Strona 168 z 175

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw paź 20, 2016 1:34 pm
autor: IHime
Dziękujemy bardzo za życzenia zdrowia, na pewno się przydadzą!
Megi_82 pisze:
IHime pisze:No, ale o chłopakach od początku było wiadomo, że głęboki chów wsobny. :(
Ech, ludzie :-\ Oby nie było z tego większych kłopotów, zdrowia dużo dla chłopczyków :)
Oby, ale kłopotów się spodziewałam i spodziewam nadal. Dlatego chłopaki trafili do mnie - mam nadzieję, że będę im w stanie pomóc na tyle, na ile się da. Będziemy w najbliższym czasie jeszcze testować zestawienia leków i może zrobimy dodatkową diagnostykę serducha, tylko muszę w jakiegoś totka wygrać. :(
Megi_82 pisze:A powiedz, czy Igiełka twoja haszczeje? Thau moja nic a nic, od stanu, w jakim ją wzięłam, wyhaszczała minimalnie od oczu i ogonka i koniec :)
Haszczeje, ale powolutku. W tej chwili to już taka sól z pieprzem. :)
ol. pisze:Szczury to dzielne stworzenia, jeśli wiatry łaskawe to i z genami zawalczą, tak jak Ferbowe serduszko:) Trzymajcie się chłopcy mocno, nie dajcie genom czy innym paskudztwom tak łatwo wygrać ! Trzymamy kciuki, żeby wiatry były łaskawe.

Latka, no tak, ma to sens;/ Myślę jednak, że uwaga i czułości ludzkich członków stada rekompensują myszce rozpanoszenie młodzieży. Czułe głaski dla królowej matki, bo dla nas zawsze nią właśnie będzie :-*
A dla mnie ona jest taką Pippi Langstrumpf, która dożyła setki. Nadal chce chodzić niemal codziennie na wybiegi - nie może wyjść, bo nóżki nie służą, więc z premedytacją wypada z klatki (jakieś 15cm do podłogi), po czym sunie, ile sił w przednich łapkach. Jak chce głaskania, to siada mi na stopie, a jak za wolno kumam, to podgryza. Jak chce pospać, to podszczypuje psa w zadek, aż jej ustąpi miejsca w kojcu. Na hamaczki sama się dostaje włażąc na podesty powyżej i spadając w wybrany hamak.
Miała awarię uzębienia, a ja przez długi czas się nie zorientowałam, bo mimo martwicy w dziąśle i skrzywionych siekaczy, nie zrezygnowała z chrupania twardej karmy. Kryzys chyba już zażegnany, teraz muszę tylko sprawdzać, czy równo ściera zęby. Guz jej rośnie powoli, ale mam nadzieję, że kabergolina jeszcze go przyhamuje.


A, będą foty! Tym razem nie ja je robiłam, mam nadzieję, że niedługo dostanę i będę się mogła podzielić. :)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw paź 27, 2016 3:54 pm
autor: IHime
Mieliśmy niedawno gości, którzy postanowili opowiedzieć o naszym stadku: http://mojkotmadom.blogspot.com/2016/10/vi041.html. Są foty. :)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: sob paź 29, 2016 9:18 am
autor: ol.
Ojej, ale się uśmiałam oglądając zdjęcia i czytając "ejkowe" komentarze ;D Przy plastycznej i przebojowej mopsinie nawet szczurzy członkowie ciągający doniczkę z bazylią wydają się wzorem subtelności :D
Penelopowa dziatwa rządzi, no cóż to jej czas, więc chwytajcie co Wasze dzieciaki !
Lati wygląda ślicznie, szczególnie w kołderce z dłoni minka jej mówi, że nic więcej jej nie potrzeba ^-^
Serdeczności i życzenia zdrówka dla wszystkich, a w szczególności dla Lati i Ferba :)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw lis 24, 2016 6:52 pm
autor: IHime
Lati ma ropomacicze. W zasadzie krwiomacicze, co może jest nieco lepszą opcją. Na zabieg oczywiście się nie kwalifikuje. Ładujemy w nią antybiotyk, bo cóż innego robić. Poza tym, guz znowu urósł, a szczurek znika. :(
Ale teraz królewna wcina kaszkę z kasztanów i aż ząbeczki zaciera.

