Indianiec to gupi gupek...

Zmasakrował sobie w nocy wszystkie szwy...

Pościągał sobie wszystkie,sadysta jeden...
Ale może to i dobrze,bo przez to,co zrobił,wyciągnęłam dziś z niego mega wielkiego twora z zastygłej ropy...Obrzęk pooperacyjny zamienił się w twora ropnego,który dzięki silnemu antybiotykowi dał się ładnie oddzielić od zdrowej tkanki.Pod szwami tego nie było widać,był tylko opuchnięty.Dopiero jak Indianiec sam zajął się chirurgią weterynaryjną,okazało się,że odsłonił ropnego gada,gotowego do wyciągnięcia...1/4 szczura zajmowała paciaja ropna... ::)A pod spodem zdrowa,gojąca się tkanka...
Przepłukujemy Rivanolem,dajemy wciąż silny antybiotyk,witaminy,Lakcid,Betaglukan i robimy małe uff...Bo jest nadzieja...
A miała już być tylko rozpacz...
Jutro dzięki sugestii StasiMałgosia kombinujemy,jak by tu załatwić butlę z tlenem...

Może to ciut przyspieszy zdrowienie.
Bo aż mi się serce kraje,jak patrzę na tą chudzinkę...
Wcześniej,przed kastracją,był największym moim szczurem,ważył 650 g.Teraz 450...
Ale żeby nie było tak,że ostatnio tylko Indiana zajmuje me myśli...
Bercik i jego odwieczne pragnienie podboju świata,nie ważne,czy głową wiecznie w dół,czy z wrogiem odwiecznym...On ZAWSZE ma parcie na bycie duchem niespokojnym...

A nakopać ci??Co?Fikasz??Mam kumpla,ma ksywę "Plecy",popatrz tylko na jego face...Co,dalej fikasz???
Zgredek...Jak zawsze PIĘKNY INACZEJ...
Synek dziś pól dnia siedział z misja twórczą...Zrobić domek dla szczurków...

No i dał radę!
Mały testing zrobiony,domek zaakceptowany w szczurzym głosowaniu!
Kochany Indianiec z dupkiem żółtym od Rivanolu...

Ale szczęśliwy wśród stada i dający nadzieję...
I zadek Otisa,zajmujący prawie cały duży sputnik...
"Szczerze jest mi wstyd..."

Koniec z dropsami.Przechodzimy na kurację ping-pongową!
Jak zawsze podczas wybiegów,mamy oczywiście wierną widownię...

Szczury sobie już nic kompletnie z kotów nie robią,a koty na tyle wyszkolone,że jak tylko przeginając w lataniu za wystającymi,szczurzymi ogonkami,zobaczą podniesionego w górę,ostrzegawczego kapcia pańciowej,ewakuują się same do innego pomieszczenia
Co do kotów...Większość z Was pewnie wie,że szyję w czasie wolnym polarkowe mebelki dla szczurzastych.Ale niewielu z Was wie,jak bardzo to ciężkie zadanie przy stworze tak strasznie przeszkadzającym...

Już nawet dwójka moich małych dzieci daje mi więcej wolnej przestrzeni życiowej na moje hobby,niż ten sierściuch wstrętny,co to nawet w nocy nie może przeżyć bez mojej głaskającej ręki...
I weź tu sobie człowieku coś szyj...

Przylezie to to,uwali się pod igłą i koniec...
Angel się obraził za czyszczenie ropnia i zastrzyki z antybiotykiem i nie przyszedł na fotki...
