Re: Bratnie dusze
: sob lut 28, 2015 7:36 pm
Dzień dobry Przyjaciele,
po długiej nieobecności postanowiłam się Wam przypomnieć, napisać parę słów o tym co u mnie, pokazać chłopaków. IHime, Uni, wiele się wydarzyło na przestrzeni ostatnich dwóch lat, w sumie dopiero dziś dojrzałam do tego by mówić o tym wszystkim otwarcie i nie dusić w sobie wszystkich złych chwil, które sprawiły, że dziś jestem nieco inna. Inna w lepszym znaczeniu tego słowa, bardziej pogodna, czerpiąca większą radość z każdej chwili, ale też twardo stąpająca po ziemi.
Chłopcy mają się dobrze, tylko Imirkowi sierść się trochę przerzedziła na pleckach. Artur właśnie wrócił z nową dostawą Beaphara, więc z klatki dobiega jedynie dźwięk chrupania. Obaj mają się dobrze, dupki są spore, gdyż Odyn to koń, całe 850g, Imir trochę mniej, bo 750g. Za miesiąc skończą po dwa latka.
Imir to ruchliwy pieszczoch, jak tylko widzi kogoś to się ryje na kolana, na głowę, ufny niesamowicie i liże ręce
Odyn to po prostu dziwne stworzenie, raz by się poprzytulał, raz ucieka przed każdym, a jeszcze innym razem popierdziela jak umysłowo chory po łóżku w każdym razie nigdy nie wiadomo o co chodzi temu obrażonemu na wszystko bucowi Zaznaczam również, że to co ma na szyi to krew, próbuję sobie poradzić z tym od dwóch lat, ale po prostu się nie da... Imir tak go namiętnie iska, że czasem słyszy się cichutki pisk i już jest malutka czerwona plamka
I razem
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i do następnego
Aśka
* zaznaczam, że nie wrzucam wszystkich w jeden worek, nie generalizuję, ale skoro dwóch idiotów zamiast umówić się w domu na przyzwoite "pyk, pyk" wolą zrobić to w parku gdzie chodzą rodziny z dziećmi - to moim zdaniem są zwykłymi pedałami, choć to i tak zbyt lekkie określenie.
po długiej nieobecności postanowiłam się Wam przypomnieć, napisać parę słów o tym co u mnie, pokazać chłopaków. IHime, Uni, wiele się wydarzyło na przestrzeni ostatnich dwóch lat, w sumie dopiero dziś dojrzałam do tego by mówić o tym wszystkim otwarcie i nie dusić w sobie wszystkich złych chwil, które sprawiły, że dziś jestem nieco inna. Inna w lepszym znaczeniu tego słowa, bardziej pogodna, czerpiąca większą radość z każdej chwili, ale też twardo stąpająca po ziemi.
Chłopcy mają się dobrze, tylko Imirkowi sierść się trochę przerzedziła na pleckach. Artur właśnie wrócił z nową dostawą Beaphara, więc z klatki dobiega jedynie dźwięk chrupania. Obaj mają się dobrze, dupki są spore, gdyż Odyn to koń, całe 850g, Imir trochę mniej, bo 750g. Za miesiąc skończą po dwa latka.
Imir to ruchliwy pieszczoch, jak tylko widzi kogoś to się ryje na kolana, na głowę, ufny niesamowicie i liże ręce
Odyn to po prostu dziwne stworzenie, raz by się poprzytulał, raz ucieka przed każdym, a jeszcze innym razem popierdziela jak umysłowo chory po łóżku w każdym razie nigdy nie wiadomo o co chodzi temu obrażonemu na wszystko bucowi Zaznaczam również, że to co ma na szyi to krew, próbuję sobie poradzić z tym od dwóch lat, ale po prostu się nie da... Imir tak go namiętnie iska, że czasem słyszy się cichutki pisk i już jest malutka czerwona plamka
I razem
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i do następnego
Aśka
* zaznaczam, że nie wrzucam wszystkich w jeden worek, nie generalizuję, ale skoro dwóch idiotów zamiast umówić się w domu na przyzwoite "pyk, pyk" wolą zrobić to w parku gdzie chodzą rodziny z dziećmi - to moim zdaniem są zwykłymi pedałami, choć to i tak zbyt lekkie określenie.