Strona 17 z 37

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: wt maja 04, 2010 10:33 pm
autor: Nietoperrr...
Po pierwsze...Kciuki ręczne i nożne za Agrafkę i Kamienio-Nazębną zaciśnięte,coby wszystko poszło szybko,gładko i bez komplikacji!
A po drugie...BOZIUUUU!!!!!!!!!!!!!Serenada!!!Normalnie taka...ciastolinka!!!AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!I te uchi!!!Normalnie mam teraz minę pieska Pluto...I tak samo merdam ogonkiem...
No a reksiczka...takie cudne przełamanie sierstno-kolorystyczne...W przyszłości to będzie kula futra do miziania! ;D
Cudeńka!!!I nie piszę tego dlatego,że na forum wypada zachwycać się cudzymi szczurkami,a dlatego,że SĄ BOSKIE I DZIKO ZAZDROSZCZĘ,no i w ogóle dół że mam męskie stadko i nie mogę zrobić napadu z ośmioma szczurami w ręku (w ramach napadu z bronią) i tych lasek porwać!Ps.To co na priv to jutro poszukam,oki?Bo mamuśka klapie na ryło wlaśnie...

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: śr maja 05, 2010 8:44 pm
autor: sr-ola
Dziękujemy za kciuki, oby trzeba było trzymać je ostatni raz. Agrafka to taka pacyfistka naszego stada i mimo, że za ludźmi nie przepada- każdy nowy szczurek tuli się najpierw do niej. Także jest nam niezbędna w powitaniu nowych!
iwonakoziarska pisze:A po drugie...BOZIUUUU!!!!!!!!!!!!!Serenada!!!Normalnie taka...ciastolinka!!!AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!I te uchi!!!Normalnie mam teraz minę pieska Pluto...I tak samo merdam ogonkiem...
Prawda? Prawda? Sama nie wierzę w swoje szczęście :) Ale ten ogonek to mnie zaintrygował ;)
iwonakoziarska pisze:No a reksiczka...takie cudne przełamanie sierstno-kolorystyczne...W przyszłości to będzie kula futra do miziania!
Marzyła się czarnulka i będzie czarnulka :):):):):) Bo do miziania to każdy szurek się nadaje :D Nawet bez futra, prawda Zgredku? ;)
iwonakoziarska pisze:Cudeńka!!!I nie piszę tego dlatego,że na forum wypada zachwycać się cudzymi szczurkami,a dlatego,że SĄ BOSKIE I DZIKO ZAZDROSZCZĘ,no i w ogóle dół że mam męskie stadko i nie mogę zrobić napadu z ośmioma szczurami w ręku (w ramach napadu z bronią) i tych lasek porwać!
Kurcze, Iwona, myślałam, że może poznacie się nawet osobiście w czerwcu, ale teraz jak masz tą alergię to absolutnie nasilanie alergenów nie wchodzi w rachubę. I nie byłoby to dla Ciebie dobre i nie miałabym serca Cię tak męczyć. Ale to nic, może jeszcze kiedyś, jak się już podleczysz, poznasz osobiście te boskości ;D :D

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: śr maja 05, 2010 8:50 pm
autor: denewa
Ojej co znowu z Agrafką... :(
Biedactwo znów pod nóż...
Też trzymamy kciuki!

