Entreen,ostatnio tak pogmerałam po forum...Sama jestem uczulona na swoich chłopaków,ale jakoś z tym żyję.A przechodziłam przez wszelakie problemy skórne,poprzez kaszel straszny przez kilka miesięcy...Tylko że u mnie alergia się cofnęła (nie wiedzieć czemu) i poprzestała na problemach skórnych w zetknięciu ze szczurzym,samczym moczem.Nic więcej.U Olgi pojawiły się bąbelki po pazurkach,plamki,gorzej z jej mamą,bo ma straszny kaszel od białasków.Ale kontaktowałam się z osobami uczulonymi na samce,zarówno z tymi z problemami skórnymi,jak i z problemami ze strony układu oddechowego.I za każdym razem otrzymywałam tą samą odpowiedź - kastracja.Podobno to niweluje w 99% alergię na samczy testosteron (bo to o to zazwyczaj chodzi). I nawet osoba z uczuleniem na samce,może trzymać u siebie wielką ilość samców,ale kastratów

Oczywiście powiedziałam o tym Oldze,zobaczymy,jak się sytuacja rozwinie...
A u nas...Ech...Wciąż zaleczam smutki po Indiańcu...Niby już tyle czasu minęło,a to wciąż tak samo wbite w serducho...
Wpadłam w szalony wir pracy przy polarkach,przy dzieciach,obiadkach...Wyżywam się,by nie myśleć. Staram się nie mieć czasu dla siebie.Tylko dzieci,mąż,obowiązki,szczuraki,kociaki,szycie.Doby nie starcza na wszystko.Ale chyba muszę tak teraz,bo jakbym się zatrzymała,pomyślała,przypomniała,to...serce by mi pękło chyba...
Rocznica śmierci Merch.Za chwilę świętowalibyśmy pierwsze urodziny dziecka merchowego,jednego z nieplanowanych cudów...
A tu znicz,zamiast świeczki urodzinowej...I serce w kawałkach...
Merch,mogłaś jeszcze choć na chwilę nam go zostawić.Musiałaś tak go zabrać szybko do siebie??
W stadku spokój.Otisek przeistacza się coraz bardziej w lenia z dyplomem,Apsik dumnie króluje,nawet zmężniał na pyszczku i taki z zachowania dostojniejszy się zrobił

W końcu tron króla zobowiązuje!
Bercik,jak to Bercik - lata z prędkością światła po swoim szczurzym światku.Ostatnio ma też nowe zajęcie - integruje się z kotem

Podbiega do kota,wąchają się nosami,po czym kot zmyka,a Bercik stoi chwilę w osłupieniu,dlaczego to czarne sobie poszło...
Brat Bercika,Angel dalej jest miśkiem do pieszczot.Znów mamy podskórnego ropnia...

Jeju,to już chyba z dziesiąty...Ledwo co zaleczyłam ropnia centymetr dalej...On już cały w bliznach jest biedulek!
Natomiast najmniejsza bdździągwa,Rademenes,to ociekający słodyczą boidupek

Panicznie boi się zejścia na podłogę...Kotów się nie boi,nie ucieka przed nimi ani trochę,ale gdy tylko stawiam go na podłodze,ucieka panicznie przerażony,wspina mi się po nogawce i siada na karku pod włosami,cały roztrzęsiony...

Na innych powierzchniach czuje się beztrosko,szaleje po łóżkach,po stole w kuchni,gdzie stoi maszyna do szycia,po szafkach,półkach,no wszędzie!Ale ta podłoga...Złoooo...

Nie pomaga nawet widok reszty stadka szalejącej po podłodze.On nie zejdzie i koniec.
Wczorajsza sesja wieczorna,leniwa...Nie mogłam się powstrzymać,jak oni tak w tym kartonie zalegli...
Apsik i Rademenes.
