Strona 152 z 293

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 9:08 am
autor: alken
Humbak jaka ryjówka :D

cieszę się że aguty na kolor sierści nie zważają i przyjmują do swojej śpiącej na uchodźctwie ekipy inne szukające miejsca stwory :)

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 9:48 am
autor: mini

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 10:31 am
autor: ol.
manianera pisze:
Bo Wit już na przykład, nieutulony przez nikogo, sam w szufladzie ...
:( A może tak woli? Czy babiszcza go przepędzają?
nie przepędzają go, wręcz czasami dosiadają się do niego w jego kryjówkach, ale Wit lubi stronić, albo sobie wmówił że lubi, bo mi się wydaje, że kiedy z musu siedzi z kobietkami w klatce, to po okresie niepocieszenia, depresyjnych zwisów, błagalnych spojrzeń i bębnienia palcami po prętach:

Obrazek Obrazek Obrazek ::)

w końcu przecież idzie do reszty i całkiem mu z nimi dobrze, przynajmniej tak mi sie wydaje :-\
ale fakt, że jeśli ma wybór, to woli sam.
alken pisze:Humbak jaka ryjówka :D

cieszę się że aguty na kolor sierści nie zważają i przyjmują do swojej śpiącej na uchodźctwie ekipy inne szukające miejsca stwory :)
Asche lgnie do młodych, sama młoda... łajam je kiedy ją gonią :-[ ale do snu - tak, udaje jej się załapać
może to jakś punkt wyjścia do uznania jej za swoją i równą ?..


a propos ryjówek - wczoraj wieczorem 2 godziny goniłam i klęczałam za stworkiem, który w jakiś (koci ?) sposób znalzał się w domu :o
najpierw pod kominkiem - całe drweno wygarnęłam- czmychnął w sąsiedni luk - opróżnie opróżniłam i ten - to siut mi między rękami pod mebel, spod mebla (już już prawie obstwionego !) - pod drzwiami do pokoju gdzie były zamknięte koty - siut koty do salonu i czaić się z której strony tapczanu wylezie, zagoniłam pod regał i obstawiam książkami - obstawiony - ułożyłam się wygodnie, żeby zaganiać toto do pudełka - nie ma - znów ruszać tapczanem, żeby wyszło - nie ma - tknęło mnie, że sprawdzić w salonie - jest ! - w zębach u Gudrun, Gudrun głęboko pod kominkiem - wrzeszczę i walę w podłogę, żeby puściła - chyba i ją to zaskoczyło - puściła - stwór żyje, ale pod kominkiem - a niech tam - wpełzłam - znów mi między dłońmi w stertę wyciągniętego drewna zbiegło - żeby tylko nie na pokój ! zeby tylko nie na pokój ! - (już kotów nie mogłam zamykać, bo by mi się mysza przemieściła - leżały wyciągnięte jak w loży i z rozwalającą mnie w tamtej chwili kocią nonszalancją obserwowały zmagania niezgrabnego człowieka i małej myszki, którą przeciez tak łatwo złapać ::)) - przysiadła pod jakąś szczpą, ale jak podniosę to znów czmychnie - zaczęłam obudowywać kawałkami kartonów, niepomna, ze ta technika juz kilka razy mnie zdradziła - obłożyłam i ostrożnie podnoszę drzewo - oczywiście jeden karton się przewrócił... - przysięgłabym że z loży dosięgają mnie kocie uśmieszki - wsuwam się jeszcze raz pod kominek, mówiąc sobie, że myszo to twoja ostatnia szansa - spod kominka już nie wylazła, ale sporą chwilę jeszcze tam mnie wymenewrowywała - aż - JEEEEST !!! - tutaj nastąpiłby taniec z przytupem, gdyby nie loża, i mysza dosyć energicznie podważająca pudełko nosem -
wyniosłam w pole

::)

kupuję żywołapkę !

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 10:58 am
autor: zyberka
Ano u mnie na strychu też mysz harcuje! I skubana musi jakoś wchodzić po murze na dach bo innej opcji nie ma :o aż się nie chce wierzyć, że to to się na taką wysokość dostało, kiedy patrzy się na mojego mysza Mania, który boi się zejść z wysokości 3cm...

