Strona 16 z 21

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: ndz kwie 07, 2013 8:10 pm
autor: Sky
Jeszcze nie - planuje widzenie na jutro po południu, będę miała więcej czasu. Dzisiaj dopiero wróciłam do domu.
Ogólnie to Wirus okazał się takim małym zbrodniarzem, okazało się, że pręty w mojej tymczasówce są za szeroko rozstawione i musiałam zmienić mu klatkę :P Nie chciałam, żeby utknął z głową przy próbie ucieczki. Widać, że nie do końca pasuje mu obecna sytuacja, mam nadzieję, że szybko się do nas przyzwyczai ;)

Co do Kaviego, trochę negatywnie mnie wczoraj zaskoczył. Dałam mu do powąchania Wirusowe szmatki - tak dla poznania zapachu. Kavi przy obwąchiwaniu się napuszył, zaniepokoił, a potem olał. Po jego wybiegu wzięłam na siebie Wirusa, żeby się nie co oswoić. Ruchliwy jest okropnie, mimo swojego wieku w lepszej kondycji niż mój haszczak :) Trochę posiedzieliśmy, pogadaliśmy, jest bardzo przyjacielski i nie boi się dotyku, choć nie przepada za braniem w dłonie. Nie boi się też mojego kota Kaaja, będę musiała uważać, żeby nie odgryzł mu nosa :P Zdecydowanie woli sobie biegać luzem niż siedzieć w swojej tymczasówce.

Kavi widząc z klatki, że coś innego biega po pokoju był obruszony. Latał po klatce napuszony i zdezorientowany, więc kiedy już odeskortowałam Wirusa do klatki postanowiłam wypuścić jeszcze na chwilę Kaviego, żeby znów poznał obcy zapach i się uspokoił. Niedoczekanie. Jak tylko Kavi poczuł zapach kaptura na moich rękach, napuszył się do rozmiarów wielkiej kulki (takiego entreenowego Pixela :P), zasapał i... złapał mnie za rękę zębami. Za skórę na grzbiecie, nie mocno, jednak na tyle, że przebił mi skórę. Na szczęście puścił mnie, gdy go chwyciłam, ale chodził przez chwilę i fukał. Ja też go ofukałam i schowałam do klatki za karę. Na noc zrobiłam im zamianę klatek, Kavi reaguje na zapach Wirusa oburzeniem, więc na razie nie doszło do spotkania. Tak jak mówiłam, zaplanowałam to na jutro, chłopki wylądują w wannie i mam nadzieję, że nie będzie cyrków. Trzymać więc kciuki, bo mój mały, niezdarny haszczak okazał się niezłym złośnikiem :P

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: ndz kwie 07, 2013 8:25 pm
autor: Oraciezie
Jestem bardzo ciekawa jak to sie skończy, trzymam kciuki za happy end :)

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: ndz kwie 07, 2013 8:45 pm
autor: Entreen
Pixie stał się wyznacznikiem wielkości puszenia... :D

Trzymam kciuki, zwłaszcza, że... drobny Wirus... ::) :-*

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: ndz kwie 07, 2013 8:50 pm
autor: Sky
Wirus też niezłe ziółko - właśnie wyjęłam go sobie i biegał obok mnie. Przed chwilą strasznie zainteresował się moimi rękoma, łaził po nich, obwąchiwał i ostatecznie dziabnął w to samo miejsce co Kavi, tylko na drugiej dłoni :P Dość lekko, ale jednak, więc dominacja i do klatki. Ja nie wiem, szczury mnie coś ostatnio nie lubią :P

Parę zdjęć Wirusa, zanim trafił do izolatki za przewinienie :P Żywe srebro z niego:
Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: pn kwie 08, 2013 5:49 pm
autor: Sky
Dzisiaj urządziliśmy pierwsze spotkanie.

Zaczęło się od wanny. Wyszorowałam całą łazienkę i tymczasówkę mocno pachnącym szamponem+olejkiem wanilinowym :D Następnie do miski nalałam trochę wody i olejku po czym przyniosłam do tak przygotowanej łazienki szczury. Szybka kąpiel w misce i hop do wanny.
W wannie było spokojnie, Wirus był aktywny i łaził w te i wewte, Kavi się bardziej zestresował i raczej siedział w miejscu. W końcu doszło jednak do pierwszego spotkania i okazało się, że Kavi kozaczy tylko w klatce - został pogwałcony i wyiskany przez Wirusa wiele razy :D Wirus był stanowczy, ale nie agresywny, Kavi raczej nie dążył do bliższego kontaktu, ale nie uciekał panicznie, skupił się na żałosnym skrzeczeniu. Bo takich 20 minutach w mokrym terenie przeniosłam obydwa gluty do tymczasówki. Tam jednak doszło do dwóch spięć, Kavi się stawiał, ale po ochłodzeniu ich prysznicem ze spryskiwacza uspokajały się. Postanowiłam jeszcze raz rzucić je do wanny, tam posiedziały kolejne 10-15 minut spędzone na kupaniu, skrzeczeniu Kaviego i iskaniu przez Wirusa.

