Re: Moje panieneczki :)
: pt sie 23, 2013 7:15 pm
Ja może bardziej biadolę, niż panikuję
Wiesz, że jak coś, to ja muszę wszystko uzewnętrznić
Są postępy, powoli, mozolnie, ale coś się zmienia. Krok do przodu, dwa do tyłu, ale jakoś idzie
Coraz mniej przepychanek, coraz częściej dziewczyny przechodzą obok siebie nie piorąc się, Tula przestała się stroszyć i atakować Pączka, choć jak ma okazję, to próbuje cichcem dziabnąć w ogon
Pączucha ma parę małych ranek na ogonku, a na dupce znalazłam strupek od dziaba, ale nic poważnego. Chyba się jednak nie boi, skoro mimo wszystko biega za Tulą i Liwcią i próbuje gwałcić, aczkolwiek dziś to Liw gania Pączka
Mamy kupę śmiechu, bo mała najpierw się wystawia, a potem zmienia zdanie
Potrafi też ostro ściąć się z Kluszonem - biedna Kluska nie może jako łysol się napuszyć i udawać większej - wczoraj stały naprzeciw siebie na tylnych łapach i Kluś nie mogła zdzierżyć, że jest "niższego wzrostu" - więc stanęła na krawędzi kuwety narożnej i w końcu mogła popatrzeć z góry
Przedwczoraj jednak wyczyściłam ponownie dużą klatkę z mebli, za radą nooveej - krycie się najwyraźniej prowokuje tropienie
Mała bała się wyjść ze sputnika do miski, a Tula polowała.
Pączucha nadal śpi osobno. Powoli, ale do przodu. Myślę, że jeszcze parę dni potrzymam je w pustej klatce (tylko ręcznik na dno, miska i kuweta). Wybiegi wracają do normy, dziś biegają już kilka godzin i poza drobnymi ścięciami jest OK, więc niech latają.


Są postępy, powoli, mozolnie, ale coś się zmienia. Krok do przodu, dwa do tyłu, ale jakoś idzie





Przedwczoraj jednak wyczyściłam ponownie dużą klatkę z mebli, za radą nooveej - krycie się najwyraźniej prowokuje tropienie

Pączucha nadal śpi osobno. Powoli, ale do przodu. Myślę, że jeszcze parę dni potrzymam je w pustej klatce (tylko ręcznik na dno, miska i kuweta). Wybiegi wracają do normy, dziś biegają już kilka godzin i poza drobnymi ścięciami jest OK, więc niech latają.