moje szczupaki kochane

Dział poświęcony wszystkim zwierzakom, które macie lub chcielibyście mieć. Można tutaj się chwalić i słodzić do woli!

Moderator: Junior Moderator

Regulamin forum
Zanim zadasz pytanie, sprawdź w "Szukaj ..." czy odpowiedź nie została już udzielona!
Wyszukiwarka jest w każdym dziale (zaraz poniżej tego ogłoszenia) , a także u góry po prawej.
Jeśli chcesz wyszukać wyraz 3literowy, pamiętaj o dodaniu * na końcu :)
Awatar użytkownika
*Delilah*
Posty: 2040
Rejestracja: pt lut 01, 2008 2:37 pm
Lokalizacja: krk

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: *Delilah* »

No jestem jestem! Melduję się, ażeby umrzeć z zachwytu na widok slodziastych stopinek :D


Co do nabiału samczego, to rowniez często łapię się na tym, ze cos mi nie gra na zdjęciach, ale przychodzi olsnienie (jak zwykle poniewczasie) i mija pomrocznosc jasna:)



http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b3d8f4e8bbcc4a95.
fajne zdjecie z serii "urzekła mnie twoja paszczęka:)"
No ale wiadomo, nozki rządzą;D

Mizianstwa dla babochłopkow ;)
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Michu ma poharatany bok !
:'(
Nie mam pojęcia co mu się stało. Kiedy po porannym bieganiu zamykałam je do klatki, zobaczyłam krew na ręce, w pierwszej chwili pomyślałam że to moja bo wczoraj Dżum podrapał mi dosyć przedramię, ale nie.
Zrobiłam przegląd szczupaków zaczynając od Hermana, wtedy Misiu oparł się o pręty – po boku spływała mu krew. Próbowałam obejrzeć ranę, ale bezskutecznie. Na ślepo przemywałam to miejsce rivanolem, ale nie wiem czy dotarłam do skóry, czy moje zabiegi ograniczyły się do sierści. Nie wiedziałam jak duża jest rana, jak głęboka, a szrama wciąż krwawiła :( .
Była 8 rano, weterynarz czynny od 11. Wpuściłam Misia do klatki, mając nadzieję, że sam zajmie się raną i przy okazji uda mi się coś zobaczyć. Rzeczywiście jak tylko znalazł się w hamaku zaczął się wylizywać, jednak nawet wtedy nie szło zobaczyć czy zranienie jest rozległe. Kiedy zasnął spróbowałam jeszcze raz, wybadałam tylko że jest długie na ok 2 cm, ale czy głębokie ? Krew nadal się sączyła. Misiu się wiercił. Zrobiło mi się duszno.

Nie byłam pewna czy nie będzie konieczne szycie, więc od razu zrezygnowałam z dotychczasowej pani weterynarz (kiedy byliśmy u niej z Hermanem i zażartowałam, że szczupaka szczęśliwie ominie zastrzyk, odpowiedziała mi całkiem serio, że zastrzyku nawet by się nie podjęła zrobić, więc co dopiero narkoza, szycie... - bo takie miałam wizje). Pojechaliśmy z Misiem do Piły, gdzie jakoby miał przyjmować, może nie specjalista, ale ktoś kto się gryzoniami już zajmował. Odniosłam jednak wrażenie, że wcale nie koniecznie. Młody pan doktor na powitanie powiedział mi, że miał kiedyś chomika ( ??? ). Wypytał o ściółkę (o chipsi mais nigdy nie słyszał), choroby skóry, możliwość psaożytów i czy Michu mieszka sam.