Ferb pluje lekami, jakby się szykował na mistrzostwa w pluciu. I wybrzydza. Łażę za nim cały długi wieczór, jak ta kwoka. Może z jogurcikiem? Nie, czekaj, niech będzie, nawet posłodzę. Nie? to może ze śmierdzącą rybką? Gerberkiem? Kaszką? Pasztetem?!?
I czasem wreszcie utrafię coś, z czym zje, ale następnego dnia jest już niedobre, oczywiście. Poza klatką nie tknie, bo taki stres i horror. W transporterku i chorobówce też oczywiście traci apetyt. W klatce przestaje jeść, jak tylko inny ogon się zbliży (a umówmy się, przy tych aromatach zbliżają się baaaardzo szybko). Jak zamknę go samego, a resztę pogonię na wybieg - rozpacz. Jak zajmę pozostałe mordki jedzeniem, to on chce jeść razem z nimi, bo na pewno mają lepsze. Ale mimo tego wszystkiego nawet ostatnio przytył.

Musiałam sobie pomarudzić. ;)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw lis 24, 2016 7:08 pm
autor: Malachit
IHime, u mnie kiedyś Fajro miała krwiomacicze i udało się wyjść z niego samymi lekami, więc trzymam kciuki za babuleńkę!
Z wybrzydzaniem z lekami też się znamy, chociaż u nas odwrotnie - jak jest inny szczur w pobliżu to jakoś konsumpcja lepiej idzie, bo jest strach, że ten drugi wyżre :P niemniej jednak ja już nie wierzę, jak mi wet mówi, że jakiś lek jest dobry i szczury go chętnie jedzą ::)
Zdrowia wam ślę, coś go ostatnio brak.

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw lis 24, 2016 8:18 pm
autor: ol.
Latku... Trzymaj się kochana, niech zła passa mija. Wracaj do zdrówka, bardzo prosimy !

Perpetii z podawaniem leków nie zazdroszczę, ale trzymam się tej ostatniej informacji, że chłopaczek tyje. Tak jak nie zawsze jest to u szczurów powód do radości tak u choruszków - na zdrowie !

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: czw lis 24, 2016 9:35 pm
autor: Paul_Julian
Lati, trzymaj się !
I walczcie razem z Ferbem, nie poddawac sie tam!

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: pt lis 25, 2016 11:57 pm
autor: Megi_82
O mamo, biedna Lati :( Zaciskam kciuki, niech prochy odpowiednie przegonią dziadostwo!
A z lekami... no czasem jest wybrzydzanie i kombinowanie. I może wcale nie chodzi o to, ze lek niedobry, tylko co by tu jeszcze innego wysępić...? :)
Trzymam kciuki za oboje :-*

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: wt lis 29, 2016 1:07 pm
autor: IHime
Jestem złą szczurzą matką i będę się smażyć w piekle.
Ferb mnie zirytował, kiedy kolejny wieczór łaziłam za nim z lekami, użerałam się z własnym zdrowiem, zamartwiałam o Latkę, z perspektywą pobudki na 8 do pracy następnego dnia. Po milion pięćsetnym fochu, o 1 w nocy, złapałam to utrapienie moje, zamknęłam w transporterze z łyżeczką z lekiem i po prostu poszłam spać. O 6 rano wyciągnęłam jedno znękane szczurzę, ufajdane po pachy, i jedną łyżeczkę, nietkniętą.
Mycie szczura o poranku było karą i dla mnie i dla niego. :-[ Chyba go przestawię na zastrzyki, tak się nie da funkcjonować. :'(

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: wt lis 29, 2016 7:50 pm
autor: Paul_Julian
Ferb jest niepoprawny :( Mozesz jeszcze spróbowac podawac lek w chorobówce. I bez kolacji !
U moich transporter tez nigdy nie działał.
Jak nie pomoze to zastrzyki... Co za uparty osioł, nie szczur...

