Strona 162 z 265

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 1:11 pm
autor: yss
jacyś toksyczni ci nasi rodzice....
ja jak jestem osobą cierpliwą w kontaktach z innymi, tak jedna rozmowa z któymś z rodzicieli potrafi mnie zmienić w kłębek nerwów i mam ochotę gryźć, palić i mordować... nic nie dociera, nie przyjmują odmów, na wypowiedź typu "nie mam ochoty się tym zajmować, to nie moja działka, nie znam się i nie lubię - NIE" odpowiedź brzmi "ale dlaczego tak mówisz? na pewno dobrze ci pójdzie, poradzisz sobie" - rozumiecie? chcą mnie w coś wkopać, a jak odmawiam, mówią "poradzisz sobie", na samą myśl o ich sztuczkach ciśnienie mi skacze!! bez przerwy robię coś, czego nie chcę, wrobiona przez rodzinę - bo nie przyjmują NIE, a pokazać figi nie mogę, bo korzystam z dóbr, które od nich dostałam - mieszkania, wykształcenia itp. zamierzam się spłacić [mój kolega też zamierza się spłacić i zbiera na ten cel, ok 120 tys mu potrzeba] i rozwiązać sprawę tej kuli u nogi, jaką jest wdzięczność. tym, że woleliby, żebym miała inne upodobania, charakter i styl ubioru, już sobie głowy nie zaprzątam zbytnio - tylko zazdroszczę nieco ludziom, których rodzice lubią po prostu - moi sobie coś roją na mój temat, żeby móc mnie lubić. wyobrazili sobie córkę, jak powinna wyglądać i co robić po dojściu do dorosłości, i teraz są bezradni - bo powinnam być patriotką, najlepiej rasistką i antysemitką, ubierać się w stylu klasycznym i nosić delikatną biżuterię, interesować się aktualnymi wiadomościami, jeździć eleganckim samochodem, współczuć ludziom dotkniętym nieszczęściem, oglądać seriale, słuchać przebojów i umieć prowadzić konwersację, i mieć ambicje zawodowe - czyli być NORMALNA [w oczach społeczeństwa] a nie być takim wynaturzonym, rozstrojonym, ascetycznym dziwakiem w sztruksach i rozlazłych tenisówkach, który tarza się po ziemi z psami i szczurami, słucha jakiegoś hałasu, czyta mocne książki i niewiele mu do szczęścia potrzeba...
kurde :P ale kanał! :)

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 1:54 pm
autor: Karen
Nie mam przyjaciół, nie mam nikogo z kim mogłabym pogadać w oczy o tym, co mnie boli.. Nie mam komu się w ramię wypłakać.. Dno.. totalne dno..

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 2:10 pm
autor: Magamaga
yss - o tym, że moja matka jest toksyczna wiedziałam od dawna, ale całkiem niedawno pojawiła się u niej zazdrość o mojego (już niedługo) przyszłego męża, i używanie jako argumentu swojego zdrowia...
Nie znoszę tego, bo stawia mnie to w sytuacji pod ścianą - jaka córką musiałabym być, żeby się nie zmartwić na wieść o nowotworze/zawale itp swojej matki.
W tym problem, że te wszystkie rewelacje szybko okazują się nieprawdziwe - najgorzej będzie, jak się zniecierpliwię i kiedyś zlekceważę właściwy przekaz.
A co do tarzania się z psami/szczurami i niewłaściwego ubierania - jak ja cię dobrze rozumiem....

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 2:17 pm
autor: pin3ska
A mi jeszcze cos lezy na sercu. Mojego pierwszego szczura (mial okolo roku) ojciec wypuscil gdzies w lesie pod moją nieobecność. :'( Powodem byly nadchodzace wakacje i chec wywiezienia mnie na wakacje do babci BEZ SZCZURA. To bylo moje ostatnie zwierze podczas mieszkania z rodzicami. Sama nigdy bym tego szczurka nie kupila, bo wczesniej , ale to jak bylam duzo mlodsza, tak samo skonczyly chomiki... Szczura dostalam na urodziny od kolezanki...Niestety chomiki wypuscilam sama. Dzien przed wyjazdem na wakacje kazali mi isc wypuscic chomiki do lasu. Ja powiedzialam, ze wypuscilam, a chomiki wylądowały w słoju z dziurkami w moim pokoju. Głęboko schowane. Myslalam, ze uda mi sie jakos je przewiesc do babci. Niestety nie mialam ich gdzie schowac. Do wejścia na stacje trzymałam 3 chomiki pod bluzą. Strasznie sie wiercily,a ja jako male dziecko i tak robilam w portki, ze sprzeciwilam sie rodzicom. Nie dalabym radu ukrywac ich 6 godzin siedzac obok matki w pociagu... Wypuscilam na trawe przed stacją i zaluje do dzis... :'( Wtedy jako przestraszone dziecko nie widzialam innego wyjscia... :'(
Ostatnio jak pochwalilam sie w domu ze mam szczury ojciec wielce rozbawiony przypomnial ze poprzedniego sie pozbyl gdzies w lesie... Noż w kieszeni sam sie otwiera... >:(