Na zakończenie jeszcze raz powędrowały do tymczasówki postawionej na wannie. Było spokojniej, chłopki zaczęły się myć obok siebie, opierały się tyłkami bez spiny, choć Kavi nadal skrzeczał iskany :P Postanowiłam je podsuszyć suszarką na ciepłym, lekkim nawiewie, co bardzo im się spodobało, Wirus aż pulsował z zadowolenia. Śladów agresji nie zaobserwowałam ;)

Ostatecznie jednak Kavi zestresował się w pewnym momencie na tyle, że siedział w rogu kuwety i nie reagował na bodźce. Stwierdziłam, że to koniec wizyt towarzyskich na dzisiaj, szczury powędrował do klatek - na chwile do cudzych, a potem do swoich. No i oczywiście w klatce Kavi się napuszył :D

Myślę, że nie jest źle, choć nie chce zapeszać. Na neutralnym terenie nie ma spiny, wielkiej przyjaźni też jeszcze nie, ale nad tym się popracuje. Kolejne spotkanie jutro, już może bez kąpieli, a tylko z posmarowaniem olejkiem, zobaczymy.

Tymczasem foty z łączenia, mało i bardzo kiepskiej jakości, tylko telefon miałam pod ręką :P

Obrazek

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: wt kwie 09, 2013 2:30 pm
autor: Entreen
ObrazekObrazek

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: wt kwie 09, 2013 4:10 pm
autor: Sky
Ja bąble... :-*

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 8:29 pm
autor: Sky
Entreen zdradziła tajemnicę, co u mnie zamieszka niedługo... Ale na razie po krótce o szczurzych zmaganiach na linii Kavi - Wirus.
Na razie były dwa podejścia, ostatnie wczoraj. Chłopcy ponownie wylądowali w wannie, tym razem bez kąpieli, nasmarowani olejkiem wanilinowym. Nie było wielkich spin, są lekkie przepychanki, głównie to Wirus dominuje Kaviego, Kavi tylko skrzeczy i jest okej. Ze strony haszczaka było większe zainteresowanie towarzyszem, myły się przy sobie, opierały bokami, momentami Kavi wchodził pod Wirusa jakby chciał się pod nim położyć. Czasem jednak mój sierściuch stawia się kapturkowi i wynika z tego spięcie, ponieważ Wirus źle znosi każdą próbę dominacji.
Po wannowych perypetiach, gdzie mieli tylko jedną sprzeczkę, postanowiłam je wsadzić do małego transportera. Tam było okej, póki albo ja ruszałam się z nim po mieszkaniu, albo póki każdy był zajęty sobą. Niestety, po 15 minutach mycia się w końcu na siebie napadły, dość mocno, nawet moje 'trzęsienie ziemi' nie do końca pomogło ich rozszczepić, więc otworzyłam transporter i obydwa wyleciały jak z procy, po czym każdy wylądował w swojej klatce. Na tym skończyło się ostatnie spotkanie.

Dzisiaj była przerwa, ponieważ chcę bardziej zaznajomić się z Wirusem. Jak się okazało, ten mały parszywek :P upodobał sobie gryzienie moich dłoni. Poczuł chyba możliwość podskoczenia w stadzie i mnie chyba też chcę zdominować. Nie pomaga żadne tam podawanie smaczków na palcu - biega sobie biega, po czym po tak 20 minutach wybiegu nagle ma chętkę na dostanie się w pobliże moich dłoni, po czym po prostu... gryzie. Tak jest od pierwszego dnia, przed chwilą znów była taka sytuacja. Ręce miałam założone, ten się na nie wdrapuje i chap - jeden gryz. Pacam po nosie, irytuje się - znów próbuje, tym razem troszkę mocniej. Znów pacam, napastnik spada napuszony, po jakimś czasie się uspokaja, ale ja mam już awersję i boje się, że każde obwąchanie skończy się chapsem, więc unikam zbliżenia dłoń-szczur. Co dziwne, jak podaje jogurt, coś do jedzenia, głaszczę podczas karmienia - nie gryzie. No nic, będziemy ćwiczyć, ale ja nie mam zamiaru specjalnie mu pod nos swoich palców podkładać :P

