji. To może i dla mnie jest szansa, że któregoś pięknego dnia mu się odmieni. i…zapulsuje dla mnie ślepkami…

w sprawie Lilit, nikt Ci nie doradzi lepiej, niż twoje serce. Ale, jeśli rosną wolno i bezpośrednio nie zagrażają- ja bym się wstrzymała.
Dziwadełka pozdrawiają. :)

Re: ~~Moje Rekiny Puszyste

: śr lip 08, 2009 9:24 am
autor: Nue
Kurcze, tak mi teraz przyszło do głowy a propos domowników, że może okazanie zainteresowania było właśnie błędem? Bo gdyby wykorzystać słynny czarny PR szczurów i gdyby domownicy, uprzednio się zmówiwszy, solidarnie zakrzyknęli, że nie życzą sobie szczurów w domu? Mam wrażenie, że dla dziewczyny łatwiejszym rozwiązaniem byłoby pozbycie się ogonków, a nie szukanie nowego lokum z tą całą menażerią, sądząc po jej podejściu.
Najgorsze, że tak sobie można gdybać, a reakcji tej dziewczyny nie można przewidzieć, nie mówiąc o jakiejkolwiek dyskusji... ech.