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 2:24 pm
autor: yss
hehe, ale niech żyje rodzina! :D
powiedz mu kiedyś, że jak ktoś wychowuje dziecko, żeby się pozbywało żywego balastu, to niech sobie lepiej odkłada na starość, bo jak się stanie balastem - puff! i do lasu :P

Re: Smutnik :(

: śr cze 25, 2008 10:10 pm
autor: Telimenka
dokladnie..niech zyje rodzina... :(
Czemu ludzie sie nie moga od rodzinki jak zwierzeta odciac..

Re: Smutnik :(

: czw cze 26, 2008 5:12 am
autor: Karen
ciągle mi smutno i źle, pusto :( przez ponad 3 lata było cudownie :( ja nie wiem, jak ja teraz będę żyć :'(

Re: Smutnik :(

: czw cze 26, 2008 5:58 am
autor: Paula_13
mam dość wszystkiego.... muszę oddać moja najukochańszą sunie Labradorkę. Właśnie przez rodziców. Kiedy ją kupiliśmy to wszyscy byli tacy zadowoleni itd. 11 miesięcy temu urodziła mi się siostra. Mieszkamy na 46 metrach w 5 osób i do tego jeszcze pies. Jestem wściekła, zła, smutna, czuję nienawiść do rodziców. w niedzielę Indra jedzie nad morze, do domku z ogrodem i do ludzi którzy mam nadzieję, że nie oddadzą jej bo im się znudziła, czy też dlatego, że sierści pełno w domu albo jeszcze inne durne pomysły. Indrunia ma już 3 lata, a ja ją mam odkąd skończyła 10 tydzień. pierwszą noc płakała, to spałam z nią na ziemi, a potem razem na łóżku. Tyle rzeczy ją nauczyłam, tyle rzeczy ona nauczyła mnie. Czuję bezsilność wobec tego zasranego świata. dopóki zwierzę małe i słodkie, to ok, a potem pozbywanie się balastu... Teraz patrzę w jej mądre oczka i łzy ciekną ciurkiem. Przepraszam Indruniu... Mam nadzieję, że tam będzie Ci lepiej. Zdaję się jakby chciała mi powiedzieć: nie martw się, jakoś to będzie. wcześniej też miałam psa.... jamniczkę, która była agresywna. po 5 latach razem oddali ją. nawet nie wiem gdzie jest. nie pozwolę, żeby jakiekolwiek zwierzę trafiło do tego domu. Za rok, może mniej, planuję wyprowadzić się z tego domu. zamieszkam z chłopakiem. ale to dopiero za rok. a do tego czasu Indrunia by się tu męczyła, a jak ja jej nie oddam, to oni ją wyrzucą do schroniska(oni=rodzice). uczą mnie poszanowania dla życia, jesteśmy katolikami. żałosne... codziennie widzę smutne pyszczki wyrzuconych zwierząt... w schronisku, w którym staram się pomagać jak najczęściej. Indra też jest smutna. Ona to czuje. jak to boli... przez ponad rok nie wchodziłam na to forum, a teraz przyszłam, żeby się wyżalić. dziękuję, że jesteście.

Re: Smutnik :(

: sob cze 28, 2008 6:15 pm
autor: Telimenka
"Panie Drozda, idz pan w ch.. z takim zartem.."

W ogole mnie nie smieszy ten kawal.. zle i smutno :( :(
Zawsze od najblizszych sie dostanie najwiekszego kopa..moze dlatego ze z nimi liczmy sie naj..
Do d..

Re: Smutnik :(

: sob cze 28, 2008 11:17 pm
autor: lavena
A miało być tak pięknie...

Miałam znaleźć z chłopakiem mieszkanie i mieliśmy żyć długo i szczęśliwie...
Za dwa dni muszę się wyprowadzić a nie mam dokąd. Mieliśmy już upatrzone fajne miejsce okazało się ze nie da sie tam podłączyć internetu. Dziś oglądałam kolejne to drogie strasznie... no żeby jeszcze było warte swojej ceny to rozumiem. A tam zapuszczony kibel ( że sie tak wyrażę ), wcale nie duży pokoik, i do tego ma tam mieszkać nawet do 9 osób ( bo to coś jak prywatny akademik ). Jestem na granicy załamania, mam już po prostu serdecznie dość. Naoglądałam się tych mieszkań i nie było w czym wybierać, a jak już było coś sensownego to cena zupełnie nie do zaakceptowania. Do tego chłop mi wcale nie pomaga tylko marudzi...