Pierwszą jego hipotezą było, że Misiu sam to sobie zrobił drapiąc się, co zdecydowanie odrzuciłam (jak mocno, długo i w jakim celu miałby się TAK zadrapać ?). Wyciął sierść wokół i oczyścił ranę, miała rzeczywiście ok 2 cm, nie była bardzo głęboka, ale też nie powierzchniowa. Pan wet powiedział, że dobrze, że Michu ma tak grubą skórę, bo na najgłębszej warstwie skóry element tnący (czymkolwiek był) się zatrzymał. Wyglądało to tak jakby coś ostrego, szerokiego na ok. 2 mm przeciągnęło się po moim szczurze !
Weterynarz wyraził przypuszczenie, że któryś z kolegów potraktował go zębami, ale ja wątpię. Zęby są szersze, poza tym wiem jakie stosunki panują wśród szczupaków, nigdy się nie pogryzły do krwi. Jestem pewna, że Misiu zrobił to sam na czymś ostrym co się znajduje w pokoju, nie wiem tylko na czym.

Dostaliśmy gentamecynę do polewania rany, na koniec Misiu został posrebrzony i mógł wrócić do transportera. Bardzo był wystraszony, całą drogę przespał zakopany w kocyku. A teraz jeszcze czeka go separacja z innymi. Wet powiedział, że mogłyby go pogryźć, ale nie sądzę - kiedy rano leżał z Hermanem na hamaku, Herman na pewno czuł krew, ale zachowywał się normalnie, obojętnie. Także nie ze względu na resztę oddzieliłam Misia tylko, żeby zapewnić mu bardziej sterylne warunki, dopóki szrama się nie zasklepi. Teraz śpi, ale jak będzie wieczorem kiedy inne szczupaki będą biegały a on w klatce ? Może wynieść go do innego pokoju na ten czas ? Chociaż na dwa dni, żeby wszystko ładnie wyschło.
Po wizycie (mimo wątpliwości czy rzeczywiście byliśmy u specjalisty od gryzoni) odetchnęłam, że rana nie jest bardzo głęboka, ale trzeba obserwować czy nie wda się zakażenie. Tak mi szkoda biedaka.

Najspokojniejszy, najbardziej ostrożny ze szczupaków ! Jak to się mogło stać ? Możliwość bójki wykluczam. Rano piszczał Dżuma, ale to akurat codzienność, były jakieś gonitwy, ale u nich to zwykła zabawa, raz coś spadło, nie widziałam dokładnie co lub kto, ale to akurat też codzienność, pewnie Herman albo Dżum startowali do komody. Nie przychodzi mi na myśl co w pokoju mogłoby być tak ostre. Czyżby tapczan ? Kiedyś wydobyłam z niego wystający spinacz, muszę jeszcze raz dokładnie obmacać, może znów szczupaki coś wyskubały z tapicerki.

W ogóle jestem zła na siebie, na swoją nieudolność, nie potrafiłam obejrzeć rany. Nawet nie gwałtownie, ale uparcie i skutecznie Michu wymykał mi się z rąk :( . Nie potrafię unieruchomić na moment powolnego Misia, a gdyby przyszło oglądać Dżumę ?! Kiedyś Pistol zranił się w ucho, mała ranka jak się okazało, ale trochę krwi było i tam też nie potrafiłam go przekonać, żeby dał się obadać czy choćby przetrzeć antyseptykiem. W domu nikt mi nie pomoże w takich przypadkach. A ja nie potrafię ich zdecydowanie przytrzymać.
Już teraz się boję jak mi pójdzie opatrywanie i doglądanie rany misiowej rany. Nie mam pojęcia.
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

No to witaj w klubie - ja mam aktualnie dwa dziurawe szczury: Neska po operacji i Frappa z rozdrapaną martwicą.
Ranka Misia na pewno zagoi się szybko, byle jej nie drapał. Ja bym go z 2 dni izolowała od reszty dla pewności.
Nie mów o nieudolności, te potwory naprawdę trudno jest utrzymać w rękach, zwłaszcza jeśli coś tam trzeba przy nich zrobić. A że to dla ich dobra, raczej nie rozumieją...
Trzymam kciuki za Misia, żeby się zagoiło... jak to mówią, 'jak na psie' ;)
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
Awatar użytkownika
alken
Posty: 6787
Rejestracja: pt maja 01, 2009 11:04 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: alken »