Teraz tylko się modlę żeby do domu się nie dostała :( bo mieszkanie małe, nie daj Boże będzie w pokoju jak wypuszczę szczury to nie będzie miała się gdzie schować :-[

A tak się starałam żeby do domu nie wchodziły... W szopie im zostawiłam kilo karmy, sianko i gotowanego ziemniaka. Nic nie znikło :( zimą zjadały wszystko a teraz już chyba tam nie siedzą...

ol. gratuluję wytrwałości w pościgu :) pewnie kolana bolą ;D warto żywołapkę mieć w domu, chociażby właśnie ze względu na kolana ;D .
Głaski dla ogoniastych!

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 11:18 am
autor: ol.
oj bolą :D

dlatego też uznałam, że żywołapka jest konieczna; wcześniej koty przynosiły też myszy, ale zawsze były już na śmierć wymęczone ( :( ), ta była całkiem żywotna, początkowo myślałam, że niosąc ją z dworu nieopacznie wypuściły z pyska obok tego drewna i im zwiała, ale teraz skłonna jestem dopuścić wersję, gdzie sama wlazła do domu (tylnym wejściem, które cały dzień otwarte dla kotów stoi), choć i to dziwne, bo to dosyć samobójcze ze strony małej myszy wchodzić do domu pachnącego kotami :-\
a przeciez i szczurzy straszak powinien zadziałać, bo specjalnie tam na trawę wytrzepuję zawartość szczurzych hamaków i szmatek ...

mam tylko nadzieję, że nie była to zapowiedź imigracji przed zimą ... chyba za wcześnie jeszcze ???

Re: moje szczupaki kochane

: pn sie 15, 2011 3:50 pm
autor: sr-ola
Ja też wierzyłam szczerze, że jeśli szczury są w domu (jeszcze w takiej ilości) to mysz nie wejdzie. Póki nie zobaczyłam, jak jedna czmycha przez szczurzy pokój, inna do sypialni, jeszcze inna w kuchni a kolejna w garderobie. Oczywiście nie wszystkie na raz, maksymalnie po dwie (chyba, że coś przeoczyłam). Teraz jedna sobie pomieszkuje w kuchni.

Żywołapka piękny wynalazek, wystarczy do środka kiełbaska i po godzinie myszka szamocze się w zamknięciu :)

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 1:59 pm
autor: denewa
Że tak wtrącę swoje trzy grosze w sprawie dzikich myszek w mieszkaniu...
U nas były w zeszłym roku w domku na działce... tylko w kuchni...
Obecnie są chyba w całym domu... ::) Wyłażą prawdopodobnie spod podłogi...
Ciężko oceniać ich zdrowy rozsądek, bo ciężko oceniać coś czego nie ma... :-X :P Mianowicie, jak już pisałam kilka razy, na działce jeden pokój jest całkowicie szczurzy. Stoi tam klatka ale jest cały czas otwarta. Jakieś 2 miesiące temu znaleźliśmy na środku podłogi martwą myszkę. Nie oglądaliśmy czy ma ranki ale podejrzewam, że któryś szczurzy mencior ją załatwił. Potem widzieliśmy w szczurzym pokoju jeszcze jedną myszę jak zjadała z podłogi resztki ziarna po szczurkach, uciekła dopiero jak weszliśmy do pokoju. Nie bała się? ??? cały pokój przesiąknięty szczurzym zapachem... ::)
Na deser: sobota rano, obudziłam się, czytam książkę, kątem oka tuż obok łóżka spostrzegam ruch, patrzę - mysz. Ja w krzyk (sorki odruch), mysza w nogi, mąż na nogi (spał)... :-X

W tym kontekście w ogóle nie dziwi mnie myszka u Ciebie ol., w zagłębiu szczurzo-kocim ;)

I to tak przez lato było więc odpada czynnik zimowy ::) ;)

Ta myszka do Was też najprędzej weszła przez jakąś dziurę, szparę w ścianie, podłodze