Mam ochotę olać to wszystko i zostać tu gdzie jestem... jeszcze nie mieszkamy razem a już sie prawie kłócimy. Bo on chce blisko uczelni i z najwyższym ( a wiec i najdroższym) internetem, a ja chce żeby mieszkanie nie było zaniedbane, żebym mogla sobie urządzić takie swoje małe gniazdko i przy okazji nie spłukała się całkowicie z kasy.

Aaaaa... chce mi się siąść i płakać...

W poniedziałek idę oglądać kolejne... oby to było to...

Re: Smutnik :(

: ndz cze 29, 2008 9:15 am
autor: Magamaga
Lavena - trzymam kciuki, musi być dobrze!!!

Re: Smutnik :(

: ndz cze 29, 2008 9:33 am
autor: merch
Ale wam sie nazbieralo przez te kilka dni.

Yss z rodzicami trzeba sie nauczyc rozmawiac , tlumaczyc do znudzenia czasem te same rzeczy , jak chocby to , ze kazdy czlowiek jest inny i ma prawo do tej innosci. Czasem wydaje sie ze to jak grochem o sciane , ale wierz mi jak porozmawiasz na spokojnie , nie pod wplywem emocji - bo wtedy kazdy skupia sie na swoich emocjach i nie jest w stanie rozum objac sytuacji osoba z ktora rozmawia , to w koncu dotrze , w koncu tak naprawde Ciebie kochaja , prawdopodobnie nawet bardzo i jakos w koncu zaakceptuja Twoj inny stosunek do zycia i inne oczekiwania ztym zwiazane .

Karen zycie to taka bajka w ktorej nieustannie sie cos zmienia wierz mi czasem rowniez na lepsze.
Trzymaj się!

Lavena wspolczuje Ci szczerze szukanie miejsca do mieszkania to jeden z gorszych koszmarow przez jakie przechodzilam w koncu cos znajdziesz , chociaz niestety wiekszosc miejsc jest daleka od idealu , a mieszkac gdzies trzeba , takze wtedy gdy nie wygralo sie miliona w totku.


No to ja dolacze swoje dosc banalne smutki. Wczoraj oddzielilam chlopaki od dziewczyn. Niedlugo talatajstwo rozjedzie sie do nowych domkow. Jedna z himkowych dziewczynek bardzo zwiazana jest z matka , ciotka i babcia , juz kilka razy zawedrowala do ich klatki czy innej kryjowki, a w domu ma zostac tylko Dorotka agutka selfowa, ech nie nadaje sie na hodowce za kazdym razem zostawilabym caly miot.

Re: Smutnik :(

: śr lip 02, 2008 9:15 pm
autor: yss
merch: ja już nie mam siły :)
oni w teorii są świetni, teoretycznie to wiedzą, że każdy jest inny itp, oni tego nie mówią, że im się nie podobam - po prostu to wychodzi w praniu i tyle. czasem jakaś dookolna uwaga, czasem aluzja, czasem pochwała jaką ktoś ma fajną córkę.... w teoretyzowaniu są doskonali. tyylko w praktyce nie. czyli tłumaczenia nic nie dają, w końcu oni wszystko i tak wiedzą, nawet mi przytakną, ale nie włączą tego do swojego życia :)

Re: Smutnik :(

: czw lip 03, 2008 11:15 am
autor: Nina
We wtorek poszłam z grupką znajomych na działke kumpla, pod namioty. Ogólnie było kijowo, bo jednej kumpeli zachciało przyjść ze swoim facetem, którego nikt z naszej grupki nie lubi i zepsuł nam wieczór. Ale dopiero rano zrobiło sie ciekawie. Mojej kumpeli zniknęła komórka. Przeszukała wszystko, nigdzie jej nie było, dzwoniłam do niej bo ona nigdy nie wyłącza dźwięku, więc łatwiej znaleźć. Przeszukałyśmy wszystkie miejsca w których byłyśmy a jak wróciłyśmy znalazła telefon w plecaku, w kieszeni o której istnieniu nie wiedziała ::) Zanim poszłyśmy trzymała plecak gdy do niej dzwoniłam, wibracji nie czuła, więc telefonu tam nie było. Dziwne...
Po powrocie do domu zauważyła, że brakuje jej kilku rzeczy w plecaku (portfel, kabel od mp4, poduszka z Karpacza), legitymacja, która była w portfelu w plecaku została.
Przykra sprawa, bo jej ufałyśmy, całkowicie. Byłyśmy z nią w Karpaczu na zimowisku.
Sie rozpisałam ::)

Re: Smutnik :(

: pt lip 04, 2008 9:49 pm
autor: Karen
Nikt mnie nie potrafi zrozumieć. Nie mam z kim pogadać, bo jak tylko próbuje to każdy po mnie jedzie i uważa mnie za idiotkę :( nie warto mieć marzeń :( one się nigdy nie spełniają :(