Serenada na trzeciej fotce to cud mały :D śliczna

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: śr maja 05, 2010 10:52 pm
autor: Nietoperrr...
sr-ola pisze:
iwonakoziarska pisze:A po drugie...BOZIUUUU!!!!!!!!!!!!!Serenada!!!Normalnie taka...ciastolinka!!!AAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!I te uchi!!!Normalnie mam teraz minę pieska Pluto...I tak samo merdam ogonkiem...
Prawda? Prawda? Sama nie wierzę w swoje szczęście :) Ale ten ogonek to mnie zaintrygował ;)
No i znowu gapiłam się na zdjęcia tego uszastego aniołka...(pewnie niezły diabełek z niej wyrośnie,tak dla równowagi,ale i tak wszystko jej uchodzić na sucho będzie...Jak mojemu beautifull niebieskiemu...)A co do ogonka...Hmm... ::) Merdałam ogonkiem Menża... ::)
sr-ola pisze:
iwonakoziarska pisze:No a reksiczka...takie cudne przełamanie sierstno-kolorystyczne...W przyszłości to będzie kula futra do miziania!
Marzyła się czarnulka i będzie czarnulka :):):):):) Bo do miziania to każdy szurek się nadaje :D Nawet bez futra, prawda Zgredku? ;)
Oj,ale takie bezsierstne to zupełnie inaczej się mizia,niż reksiczkowe...Łysego skórka w palcach zostaje,jak ciasto na pierogi,a takie reksiowe,rozczochrane...mmmrrrrr...jak gęste włosy łonowe,tylko mięciutkie "jak kaczuszka"...Oj Iwonka,idź spać zboczuchu!!!
sr-ola pisze:
iwonakoziarska pisze:Cudeńka!!!I nie piszę tego dlatego,że na forum wypada zachwycać się cudzymi szczurkami,a dlatego,że SĄ BOSKIE I DZIKO ZAZDROSZCZĘ,no i w ogóle dół że mam męskie stadko i nie mogę zrobić napadu z ośmioma szczurami w ręku (w ramach napadu z bronią) i tych lasek porwać!
Kurcze, Iwona, myślałam, że może poznacie się nawet osobiście w czerwcu, ale teraz jak masz tą alergię to absolutnie nasilanie alergenów nie wchodzi w rachubę. I nie byłoby to dla Ciebie dobre i nie miałabym serca Cię tak męczyć. Ale to nic, może jeszcze kiedyś, jak się już podleczysz, poznasz osobiście te boskości ;D :D
No jak to... :'( :'( :'( Kij z alergią,dopóki nie tarzam się po podłodze z metrowym gilem z nosa,dopóki respiratora nie potrzebuję,nic nie stoi na przeszkodzie!!!BABO!!!
W dodatku paskudy mają swój pokój,oddzielony od mojego,wietrzony ciągle,więc jest na prawdę super!No i jak to,papcio Kleofas miałby nie pogilać się nosami zza krat ze swoją córą???No jak to???
A poza tym,przez cały czerwiec jestem w domu... ;D
No i jeszcze jak mi powiesz,że te dwie nowe piękności byłyby już częścią Twojego stadka sr-olków,no i że ja miałabym ich nie poznać,nie miziać i nie obśliniać(no dobra,zagalopowałam się... ::) ),to normalnie...to normalnie oflaguję się i będę głośno strajkować pod Twoim domem!!!I nawet rzucane w moim kierunku kartofle i męskie kapcie mnie nie powstrzymają!!!

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: śr maja 05, 2010 11:46 pm
autor: sr-ola
denewa pisze: Serenada na trzeciej fotce to cud mały :D śliczna
Rosnę :) Co najmniej jakbym to ja ją urodziła ;D
iwonakoziarska pisze:No jak to... :'( :'( :'( Kij z alergią,dopóki nie tarzam się po podłodze z metrowym gilem z nosa,dopóki respiratora nie potrzebuję,nic nie stoi na przeszkodzie!!!BABO!!!
W dodatku paskudy mają swój pokój,oddzielony od mojego,wietrzony ciągle,więc jest na prawdę super!No i jak to,papcio Kleofas miałby nie pogilać się nosami zza krat ze swoją córą???No jak to???
Ale...ale...ale...Zakrzyczałabyś nawet domokrążcę! ;)
Ifcia, ja bym się bała, gdyby dziewuchy mieszkały z chłopami w pokoju, spryciarze jak się wyniuchają to jeszcze mi 100 maluchów spłodzą! A dwie nowe będą jeszcze zwinne i sprytne.. ;) A Twój mąż na takiego symatycznego ale troszkę groźnego wygląda, nie chciałabym mu podpadać wzmacniając Twoje gile..
dumam ciągle nad rozwiązaniem sytuacji, ślub pędzi w podskokach a ja przez dwa tygodnie nieobecności zamartwię się na śmierć czy teściowa da sobie z nimi radę (przyjeżdżałaby do nich, ale raczej bez wybiegania- w sensie szczurów nie siebie).. jeszcze podumam, może coś wymyślę.. a jak nic nie wydumam to czy rodzic chce czy nie (raczej to drugie)- biorę je ze sobą. ;)

Takie sytuacje nam się nie zdarzają, zawsze któreś jest w domu jak drugie wyjeżdża a tu.. no cóż.. bez wyjazdu obojga ślub ciężko byłoby przeprowadzić ;)
Jeszcze miesiąc wymyślania. Najwyżej pojadą ze mną i podtrzymają mi welon do ołtarza ;D
iwonakoziarska pisze:jak gęste włosy łonowe,tylko mięciutkie "jak kaczuszka"...Oj Iwonka,idź spać zboczuchu!!!
hrr..hrrr..hrrr (to był śmiech ;) )
iwonakoziarska pisze:Łysego skórka w palcach zostaje,jak ciasto na pierogi,a takie reksiowe,rozczochrane...
To nasza Łysa nie robi ciastolinki. Jest taka... pół na pół ;)
iwonakoziarska pisze:I nawet rzucane w moim kierunku kartofle i męskie kapcie mnie nie powstrzymają!!!
Nie mów hop, TE papcie mogą wszystko ;D

