Strona 152 z 252
Re: NIETOPERENDING STORY
: sob lis 05, 2011 8:17 pm
autor: emi2410
Faktycznie piękny blazedzik

Re: NIETOPERENDING STORY
: sob lis 05, 2011 8:49 pm
autor: Nietoperrr...
Pan blazedzik to kapturek,na zdjęciu wygląda jakby był cały czarny
A mąż?Mąż się zgodził,tak jakoś go radośnie podeszłam,że wymiękł ze śmiechu...

No i się zgodził pod naporem dobrego nastroju
Na jednego przyzwolenie mam.Więc to wykorzystałam...
Re: NIETOPERENDING STORY
: sob lis 05, 2011 9:00 pm
autor: Ogoniasta
Śliczności

Taka Zosieńka z jajkami
..ale kaptur blazed??

Masz więcej fotek??

(..się wysłało za szybko

)
..dawaj fotki

Musi być jeszcze piękniejszy niż na tym jednym
połączone. jordan
Re: NIETOPERENDING STORY
: ndz lis 06, 2011 3:44 pm
autor: Nietoperrr...
Ogoniasta,a proszę bardzo!
Jest inny jak Tośka,bo to jednak kaptur,a nie czarnuch

A przez Tośkę właśnie to wszystko,bo to był pierwszy blazed,którego zobaczyłam i już miałam pozamiatane - miłość na dzień dobry

Zdjęcia są oczywiście własnością właścicielki szczurków anozais
Najgorsze jest jednak to,że mąż postawił warunek,że wybór imienia należy do niego...
Z Indianą dziś ciut gorzej,nie ma apetytu,jest bardzo osowiały,ale to pewnie dlatego,że przestał działać lek przeciwbólowy...Zjadł jedynie odrobinę serka waniliowego i nic więcej...Martwię się o niego,chciałabym,żeby już było kilka tygodni do przodu...

Re: NIETOPERENDING STORY
: ndz lis 06, 2011 3:54 pm
autor: emi2410
Jejciu, jaki słoodziak!

A dla Indiańca przesyłamy całuski żeby wracał prędko do zdrowia

Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 11:28 am
autor: StasiMalgosia
Nietoperku jak ma się dziś Indiana? Poprawił mu się apetyt, no i czy robi normalnie kupy? Wymiziaj go delikatnie od nas.
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 12:35 pm
autor: Nietoperrr...
Indiana wciąż słabiutki

Je malutko,ale je.Zasmakował w wodzie z miodem,więc rozpieszczam mojego misia.Kupy robi normalne.
Cały czas dźwięczą mi w uszach słowa weta,że po tym,czego dokonał wewnątrz jego ciałka tamten ropień,ma minimalne szanse na przeżycie...
Staram się myśleć pozytywnie,ale za każdym razem,gdy patrzę na jego wychudzone ciałko,robi mi się tak zimno w środku...
Cieszę się jak głupia z każdego kęsa,który zje.Ale ten strach jest potworny.
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 12:43 pm
autor: IHime
Nietoperku, przytulam cieplutko.

Masz rację, rozpieszczaj bidulka. Mam nadzieję, że każda godzina to kolejna godzina zdrowienia, która odsuwa Was od złych widm. Indianiec to wojownik, musi dać radę!
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 12:44 pm
autor: StasiMalgosia
A może sinlac mu zasmakuje, zazwyczaj szczurki wcinają ja z chęcią a jest bardzo odżywcza

Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 2:41 pm
autor: Izabela
Nietoperku, cały czas trzymam kciuki za Indianę i przesyłam ciepłe myśli w Waszym kierunku.
Tak mi przyszło do głowy - jaki antybiotyk dostał? Bo przy takim ropniu potrzeba naprawdę czegoś silniejszego, byle co nie da rady... Swego czasu mojej Selonii groziła amputacja przedniej łapki, bo na skutek niezauważonego i źle zrośniętego złamania robił się paskudny nawracalny ropień. Jeżdziłam z nią do Warszawy, dr Ania sama chyba nie wierzyła, że łapkę da się uratować, ale się nie poddałyśmy. Mała miała nie pamiętam ile (4-5?) zabiegów oczyszczania, a oprócz tego leczona była farmakologicznie. Nie sprawdziła się ani enrofloksacyna, ani amoksycylina z kwasem klawulanowym. Dopiero zastosowanie klindamycymy (preparat o nazwie dalacin) przyniosło efekty. I to długotrwałe zastosowanie, bo Selonia dostawała ją 2xdziennie przez 2 miesiące. Podanie tego antybiotyku było ryzykowne, bo nie każdy szczur go dobrze znosi i trzeba bardzo uważać, czy nie ma skutków ubocznych (przede wszystkim może być mega biegunka, szybko grożąca odwodnieniem). Ale my zaryzykowaliśmy i się powiodło, Selonia dobrze zareagowała, biegunki nie było a leczenie zakończyło się pełnym sukcesem

Oczywiście, dawaliśmy jej litry osłonowego lakcidu przez cały czas stosowania leku.
Rozpisałam się o tym, ale może warto skonsultować z wetem podanie klindamycyny u Indiany. Może warto też zadzwonić do dr Ani, jak ona się na to zapatruje.
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 4:38 pm
autor: Nietoperrr...
Izabela,u Indiany enro nie dało efektów,za to marbocyl błyskawicznie tego ropnia zmniejszył,a przynajmniej tego,co był widoczny.Ten drugi,co był wewnątrz,został usunięty podczas ostatniego zabiegu,tylko zdążył już porobić tyle zniszczeń,że faktyczne szanse Indiany na dojście do siebie są bardzo małe...Inaczej lekarz nie pytałby mnie w trakcie zabiegu,czy w ogóle szczurka wybudzać...
Najgorsze,że człowiek jest tak cholernie bezsilny w takich sytuacjach...Wszystko zależy teraz od siły jego organizmu.
Dziękujemy wszystkim za ciepłe myśli i prosimy nadal o zaciskanie mocno kciuków.Potrzebujemy teraz dużo,dużo szczęścia...
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 5:32 pm
autor: ol.
ciężkie chwile
jednak wierzymy razem z Wami w siłę organizmu tak zawsze niesporzytego Indiańca
przecież całe te cierpienie musi iść na coś
niemżliwe żeby każdy dodatkowy dzień nie wzmaciał
nie daj się Indianku, Iwona trzymajcie się !
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 9:46 pm
autor: Nietoperrr...
Boże,ja chyba zwariuję!!!Indiańcowi znów zbiera się ropa w miejscu zszycia...

A przecież miał inne szwy założone...Zrobiło się zgrubienie,a jak nacisnęłam,wylała się gęsta paciaja...
W dodatku zaczynam się bać o coś jeszcze...Dziwnie się zachowuje w tej chwili,przekrzywia głowę ciut na bok,uszka kładzie do dołu,robi taką dziwną nieobecną minę,po czym wygina grzbiet ku górze...Za chwilę zachowuje się normalnie,a później znowu tak go wykrzywia...Może to efekt uboczny silnego antybiotyku?A może...zapalenie mózgu???...
Ja chyba nie wytrzymam...
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 10:01 pm
autor: Paul_Julian
Masz mozliwośc z nim gdzies jechac do kliniki ? Co za pech normalnie, Indiańcu, trzymaj się !
Re: NIETOPERENDING STORY
: pn lis 07, 2011 11:22 pm
autor: Cyklotymia
Kciukam jak walnięta i ślę ciepłe myśli...
Trzymajcie się tam!