Osz biedny Misiu :-*
Może któryś szczupak dał mu kopa i pazurkiem zahaczył niechcący?
ze mną: leszek, kendrick

odeszły: mysza, karmelek, makumba, ronja, ziuta, lilka, fifioł, kaszanka, zoja, tosia, emil, marcin, ziemniaczek


I'm not really good at giving advice. Do you want a sarcastic comment?
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Oj Nue, a co z Frappą ?, zaraz pójdę poczytać.
Dziękuję za pociechę :)

Co do przyczyny zranienia nie mam już wątpliwości. Obmacałam dokładnie cały tapczan i znalazłam - jeszcze dwie wystające końcówki zszywek. Obie króciuteńkie, na milimetr, może dwa, jedna wysoko w desce za oparciem zagrożenia raczej nie stanowiła, dopóki tapczan stał blisko przy ścianie, za to druga, ta, którą podejrzewam o zranienie Misia, w miejscu, w którym szczupaki wchodzą z tyłu za tapczan. Wystawała sama końcówka, także teoretycznie już samo futro szczurów jest kilka razy grubsze i powinno stanowić skuteczną ochronę przed zranieniem. Ale w praktyce mogło być tak, że dwa szczupaki się przepychały i jeden został przyciśnięty do tej ostrej końcówki... Jedną zszywkę wyjęłam drugą wbiłam młotkiem w drewno. Ale szlag mnie trafia, kiedy pomyślę, że można było tego uniknąć ! Wystarczyło, żebym wcześniej sprawdziła, a Misiu byłby cały i zdrowy. Odtąd będę codziennie sprawdzać tapczan, jego materii codziennie „ubywa” i może się stać, że jeszcze niejedno ohydztwo wypłynie na powierzchnię.

Resztę dnia Michu przesiedział w chomikówce. Klatka była jednak tak mała, że już sam domek zajął połowę przestrzeni … To nie było dobre rozwiązanie toteż przyniosłam z piwnicy starą klatkę szczupaków i tam Misia ulokowałam.
Jest taki spokojny, tak delikatnie, wolno się porusza, i nie wiem czy rana go boli lub ogranicza ruchy czy jest normalnie. Wypił nutridrinka i zjadł ćwierć ziemniaka i makarn. Ziarenek raczej nie ubyło.
Rana wyglądła paskudnie, musiał ją lizać bo całe sreberko znikło, przemyłam go z trudnością (czy wystarczająco ?) i skropiłam antybiotykiem. Niestety po chwili Misiu znów się lizał. Zastanawiam się, czy w takim razie nie powinien dostawać lakcidu ? Chyba mu jutro dam, zaszkodzić nie może.

Dużo śpi, ale wiem, że on tak reaguje na stres (sama tak mam - kiedy się źle dzieje idę spać, a jeśli po przebudzeniu nie jest lepiej, albo jest tak samo, śpię dalej ). Z jednej strony to dobrze, że śpi, wtedy się nie rusza, rana lepiej się goi, z drugiej jego brak aktywności, ta pasywność i pogodzenie się z losem, budzą mój niepokój. Wieczorem przyniosłam mu Hermana w odwiedziny. Misiu z miejsca się ożywił, zaczął go iskać. Misiu ! - Hermana ! Hermana, który był żywiej zainteresowany tym co Michu ma w miskach, niż chorym kolegą ! Czub dostaje medal za współczucie i wrażliwość >:( . Wobec takiego obrotu rzeczy dosyć szybko czuba wyprosiłam a Misiowi momentalnie zgasły oczy :( . Znowu poszedł spać.
Myślałam o dołożeniu mu Pistola, dobrze by mu zrobiło gdyby mógł się do kogoś przytulić, ale Nue masz rację, że to za wcześnie. Młody, mimo że spokojniejszy niż reszta, mógłby go urazić nawet niechcący, a tego najmniej nam trzeba.
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