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: czw maja 06, 2010 9:08 am
autor: Nietoperrr...
Dobra,ale tak na serio teraz.
Nie myśl,że byłyby w jednym pokoju,co to,to nie,bo sam zapach damskich feromonów wprowadziłby moich jajecznych w stan ześwirowania kompletnego...A później już nigdy by nie zapomniały...Niech lepiej żyją nieświadomi istnienia samic,w swoim zakonie... ;)I słuchają jedynie papcia Kleofasa i jego erotycznych opowieści o pewnej czarnej dumbulce... :D
Byłyby w kuchni,więc ciągłej styczności też bym z nimi nie miała.A na wybiegi do "Wersalkowa" - tam i tak już więcej zniszczyć nie można,no bo przecież mój niebieściak gorszy od zgrai bab... ::)
A mój Monż to tylko tak groźnie wygląda! ;) Pogadam z nim.Ostatnio co prawda wkurzył się,że chciałam wziąć na tymczas mychole od Zalbi no i d...z tego wyszła.Ale on nie cierpi myszy,a ogony (po cichu...) coraz bardziej lubi ;) No i w dodatku jak będzie córa Kleosia,to już w ogóle!!!
Pogadam z nim,zaopatrzę się w prochy na alergię i będzie ok! ;D
No i znów mogłabym poudawać,że mam w domu tyyyyyle szczurów!!! O0

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: czw maja 06, 2010 9:34 pm
autor: sr-ola
iwonakoziarska pisze:Dobra,ale tak na serio teraz...
Zawsze mam takie poczucie, że komuś robię problem, dlatego się tak pykam ;) Jak mąż nie będzie miał nic przeciwko- zalejemy Cię falą piękności :)

Agrafka po operacji. Fest wygolona. Wet wyciął jej troszkę więcej tkanki żeby choć troszkę opóźnić powstanie następnych guzów. Teraz dochodzi do siebie w chorobówce. Biedna jest tak naćpana, że przewraca się z boku na bok ale oczywiście nie omieszka i tak pociamkać wafelka, moja mała grubaska.. ;D ;) Cieszymy się, że wybudzona. A jutro kontrola.

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: czw maja 06, 2010 9:49 pm
autor: denewa
Agrafka dzielna :D

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 5:17 pm
autor: Sysa
Jak tam Agrafka?

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 7:54 pm
autor: sr-ola
Agrafka naprawdę dzielna. Więcej teraz przesypia i grzeje się z resztą stada w domko-kocie... Na szczęście jest grzeczną dziewczynką i nie rusza szwów.. Na kontroli wszystko było dobrze, dostała antybiotyk..

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 7:55 pm
autor: sr-ola
Ale co innego się u nas wydarzyło :-[

To była najgorsza noc od... nie pamiętam kiedy.. :-[ :-[

Przygniotłam Gryzka. :'( :-[ :'(
O 2 w nocy zdecydowałam się iść spać. Gryzek przysnął sobie gdzieś w łóżku (reszta już dawno w klatce). Po chwili przebudził się i wszedł pod łóżko. Pod tą płytę pilśniową, która tworzy skrzynię na pierzynę. Podniosłam delikatnie kanapę i czekała aż Gryzek wyleci (zawsze tak robiły). Czekam, czekam, nic. Kanapa ciężka, nie dawałam już rady więc bardzo delikatnie i powoli położyłam ją na podłogę, żeby mała miała czas się uchylić, uciec, też jak zawsze. Przeszłam z drugiej strony, podniosłam i zobaczyłam nieruchomy ogonek Gryzka. Usiadłam, położyłam sobie na uda łóżko (jakie ciężkie!) i zaczęłam krzyczeć do śpiącego TŻta w drugim pokoju. Kiedy przybiegł powiedziałam (właściwie wyłam już i ledwo wykrztusiłam), że chyba zrobiłam coś Gryzkowi. TŻ zanurkował pod łóżko, wziął szczurka na ręce. Nie ruszała się, była nieprzytomna.

Piszę wyłam, bo tak było dosłownie. Nie umiałam przestać przez jakieś 2,5 godziny. Nie wiedziałam co się stało, łóżko stawiałam bardzo powoli, więc nie uderzyłam maluszkę. Zawsze jestem ostrożna, nawet przy zamykaniu drzwi, żeby ogonki miały czas się schować czy uchylić jeśli wyskoczą znienacka i ich nie zauważę.