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 2:58 pm
autor: zyberka
denewa, ja przypuszczam, że te myszy takie desperatki bo brzuszki puste :( a zdobywanie posiłku czy to w szczurzej klatce, czy na dworze jest dla nich tak samo ryzykowne. Zeszłej zimy, wsadziłam rękę do karmnika dla ptaków i załapałam przypadkiem myszkę, której nie zauważyłam(było ciemno). A ona w tym szoku i bedąc bez możliwości ucieczki zbiegła po mnie, a dokładniej po moim płaszczu. Trochę mnie wtedy zamurowało ;)
denewa pisze:Jakieś 2 miesiące temu znaleźliśmy na środku podłogi martwą myszkę. Nie oglądaliśmy czy ma ranki ale podejrzewam, że któryś szczurzy mencior ją załatwił.
Może sama umarła ??? wydaje mi się, że szczur by ją pozostawił w takim stanie, że z daleka byś zobaczyła, że padła ofiarą.


Mnie chyba nigdy nie zdarzy się krzyknąć na widok myszy, choćby nie wiem jak bardzo mnie zaskoczyła, bo uważam, że to są najbardziej urocze pyszczki na świecie
Obrazek
czyż nie? :)

ol. przepraszam, że śmiecę Ci tu moimi zdjęciami ale nie mogłam się powstrzymać ;D

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 4:23 pm
autor: tahtimittari
Ja też ostatnio myszkę znalazłam - aż myślałam, że mi się coś w oczach mieni, ale nie. Taka maleńka hasała po pokoju. A wszak tutaj też pełno szczurów, i co? Nic sobie z tego nie zrobiła,przemknęła obok klatki kilkakrotnie. Zamierzałam ja na kiełbasę zwabić, ale po ścianie zaczęła włazić i ją wtedy chwyciłam, wyniosłam na zewnątrz, na trawnik.
W życiu myszy w mieszkaniu nie widziałam,a tu proszę ::)

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 6:23 pm
autor: unipaks
ol. pisze:(...) zaczęłam obudowywać kawałkami kartonów, niepomna, ze ta technika juz kilka razy mnie zdradziła - obłożyłam i ostrożnie podnoszę drzewo - oczywiście jeden karton się przewrócił... - przysięgłabym że z loży dosięgają mnie kocie uśmieszki
w swojej wyobraźni ujrzałam te zmagania jak żywe! :D ;D ;)
Kiedyś u mamy ( mieszkanie na parterze, za domem trawa, za nią działki ) brat kręcił głową, kiedy złapane istotki wypuszczałam za węgłem, a one - a może następne - znów przychodziły... :D . Żywołapka to chyba dobry pomysł ::)

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 6:41 pm
autor: sr-ola
zyberka pisze:Zeszłej zimy, wsadziłam rękę do karmnika dla ptaków i załapałam przypadkiem myszkę, której nie zauważyłam(było ciemno). A ona w tym szoku i bedąc bez możliwości ucieczki zbiegła po mnie, a dokładniej po moim płaszczu.
Zawał murowany ;) W takich momentach odkrywam sobie nieznane dotąd pokłady... krzyku ;D

Re: moje szczupaki kochane

: pt sie 19, 2011 9:46 pm
autor: Nietoperrr...
A ja cały czas czytając,widzę oczyma wyobraźni miny brechtających na widok zmagań ol.kotów... ;D Z tej kociej loży obserwujących ;)
I te jej siniaki na kolanach... ;)
A to tylko taka mała myszka była ;D

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 23, 2011 4:08 pm
autor: ol.
moi mali poławacze fasolek: http://www.youtube.com/watch?v=1r0z_G646rQ ; )

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 23, 2011 5:39 pm
autor: Nietoperrr...
Wędkę byś im kupiła,a nie tak sami mają nurkować... ;)

Re: moje szczupaki kochane

: wt sie 23, 2011 9:05 pm
autor: manianera
Osz zdolne bestyje! Jedno aguciaste tak cudnie ryje w wodzie jakby całe życie musiało karmę z kałuży wyławiać ;) !