ol., u mnie klatki Nesi i reszty stoją tak blisko, że niemal się dotykają. Szczurasy mogą się przynajmniej powąchać przez kraty, czy też pogadać w tych swoich ultradźwiękach. Może i dla Misia byłoby to jakieś rozwiązanie? Bałam się wprawdzie trochę stawiania klatek tak blisko siebie, bo to podobno powoduje agresję, ale Nesia naprawdę bardzo się ożywiła czując koleżanki przy sobie, a i im ani w głowie gryźć ją w wystający przez pręty ogon... A połączyć ich jeszcze nie mogę - dziś dziurawa Frappa wylądowala w klatce Nesi jako kolejna rekonwalescentka dla towarzystwa, ale zaraz zabrała się do szwów Neski, więc ją szybko stamtąd zabrałam.
Trzymam kciuki za Misia, z własnych obserwacji wiem, że rany i ranki goją się u szczurzastych dość szybko. Byleby dać małej trochę spokoju i ograniczyć brykanie. Na pewno będzie dobrze!
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Właśnie co do bliskości klatek nie byłam pewna. Misiu wtedy łazi po prętach, próbując się do nich dostać. Apatia jest przykra, ale czy zbytnie ożywienie nie zaszkodzi w gojeniu ? Rana jest wprawdzie zaschnięta, on sam ją często myje. Apetyt ma, raczej go nie boli. W nocy przesuwał domek w klatce i był "słyszalny". Dziś z rana odwiedzili go młodzi, Misiu się rozbudził i stał na półeczce jeszcze długo po tym jak odeszli. Młódzi wywąchali nutri, pchali łapy przez prędy ku spodkowi Misia, a ten łapał je za palce, ale nie agresywnie, raczej żeby je zatrzymać lub lepiej - wciągnąć do siebie :) . Widać, że mu brakuje towarzystwa, chyba jednak przestawię jego klatkę bliżej. Misiu nie jest z gatunku dzikusów i z natury porusza się ostrożnie, więc chyba sobie krzywdy nie zrobi. A jutro zrobię generalne sprzątanie w towerze i zwrócę go kompanom. I tak będzie to nie wcześniej niż wieczorem, a to da pełne dwa dni separacji. Powinno wystarczyć. Oby tylko szczupaki nie zainteresowały się niepotrzebnie jego bokiem, bo jak się zaczną bawić w chirurgów to mogą mu przedwcześnie strup oderwać. Jak Frapka ::)
Te nasze szczury i ich urojone kompetencje medyczne :) (pamiętam, że kiedy raz miałam plaster na dłoni, właśnie obecny rekonwalescent, usiłował wielce plaster zdjąć i samemu się zająć raną ::) ).
A jak długo zalecono odzielenie Neski, czy aż do zdjęcia szwów ? Ona już przecież 5 dni sama siedzi. Powrót już bliżej niż dalej :)
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

A jak długo zalecono odzielenie Neski, czy aż do zdjęcia szwów ? Ona już przecież 5 dni sama siedzi. Powrót już bliżej niż dalej :)
Tydzień. Czyli we wtorek teoretycznie powrót do dużej klatki, aczkolwiek wet, jak się dowiedział, że klatka dziewuch jest dość wysoka, zalecił jeszcze 4 dni prócz tego tygodnia poczekać. Ale chyba już we wtorek je połączę, bo samotność też zbyt dobrze na rekonwalescencję nie wpływa...
A gdyby tak dołączyć do Misia któregoś ogona, nie wykazującego zbytniego zamiłowania do iskania towarzyszy itp? Bo jeśli chodzi o samą ranę, nie sądzę, żeby inne szczury się nią specjalnie interesowały. Sęk w wystających końcówkach szwów - tylko czy rana Misia w ogóle była szyta?
Trzymam kciuki, na pewno już wkrótce Misiek się podgoi i dołączy do towarzyszy :)
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Nie, tu jesteśmy w lepszej sytuacji niż Neska, bo szycia nie było. Nie było takiej potrzeby.
Myślałam już nad dołączeniem Pistola. Dzikusami Misia nie uszczęśliwię, ale Pistol jest delikatniejszy i nie wariat. To mogłoby się udać. Teraz wszyscy śpią, więc niech już śpią, ale na noc chyba tak zrobię.
Awatar użytkownika
unipaks
Posty: 9611
Rejestracja: wt wrz 16, 2008 8:08 am
Lokalizacja: Wrocław