Wciąż się zastanawiam jak to się stało. Być może w którymś miejscu płyta się wygięła, było mniej miejsca i przygwoździła ją. TŻ szybko oprzytomniał, sprawdziliśmy czy jest w Opolu lecznica całodobowa. Była! Pojechali.
Po 20 minutach TŻ zadzwonił, że Gryzek oprzytomniał, chodzi po stole wetki. Lekarka nie miała chyba wielkiego doświadczenia, stwierdziła, że takim małym zwierzątkom nie da się zrobić żadnych zdjęć. (ph! co za wetka!) Zbadała go tylko, stwierdziła brak złamań, żadnych obrzęków i twardych miejsc w środku.. Powiedziała, że jeśli przeżyje do rana, to będzie już dobrze. Jeśli nie, to.. :'(

Siedziałam przy nim.. Nie wyglądał.. Niemrawy, nastroszony, mętne oczka.. Nie chciałam się kłaść, TŻ pościelił mi w pokoju ze szczurkami, siłą przebrał. Powiedział, że nie da auta, jeśli choć troszkę nie pośpię. Przysnęłam na 3 godziny. Rano wstałam i pojechaliśmy już do naszego weta.
Generalnie- niby nic mu nie jest. Porządnie go tam obejrzeli. Dostał środki przeciwbólowe (morfinę!). Je, chodzi, kłóci się z Łysą ale wszystko bardzo ostrożnie. Prawdopodobnie jest poobijany. Wet zapewnił ,że wszystko będzie dobrze, mam się wyspać (nie mogę! Muszę go obserwować) a jakby co- jeszcze przyjechać.

Nie mam oczu, zamiast tego szparki. Spuchłam strasznie. Ale należy mi się, moja wina. Wiem, że byłam ostrożna, ale niewystarczająco. Mogłam przewidzieć to co się stało! :'( Najważniejsze, że mała żyje, inaczej nie wiem co bym zrobiła.. :-[
Dziś TŻ odmontuje tą płytę spod łóżka...

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 7:58 pm
autor: alken
wypadki się niestety zdarzają, najważniejsze, żeby Gryzkowi nic nie było, trzymam kciuki.

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 8:03 pm
autor: sr-ola
Powinnam przewidzieć taką sytuację.. Jest mi okropnie ciężko, choć Gryzek wciąż się rozkręca nie mogę sobie wybaczyć, że doprowadziłam do takiej sytuacji.. :-[ Weterynarz pocieszał, że ma koty i nigdy nie wie, kiedy taki pojawi mu się między drzwiami w najmniej odpowiednim momencie.. Ale pamiętam jeszcze niedawno, jak pisałam komuś na forum (szczurek został zabity przez zamykane łóżko), że trzeba przewidywać, być ostrożnym, chuchać.. A sama prawie doprowadziłabym do tragedii..

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: sob maja 08, 2010 8:15 pm
autor: alken
ja też ostatnio miałam nieprzyjemności związane z łóżkiem, szczura mi wlazła miedzy spręzyny i nie wiedziałam jak mam je otworzyć żeby jej nie zmiażdżyć, horror przeżyłam... i tak sobie myślę, że przy poprzednim łóżku zdarzało mi się z hukiem zamykać klapę, a przecież szczur mógł się przemieścić w ułamku sekundy i tragedia gotowa. tak, jak nieraz się straci równowagę a szczur tuż pod stopą wyląduje. albo zamyka się okno a nagle szczurza główka dostaje się pomiędzy...ciężko się wtedy nie obwiniać, ale tak naprawdę to nie jesteśmy tak wszechmocni żeby przewidzieć wszystko i reagować w ułamkach sekundy.

Re: Sroczkowe pchełki radosne...

: ndz maja 09, 2010 2:27 pm
autor: denewa
Ojej sr_ola bardzo mi przykro, wiem co czujesz... straszne.... :(
Mi kiedyś szczurki spadły z 1,5 metra bo je zostawiłam na takiej wysokości, przechyliły pustą miskę i poleciały w dół :'( Jedna się słaniała na nogach i mdlała, druga kulała.
Nie byłam w stanie nawet zadzwonić do weta i spytać czy jest na dyżurze, gardło ściśnięte, płacz, naprawdę straszne uczucie. Na szczęście siostra zachowała zdolność racjonalnego myślenia.
Jak sobie przypomnę to mnie mrozi... :'(
Niestety przy takich malutkich zwierzaczkach łatwo o wypadek, nie myśl, że jesteś jedyna - nawet przy najlepszych chęciach zdarzają się takie rzeczy...
Najważniejsze, że z Gryzkiem już dobrze