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 9:21 pm
autor: Malachit
Taka mała glizda ;D
Sky, a próbowałaś dominować Wirusa? Mnie w pewnym momencie Licho zaczęła zębami łapać, ale jak kilka razy została przewrócona na plecy to przestała mieć głupie pomysły - wolałam nie czekać, aż zacznie gryźć mocniej bo uzna, że wolno.
Trzymam kciuki za łączenie paskud... może ten mały stwór ich pogodzi? :D

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 9:46 pm
autor: Sky
Dwa małe stwory :p
Malachit, ale ja się boje... Głupio mi przyznać, ale serio, boje się, że jak przewrócę na plecy, to się wpije mi mocniej w rękę. Próbowałam go przewracać podczas zabawy (z moimi zawsze tak robiłam), to się zaczął wkurzać i chciał dziabnąć.
No po prostu mam traumę po ugryzieniu Biscuita i ciężko mi się przemóc, może też czuje mój stres, jak czasem się spinam.

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 10:50 pm
autor: Entreen
A ja np. uważam, że czasem dominowanie działa tylko gorzej, szczur się wkurza, oddala i bardziej gryzie, ja tak miałam ze Speedym. Nie twierdzę, że to był mój psychologiczny i wychowawczy sukces, ale wiem, że dominowanie sprawiało tylko, że wpadał w furię i ciął na oślep tym bardziej... Więc z tym byłabym ostrożna.

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 11:00 pm
autor: Malachit
Ent, niby tak, to pewnie też zależy od szczura, ale kiedy szczur podgryza i za każdym razem zauważa, że może sobie pozwolić na więcej... według mnie trzeba w jakiś sposób pokazać, że tak nie wolno, a zamykanie w klatce nie zawsze jest jasnym sygnałem. Według mnie warto sprawdzić, jak na to reaguje. Zawsze można się wspomóc rękawicami :P
Dwa takie małe kapturzaki? :P

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: śr kwie 10, 2013 11:12 pm
autor: Sky
Dwa kapturzaki, dokładnie.

Rękawicami będę musiała się wspomóc. Przed chwilą znów wyjęłam Wirusa na chwilę, żeby sobie pobiegał, chciałam mu w tym czasie poprawić półeczki w klatce, bo je trochę zawichrował. Pobiegał, ja sprzątnęłam, więc delikatnie zgarnęłam go do klatki i chciałam delikatnie pogłaskać. No niestety, Wirus się wkurzył i dziabnął mnie w palec z całej siły. Pacnęłam w nos, puścił na chwilę i chwycił jeszcze mocniej obok. No i teraz siedzę z tym pogryzionym palcem i zastanawiam się co dalej... Stresuje mnie ta cała sytuacja chyba bardziej, niż jego. Na gołe ręce nie odważę się go dominować, dam mu na razie spokój i spróbuję za dwa-trzy dni, jak już zaopatrzę się w szczuroodporny osprzęt.

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: czw kwie 11, 2013 8:15 pm
autor: ania2832
Moja wina, moja wina... żałuję.
Nie wiem co wstąpiło w tego pozorowanego anioła, mojego słodkiego pokrakę i ciamajdę. W życiu nie spodziewałabym się że wyjdzie z niego tak diabelskie nasienie! Co zrobiłam źle ?! Ta cała sytuacja jest w pewnym sensie odczuwania również u mnie, no bo w końcu to mój gó***... moje wychowanie.. No i wyszło szydło z worka! Próbuj dominacji, czegokolwiek... a jak to nie zadziała- wezmę go z powrotem. Nie chce robić nikomu kłopotów :)

Re: Ciasteczkowe potwory - Kavi został sam... Anouk [*]

: czw kwie 11, 2013 10:08 pm
autor: Sky
Tak jak Ci pisałam, myślę, że chłopak po prostu przez całe życie był na samym dnie hierarchii i teraz próbuję się wybić. I to nie jest nikogo wina, co najwyżej moja, że ja nie potrafię być dla niego wyzwaniem, żeby mi się poddał.
Niedługo będę miała osprzęt i spróbuję go poskromić :D