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: unipaks »

Biedny Misiolek... :( . Dobrze , że znalazłaś źródło zagrożenia i usunęłaś zszywki.
Też miałam kłopoty z zabiegami na szczurasku , bo piszczał i wysmykiwał się z rąk więc zaczęłam robić to co musiałam , gdy pacjentka była nieprzytomna od snu - wtedy się udawało. Obok miałam przygotowany jakiś przysmak na osłodę zaraz po zabiegu , żeby szczurka obudzenie skojarzyła z czymś w finale przyjemnym.
Ol., a jeśli Michu się wylizuje ze wszystkiego , to może spróbować choć na krótko z kołnierzem?
Mizianko dla wszystkich szczupaczków :)
[*]Peanut Czarnulka Dżuma Fini Martini Shenzi Fantazja Muffinka Puma Myszka Mika Lala Pepi Bella
Choć inaczej, ale nadal obecne...
Szarak[*] WIKI[*] http://szczury.org/viewtopic.php?f=37&t ... 0#p1031889
odmienna
Posty: 3065
Rejestracja: pt gru 15, 2006 4:45 pm
Lokalizacja: kraków

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: odmienna »

O, nie! Misiowy boczek! Boczek filozoficzny! Obrazek Obrazek – będzie dobrze, już pewnie jest dobrze. Ja myślę, że nie warto go tak znowu izolować... to nie jest rana pooperacyjna, żeby coś tam wewnątrz musiało się goić a stres utrudnia wszystko, łącznie z gojeniem.
Też tak mam, że nie ma mi kto pomóc przy szczurach i bywało, że nie mogłam opatrzyć rany... o zrobieniu zastrzyku- szkoda marzyć.
Ale wiesz? Mylisz się w sprawie „szerokości szczurzych zębów” – rana po takim narzędziu, to iście chirurgiczne cięcie. Kilka razy „oberwałam” i zawsze było tak, że „bardziej widziałam niż czułam” takie cięcie- dosłownie skalpel, lub brzytwa ;) .
Awatar użytkownika
*Delilah*
Posty: 2040
Rejestracja: pt lut 01, 2008 2:37 pm
Lokalizacja: krk

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: *Delilah* »

Ja tez mam dziurawca w domu. Masumi sukcesywnie obrywa w ten sam bok, nie wiem od kogo, wyczaić nie mogę. Podjerzewam Kokardę...


Mam nadzieje, ze Misu juz ładnie zasklepiony i polączony z resztą szczupakow :)
W sumie to wydaje mi się, ze jednak mogla oberwać od kogoś z towarzycha, bo zebiska szczurze, to jednak magiczne narzedzie tnące..
Trzeba obserwować. Niesnaski zdarzają sie najlepszym ,niestety.
+ Anioły:Banshee,Buba,Carphata,Cirilla,Dziabaducha,Jacuś,Kokarda,Kroova,Layla, Lilitu,LordKlaklon,Masumi,Mushishi,Nefilim,Noktula,Pudlich,Runa,Rosalka,Sandija,Shiloh,Shirin,
Spirulina,Rubin,Trebuszka +
Na moim ramieniu:PaniFujibe~
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Dziękuję Unipax, spróbuję w ten sposób jeszcze dziś wieczór. Przemywanie i nakładanie antybiotyku mamy powtarzać trzy razy dziennie, z rivanolem trzymam się tego ściśle, ale z antybiotykiem ograniczyłam do dwóch razów. Zważywszy, że Misiu wszystko zlizuje, nie chcę ryzykować przedawkowania. Jeśli chodzi o kaftan to nie wiem czy dał by sobie zamontować, nawt nie poprosiłam o taki lekarza bo sądziłam stosuje się go żeby zapobiec wyciąganiu szwów ( ??? ). To wylizywanie nie jest takie złe, rana jest często dokładnie oczyszczana, a język rozprowadza lek po całej powierzchni, jedyna moja obawa to właśnie to, żeby nie najadł się go za dużo.