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: ndz gru 04, 2016 11:38 am
autor: Malachit
Kurczę, współczuję. A ile jest tego leku i w jakiej formie? Nie da się tego do strzykawki i do pyszczka od razu? Wiadomo, część wyślini/wytrze, ale większość może trafi (przynajmniej ja tak sobie wmawiam...). Zastrzyki wygodniejsze, tylko ja mam ostatnio uraz - poprosiłam wetkę o antybiotyk w zastrzyku jak już i tak u niej byłam (w perspektywie mając wciskanie na siłę antybiotyku zaraz po powrocie do domu) i mamy paskudną martwicę, która od tygodnia się nie chce goić :-X
Ciężkie życie szczurzej pielęgniarki...
Aaaa, jeszcze mi się przypomniało - tylko znów to zależy w jakiej formie jest lek, ale próbowałaś może magicznym sposobem z malutkimi kuleczkami z chleba? unipaks mi to kiedyś poleciła i działa zadziwiająco dobrze (bierzesz malutki kawałek chleba i ugniatasz na taką "plastelinę", rozgniatasz na płasko, sypiesz trochę leku, zamykasz i lekko maziasz w maśle (tylko dla zapachu) i tak tyle kulek, ile trzeba na cały lek - jest to trochę zabawy, ale naprawdę skuteczne!)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: ndz gru 04, 2016 12:55 pm
autor: IHime
Bez kolacji to standard, próbowałam nawet po przegłodzeniu przez cały dzień. W kulkach chlebowych też (wypluwa, nawet masła nie poliże). I w chorobówce (umiera ze stresu).
Nawet mu z wetką do paszczy zaglądałyśmy, czy nie ma jakiegoś problemu mechanicznego.
Na razie polecimy trochę na zastrzykach, może jednak przekona się, że lepiej zjeść. Jest trudnym pacjentem, ale tak przynajmniej nie martwię się, czy przyjął dość leku.

Tymczasem, trochę użeram się z kwestiami ludzko-medycznymi i okazało się, że przez jakiś czas muszę przyjmować zastrzyki. Zrobię myszkowi, zrobię i sobie, spoko, tylko w aptece sprzedali mi ampułki, a zapomnieli wspomnieć, że w zestawie nie ma narzędzia zbrodni (a ja nie pytałam, bo we wcześniejszym zestawie było). Zorientowałam się, przystępując do działania późnym wieczorem i czekałaby mnie wyprawa do całodobowej apteki, gdyby nie zawartość szczurzej apteczki. Zawsze mam tam kilka insulinówek. A teraz chyba wykorzystam je wszystkie, bo te, które dostałam w aptece następnego dnia, są beznadziejnie tępe.

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: śr gru 07, 2016 1:28 am
autor: Megi_82
IHime, a jakby tak delikwenta za kark i prosto do ryjka? Czasem tak w Liw wmuszałam, jak nie szło inaczej (piekielny, podstępny Sumamed), choć sprawny zastrzyk też jest całkiem spoko :) W razie potrzeby służę pomocą w zastrzykach szczurzych i ludzkich, samemu da radę ale zawsze to niemiłe, a i zapas tuberkulinówek mam :) No i cokolwiek się dzieje - zdrowia dużo życzę i oby wszystko dobrze!

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: śr gru 07, 2016 9:19 am
autor: IHime
Megi, Ferb ma niemal magiczną zdolność... plucia. Pluje skutecznie i obficie. Dałam mu kilka razy na siłę, to się zapowietrzył, zapluł i nie miałam pewności, ile leku przyjął i ile jeszcze jego biedne płuca wytrzymają takiego stresu. Zastrzyki jakoś szybciej mi teraz wychodzą.
W razie co będę pisać po tuberkulinówki i pomoc, ale na razie sobie radzę, dziękuję! :* Tylko skręca, że musiałam domu odmówić temu małemu potworowi. ;)

Re: Majaki Nocne - koegzystencja gatunków

: śr gru 07, 2016 10:32 pm
autor: Megi_82
Ano jak pluja to faktycznie lepiej ;) No i może faktycznie zastrzyk mniej stresujący.
O potwora się nie martw, nie da się to nie, ja też już nie dam rady, ale mała bezdomna nie zostanie :)
A jak Lati?