Odmienna i Delilah, też dziękuję za wsparcie, aleście mnie zaniepokoiły. Fakt że dosyć szybko odrzuciłam możliwość agresji w stadzie. Również fakt, że zwierzęta są nieprzewidywalne... Ale tak ni stąd ni zowąd ? Młodzi się Misia trochę boją, Herman nie jest agresywny. Jakoś mi to nie pasuje. Czujność oczywiście wzmogę, ale dopóki nikogo nie złapię na gorącym uczynku, będę się kurczowo trzymać tamtej wersji.
Chyba wolę się pocieszać myślą, że zagrożenie wyeliminowane :-\ .

Misiu jeszcze nie połączony, po południu pobył trochę z Hermanem na fotelu, ale trudno je utrzymać, poza tym Herman jak na mój gust trochę za bardzo był zainteresowany misiowym bokiem. Noc Misiu spędzi z Pistolem, jutro z kolei cały dzień mnie nie będzie w domu, a nie chcę ich samych zostawiać. Powrót do klatki jutro wieczorem wydaje się najrozsądniejszym wyjściem. Pierwszy raz mam z taką sytuacją do czynienia, więc wolę dmuchać na zimne.
ol.
Posty: 6644
Rejestracja: wt gru 16, 2008 7:41 pm

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: ol. »

Pistol spisał się jako osoba do towarzystwa :) . Michu miał kogo przegonić po klatce a potem energicznie wyiskać. Czy z przenosin był zadowolony również Pistol dyplomatycznie przemilczę.
W każdym razie spali razem w hamaku a potem w domku.
Kiedy niedawno wszystkich wypuściłam na wybieg, stało się oczywiste, że dwa i pół dnia życia kontemplacyjnego to za dużo nawet jak na Misia. Gonił młodych dosyć napastliwie, tak jakby chciał zaznaczyć, że wrócił a wraz z nim stare porządki. Nagromadzone pokłady tęsknoty wylewał na Hermana, który za czułościami nie przepada, więc Misiek musiał i za nim uganiać ::) . Trochę niepewnie na to patrzyłam, ale przynajmniej przekonałam się, że porusza się swobodnie, nie wydaje się, żeby rana go ograniczała, czyli dobrze. Jak wygląda z bliska (rana) nie umiem powiedzieć, wymacałam tylko tyle, żeby stwierdzić że jest sucha – drugi plus.
Bez efektu ubcznego jednak się nie obyło - Michu ma biegunkę, wczoraj wieczorem taką zupełnie rzadką, dziś, kiedy zaopatrzyłam się w Smectę wydaje się, ze idzie ku lepszemu. Ze Smactą się wstrzymam, jeśli do jutra się unormuje, zaoszczędzę mu zbędnej chemii. Może to tylko ze stresu ?
Dziś przyszła paczka z mnóstwem dobroci dla szczupaków. Między innymi są gryzaki melisowe, w sam raz na nadmiar emocji. A tych jeszcze nie koniec, bo na noc Misiu wraca do domu ;)
Teraz siedzą pod tapczanem, Pistol kręci się przy mnie i obsikuje. Miło z jego strony, że nie żywi urazy. Drogie dziecię :) .
Awatar użytkownika
Nue
Posty: 1641
Rejestracja: wt wrz 30, 2008 9:35 am
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Re: moje szczupaki kochane

Post autor: Nue »

No widzisz, chwile odosobnienia szybko minęły :D U mnie Nesia te z już od wczoraj w dużej klatce, przeszczęśliwa.
Na biegunkę dobrze zrobi też lakcid - normuje florę bakteryjną.

Miziańsko dla stadka!
[*] Mała Kawowa Apokalipsa... ciąg dalszy nastąpi. [/color][/size]

Gdyby szczury nie istniały, należałoby je wymyślić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Nasi pupile”